Папярэдняя старонка: Dzieje kościoła unickiego na Litwie i Rusi. Cz. 1.

Rozdział II 


Аўтар: Likowski Edward,
Дадана: 19-11-2012,
Крыніца: Likowski E. Dzieje kościoła unickiego na Litwie i Rusi. Cz 1. Kraków, 1906.



Synod Zamojski. (1720).

1. Dlaczego w historyi upadku Unii mowa o synodzie Zamojskim? Streszczenie ustaw synodu. - 2. Odmiany w liturgii przez synod Zamojski i pod jego wpły­wem zaprowadzone, i okoliczności które te odmiany wywołały. - 3. Godziwość reform liturgicznych synodu Zamojskiego i płynące z nich dla Unii korzyści.

1. Dziwnem na pierwszy rzut oka może się wydawać, że w historyi upadku Unii chcemy mówić o synodzie Zamojskim. A jednak w oczach naszych nie podpada wątpliwości, że należy mu się w tej historyi osobne miejsce. Wiadomą bowiem jest rzeczą, jakim kamieniem obrazy był i jest synod Zamojski ze swemi ustawami, nawet dla niejednego kapłana unickiego. Wśród duchowieństwa galicyjsko ruskieskiego zwłaszcza odzywał i odzywa się nieraz zarzut, że synod Zamojski w ustawach rytualnych odstąpił od ducha Kościoła wschodniego, że obrządek ruski skaził i złacińszczył, a czyniąc to, pomost rzucił Rusinom do łacinizmu i tem samem Unii zaszkodził [1].

Niemniej znaną jest rzeczą, z jaką zaciekłością uderzano zawsze w Rosyi na ten synod i reformy jego liturgiczne, ilekroć razy sfery tamtejsze podnosiły sprawę unicką.

O ile zatem reformy liturgiczne synodu Zamojskiego, słusznie czy niesłusznie, w to chwilowo nie wchodzimy, pewne umysły synodu i do samej Unii zniechęciły, a Rosyi broń do ręki przeciw niej podały, o tyle milczeniem pominąć synodu Zamojkiego w historyi upadku Unii nie możemy.

Te kilka słów niech tymczasem wystarczy na wytłumaczenie, dla czego na tem miejscu o synodzie Zamojskim mówić zamierzyliśmy. Późniejsze wypadki historyczne, z którymi w dalszym ciągu opowiadania naszego się spotkamy, okażą zresztą lepiej; aniżeliby słowa nasze zdołały, słuszność naszego zdania.

Po ustąpieniu Szwedów i Rosyan z granic Polski, cieszył się kraj względnie dość długim pokojem. Z pierwszych też zaraz lat przywróconego pokoju korzystają biskupi ruscy, aby po przystąpieniu do Unii ostatnich trzech dyecezyj, całą cerkiew swoją gruntownej poddać reformie, nadużycia, jakie z czasem do niej, a zwłaszcza do dyecezyj świeżo z dyzunii nawróconych się wkradły, energicznie nsunąć i przez wewnętrzną reformę samą Unię wzmocnić i przeciw ponownemu odpadnięciu ubezpieczyć. W tym celu ówczesny metropolita ruski Leon Kiszka (1714-1729) porozumiawszy się z drugimi biskupami ruskimi już od r. 1715 stara się w Rzymie o pozwolenie Stolicy Apostolskiej na odbycie synodu prowincyonalnego. W liście, pisanym w tym przedmiocie do papieża Benedykta XIII, a umieszczonym na wstępie wydania dekretów synodu Zamojskiego, sam Leon Kiszka tak określa zadanie synodu: "Hoc in opere plurimorum conciliorum acta, iides et canones reserantur ad repellendos abusus, ad confirmandos mores, ac praesertim ad collabentes nonnulloareparandos ritus, caeremonias, disciplinas, quae sacramentorum mundiciem, altarium decus et sacrarum solemnitatum concernunt hierarchiam". Papież Klemens XI dał żądane zezwolenie już w r. 1716, naznaczając przewodniczącym na synodzie swego nuncyusza w Polsce Hieronima Grimaldiego, arcybiskupa in p. inf., i zobowiązując wszystkich prałatów Kościoła ruskiego, uprawnionych do uczestniczenia w synodzie, aby w nim udział wzięli. Miejscem zamierzonego synodu miało być miasto Lwów. I aby nie zbywało na czasie potrzebym do należytego przygotowania się do synodu, postanowiono, że się odbędzie dopiero w r. 1720. W ostatniej chwili, kiedy już synod miał się zebrać, trzeba było w miejsce Lwowa inne miasto sobie upatrzyć, ponieważ we Lwowie podonczas zaraźliwa jakaś grasowała choroba i wielka panowała śmiertelność. Na zaproszenie ordynata Zamojskiego zdecydowano się na miasto Zamość.

Otwarcie synodu przypadło w dzieů 26 sierpnia. Sesyj publicznych odbył synod trzy, ostatnią 17 września. Wszystkie trzy odbyły się w ruskim kościele parafialnym Opieki Najśw. Maryi Panny. W synodzie wzięli udział prócz nuncyusza papieskiego, wszyscy biskupi ruscy, ośmiu opatów i 126 księży niższych świeckich i zakonnych.

Pierwsze dwie sesye publiczne zeszły na formalnościach.

Po przemowie nuncyusza zagajającej synod, odczytano dekret soboru Trydenckiego o obowiązku rezydencyi pasterzy we własnych dyecezyach i parafiach; członkowie synodu złożyli wyznanie wiary przepisane przez papieża Urbana VIII dla Kościoła wschodniego a uwzględniające szczegółowo i z naciskiem artykuły: o pochodzeniu Ducha Św., o chlebie, jako materyi do konsekracyi Najśw. Sakramentu, o czyśćcu, o oglądaniu Boga przez błogosławionych w niebie (de visione beatifica) i o prymacie biskupów rzymskich. Wreszcie odczytano "bullę Unigenitus", potępiającą błędy jansenistowskie. .

Na trzeciej dopiero sesyi przystąpiono do ogłoszenia ustaw reformatorskich. Ustawy te uwzględniają wszystkie ważniejsze strony życia kościelnego, religijnego, główniejsze obowiązki pojedynczych stopni hierarchii kościelnej ruskiej. Najpierw przypomina w nich synod wszystkim beneficyatom wyższych i niższych stopni, wszystkim nauczycielom i tym, którzy o stopnie akademickie się starają, że przed objęciem beneficyum lub urzędu nauczycielskiego i przed wzięciem stopnia akademickiego winni złożyć wyznanie wiary podług formuły, przez papieża Urbana VIII przepisanej. Przy tej sposobności upomina dusz pasterzy, aby lirdu pieczy swej powierzonego nie zostawiali w nie wiadomości fundamentalnych prawd wiary, lecz tenże lud tak w niedziele i święta, jak przy innych sposobnościach o prawdach zbawienia i obowiązkach jego chrześcijańskich pouczali; w przeciwnym razie grozi im kąrami pieniężnemi, a niiwet suspensą od beneficyum. Dla ułatwienia im tego ważnego zadania przyobiecuje synod ogłosić w najkrótszym czasie katecnizm w iększy dla użytku parochów, a mniej szy dla ludu, którą to obietnicę synod spełnił, ogłaszając już w r. 1722 w Supraślu w oficynie klasztoru Bazyliańskiego katechizm, z instrukcyą pastoralną dla parochów, pod tytułem: "Sobranije pripadkow kratkoje i duchownym osobom potrebnoje" [2].

Następnie przechodzi do administracyi Sakramentów św. i zwróciwszy uwagę na ważność i potrzebę pilnego szafarstwa tajemnic świętych, zabrania na przyszłość sprawować sakramenta Św. podług innych zwyczajów i rytuałów, jak podług rytuału, który metropolita po skończonym synodzie w imieniu episkopatu ogłosi, za pozwoleniem i zatwierdzeniem Stolicy Apostolskiej. Uprzedza jednak już w części mający się wydać rytuał i ustanawia niektóre reguły, podług których zaraz po ogłoszeniu dekretów synodu pojedyncze sakramenta w całym Kościele ruskim mają się sprawować.

I tak rozpoczynając od Chrztu Św., zabrania odtąd we formie sakramentu, po wymówieniu pojedynczych Osób Trójcy Przenajświętszej, dodawać: "Amen", ażeby takie przedzielanie osób Bożych nie naprowadzało na fałszywą myśl, że się do tajemnicy Trójcy, wprowadza trzy samoistne natury Boże i potępia wszystkie obrzędy i zwyczaje samowolnie i lekkomyślnie przez niektórych księży przy administracyi tego sakramentu wprowadzone, nakazując się trzymać jedynie i W3łącznie starych, ogólnie przyjętych Kościoła wschodnie go zwyczajów, z wyjątkiem zwyczaju dawania dzieciom po Chrzcie św. Komunii Św., który to zwyczaj, jako narażający Najśw. Sakrament na częste profanacye, znosi.

Sakrament Bierzmowania pozwala nadal kapłanom stosownie do zwyczaju Kościoła wschodniego, bezpośrednio po Chrzcie świętym udzielać, ale zwraca uwagę na to, że formą tego Sakramentu są słowa: "Peczať dara światogo Ducha. Amiń". (Znamię Daru św. Ducha. Amen), a nie słowa: "Peczať i dar światoho Ducha. Amiń", jak to niektóre księgi liturgiczne lwowskie mają.

Najświętszy sakrament Ołtarza, mimo wiary w rzeczywistą obecność Chrystusa Pana, nie miał, jak w ogóle na Wschodzie tak też w Kościele ruskim należytej czci; w praktyce oddawano większą cześć obrazom świętym, aniżeli Chrystusowi Panu utajonemu w Najśw. Sakramencie. Synod Zamojski zaprowadza z tego powodu niektóre zmiany w sposobie przechowywania Eucharystyi, celem ożywienia wiary w ludzie i podniesienia nabożeństwa do tej najświętszej tajemnicy. Na kapłanów wkłada obowiązek, aby sami w domach swoich przygotowywali chleb przeznaczony do konsekracyi, a nie kupowali go od Żydów, którym ufać nie można, czy go wyrabiają z czystej, pszennej mąki. Powtóre usuwając zbyt często dotąd praktykowany zwyczaj przechowywania Najświętszego Sakramentu, konsekrowanego w Wielki Czwartek, przez rok cały, utarłszy go na proszek, nakazuje pod surową karą odświeżać komunikanty co tydzień i przechowywać je nie na uboczu, lecz w wielkim ołtarzu w cyboryum, w srebrnych puszkach, tak aby każdy przekroczywszy progi cerkwi odrazu wiedział, gdzie pokłon oddać przed Zbawicielem w Sakramencie utajonym. Równocześnie z tym przepisem każe palić wieczną lampę przed Najśw. Sakramentem.

Msza Św. winna się jak dotąd sprawować na chlebie kwaszonym; za wykroczenie przeciw temu zwyczajowi Kościoła wschodniego grozi synod suspensyą od beneficyum. Mniejsze hostye, obok hostyi głównej na ołtarzu złożone na cześć Najśw. Maryi Panny lub Świętych, winny się z główną hostyą konsekrować. Zwyczaj przeciwny niekonsekrowania ich, przyjęty od dyzunitów, potępia synod.

Gdzieindziej jak w cerkwiach i w publicznych, poświęconych na służbę Bożą kaplicach, nie wolno ofiary Mszy św. sprawować. Szaty Św. powinny być poświęcone, schludne, niepodarte; ołtarze ptrójnem płótnem okryte. Kapłani winni lud pouczać, aby podczas pr osko my dy i, t. j. w czasie przygotowania do właściwej ofiary, gdy się przenoszą przysposobione do ofiary dary z Żertwennika na ołtarz, nie oddawał im żadnego pokłonu i nie klękał.

W miejsce używanej dotąd do wycierania pateny i kielicha gąbki zaprowadza synod, za przykładem Kościoła łacińskiego, ręczniczek płócienny, jako stosowniejszy od gąbki porowatej.

Słusznie także zabrania dolewać zwyczajem dyzunickim letniej wody do kielicha po konsekracyi wina, by Najświętszego Sakramentu nie narazić na nieważność.

Wreszcie nakazuje wszystkim kapłanom jednostajnie ofiarę Mszy świętej odprawiać, a gdy wyjdzie mszał, który metropolita po synodzie drukiem ogłosi, tego mszału się trzymać, innych zaniechawszy. Obok Mszy śpiewanych zaleca odprawianie Mszy czytanych, które już • w niektórych cerkwiach w zwyczaj weszły [3].

W każdej Mszy św. każe komemorować papieża, na dowód jedności Kościoła ruskiego z Kościołem rzymskim i to takiemi słowy, iżby nie było wątpliwości, kto jest komemorowanym. Przez dłuższe używanie mszałów dyzunickich, w braku własnych unickich, poszła bowiem ta komemoracya w wielu okolicach Kościoła ruskiego w niepamięć.

Ażeby wiernym ułatwić przystęp do Sakramentu Pokuty i zachęcić ich do częstszego zeń korzystania, znosi synod zwyczaj Kościoła wschodniego, wymagający od penitenta, ażeby przed każdą spowiedzią trzy dni pościł i nie wymaga nakładania nadal na spowiedzi surowych pokut, podług konstantynopolitańskiego Nomo-Kanonu, lecz pozostawia róztropności spowiednika oznaczenie pokuty stosownej w każdym wypadku. Poleca także pasterzom dusz, aby upominali lud wierny przynajmniej do trzykrotnej w każdym roku spowiedzi: w czasie Wielkanocnym, na uroczystość Zaśnięcia Najśw. Maryi Panny i na Narodzenie Pańskie.

Z praktycznego również względu przepisuje, aby gdzie do administracyi sakramentu Ostatniego Olejem św. namaszczenia mieć nie można z łatwością siedmiu lub przynajmniej trzech kapłanów, poprzestano na jednym, i aby w razie niebezpieczeństwa, zamiast zwykłych długich modlitw, odmawiano nad chorymi krótsze, które nowy rytuał wskaże.

Do święceń kapłańskich pozwala tylko tych przyjmować, którzy tak pod względem moralnym, jak pod względem wiadomości naukowych godnymi się togo okażą. Dlatego obowiązuje biskupów, aby przy swych katedralnych kościołach mieli stałych egzaminatorów, którzy by o godności lub niegodności zgłaszających się kandydatów stanu duchownego decydowali. Przy tej sposobności zachęca biskupów, aby zdolniejszych młodzieńców, nie mogąc dla braku funduszów założyć w swej dyecezyi seminaryum duchownego, posyłali do papieskich kolegiów: w Wilnie, we Lwowie; chwali gorliwość metropolity, który fundował seminaryum przy katedrze włodzimierskiej; zakonnikom bazyliańskim nakazuje, aby w tych klasztorach, w których najmniej dwunastu jest zakonników, utrzymywali szkoły teologiczne, nietylko dla swej młodzieży, lecz także dla duchowieństwa świeckiego; wreszcie każe się starać dla rozszerzenia oświaty między ludem o pomnożenie szkół elementarnych, parafialnych.

W dalszym ciągu określa bliżej obowiązki metropolity, biskupów i innych stopni hierarchicznych.

Metropolicie zaleca czujność pasterską nad biskupami, należącymi do jego metropolii. Biskupi winni mieć do pomocy w rządach dyecezyi oficyałów i teologów, jako przybocznych doradców; winni co rok synody dyecezyalne odbywać z duchowieństwem swojem, przynajmniej co dwa lata dyecezye swoje wizytować, jeśli nie osobiście, to przez delegatów.

Biskupiej godności nikt niema dostąpić, kto nie złożył profesyi zakonnej, po odbytej przez rok i sześć niedziel probacyi w zakonie bazyliańskim. Oficyałowie powinni być brani ile możności z pośród duchowieństwa świeckiego; tak samo protojereje czyli dziekani, i tylko w braku odpowiednich świeckich księży wolno na te urzędy zakonników powoływać.

Szczególniejszym obowiązkiem dziekanów jest czuwać nad tem, aby po parafiach dekreta wizyt biskupich były wypełniane.

Parochom przypomina obowiązek rezydencyi w parafii i te wszystkie przymioty, które dobrego pasterza zdobyć winny.

W interesie dokończenia reformy zakonu bazyliańskiego zaczętej na Litwie w wieku XVII przez św. Jozafata Kuncewicza i Weliamina Rutskiego, dekretuje synod, że klasztory dyecezyj włodzimierskiej, łuckiej, chełmskiej, przemyskiej i lwowskiej w ciągu roku po publikacyi ustaw synodu, na wzór klasztorów litewskich, w jedną kongregacyę złączyć się winny. Dla podniesienia wewnętrznej karności obostrzą przepisy, tyczące się klauzury zakonnej.

Wreszcie, by pominąć dekreta mniejszej wagi, określa bliżej obowiązek Rusinów względem postów, w Kościele wschodnim obserwowanych, i ustanawia liczbę świąt, które w cerkwi ruskiej obchodzone być winny i które dowolnie pomnażać zabrania.

Do obowiązujących świąt zalicza także "uroczystość Bożego Ciała". Przeciw wprowadzeniu tej uroczystości protestowali biskupi ruscy w czasie Unii brzeskiej; teraz sami ją sankcyonują.

Dekreta synodu posłane do Rzymu uzyskały naprzód zatwierdzenie kongregacyi soboru Trydenckiego w r. 1722, a następnie kongregacyi de Propaganda Fide w r. 1724, i w tymże roku zatwierdzenie papieża Benedykta XIIL W tem potwierdzeniu uwagi jest godnem, że papież w myśl propozycyj sobie uczynionych, aprobując bez zmiany wszystkie postanowienia synodalne, dodaje, iż przez tę aprobacyę nie znosi, bynajmniej dawniejszych dekretów poprzedników swoich lub soborów powszechnych, gwarantujących całość obrzędu wschodniego. Słowa papieża w breve "Apostolatus officium" brzmią: "Singula in ea (synodo) edita statuta, ordinatiohes et decreta auctoritate Apostolica tenore praesentium confirmamus et approbamus, illisque inviolabilis apostolicae firmitatis robur adjicimus ita tamen, quod per nostram praedictae synodi confirmationem nihil perogatum esse censeatur constitutionibus Romanorum Pontificum, Praedecessorum nostrorum et decretis conciliorum generalium super ritibus Graecorum, quae non obstante huiusmodi confirmatione semper in suo robore permanere debeant" [4].

Zastrzeżenie uczynione w tej aprobacyi co do dalszego znaczenia dawniejszych dekretów Stolicy Apostolskiej i soborów powszechnych, zabezpieczających całość obrzędów wschodnich, o ile takowe wierze katolickiej się nie sprzeciwiały, ma to znaczenie: że Stolica Apostolska ze swej strony, jak nigdy przedtem nie żądała, tat obecnie zgodnie z wielokrotnie ponawianą obietnicą nie żąda, aby Kościół ruski od wschodnich obrzędów odstąpił, albo je w czemkolwiek zmienił; że się jednak przychyla do zmian przez synod Zamojski proponowanych, dlatego, że tych zmian sam episkopat ruski się doprasza. Powtóre to także niewątpliwie w powyższem zastrzeżeniu leży, że zmiany przez synod Zamojski wprowadzone nie przekształcają bynajmniej obrządku, w istotnych rzeczach natury jego nie zmieniają i odrębności jego nie naruszają, a więc zatwierdzenie ich i z tego względu nie sprzeciwia się dawniejszym orzeczeniom Stolicy Apostolskiej o nietykalności obrządku ruskiego. Ktokolwiek, jak to Eusini, zakażeni duchem dyzunickim, czynić zwykli, pozwala sobie inne znaczenie słowom powyższym podsuwać, t. j. znaczenie, jakoby one unieważniały statuta synodu Zamojskiego, czyli odbierały tym statutom moc obowiązującą, ten oczywiście powoduje się uprzedzeniem i zadaje gwałt słowom papieskim [5].

2. Nie potrzeba koniecznie być teologiem, nie potrzeba wszystkich ustaw synodu w całej rozciągłości przeczytać, wystarczy poznać je z tego krótkiego streszczenia, w jakiem je powyżej podaliśmy, ażeby należycie ocenić ich doniosłość w życiu religijnem Unitów ruskich. We wszystkich kierunkach życia kościelnego starają się one wprowadzić i utwierdzić ład i karność, usiłują przez uproszczenie obrządku w wielu punktach tchnąć nowego ducha w Kościół unicki. Kto zatem Kościołowi ruskiemu dobrze życzy, ten nie może odmówić uznania autorom ustaw synodu Zamojskiego i nie może nie pochwalić samych ustaw. Jeśli Kościół ruski w XVIII wieku wewnętrznie pod niejednym względem się podźwignął, z kilkuwiekowego odrętwienia ocknął, nowem życiem tryskać zaczął, było to w wielkiej mierze zasługą synodu Zamojskiego; synod Zamojski dał pierwszy silny impuls i położył mocny fundament do tego. Mimo to nietajną jest rzeczą, że synod Zamojski mii wrogów, nietylko wśród prawosławnych, lecz także wśród samych Rusinów Unitów, oczywiście takich, którzy na pół należą do dyzunii, to jest ku prawosławiu się skłaniają, pod płaszczykiem obrony swej ruskiej odrębności narodowej. Jakież mają do tego powody? Już na wstępie niniejszego rozdziału napomknęliśmy powód główny.

Zarzucają synodowi, że przez swe ustawy, o ile dotyczą obrzędów, obrządek pierwotny ruski skaził, złacinił i po prostu pomost rzucił do zlania go z czasem z obrządkiem łacińskim w jedną całość, Łacinnikowi, zdała od kwestyi ruskiej i od sporów ruskich stojącemu, wydadzą się może te zarzuty czynione synodowi, który tak wielkie zasługi około wewnętrznego odrodzenia Kościoła ruskiego położył, zbyt błahemi, aby je brać na seryo i w rozbiór się ich zapuszczać. Lecz komu nie obce koleje Kościoła ruskiego w ostatnich pięćdziesięciu latach, ten wie, ile nieszczęść i klęsk na Unię spadło, pod osłoną wspomnianych zarzutów. Dlatego piszącemu o przyczynach upadku Unii nie godzi się, jakkolwiek one w złej woli źródło swoje mają, zbywać ich lekko, ale wszechstronnie roztrząsać je winien.

Już wyżej, streszczając ustawy synodu Zamojskiego, wskazaliśmy na niektóre reformy w administracyi sakramentów św. przez synod ustanowione, a wywołane bądź praktycznymi względami, bądź duchowną potrzebą ludu wiernego, nie zaś chęcią latinizowania obrządku ruskiego. Synod na tych zmianach się nie ograniczył, ale nadto polecił metropolicie Leonowi Kiszce, ażeby z pomocą teologów doświadczonych i poważnych zajął się, po ukończeniu obrad synodalnych, reformą mszału irytuał u (trebnika), dla poprawionego mszału i rytuału uzyskał aprobatę Stolicy Apostolskiej i tak poprawione w całej metropolii zaprowadził.

Zachodzi więc kwesty a, czy synod Zamojski właściwie sobie postąpił, czy nie; czy godzien z tego powodu nagany, albo też pochwały, i czy postanowienia jego liturgiczne są prawne, alboli bezbrawito?

Na to ogólną naprzód dajemy odpowiedź, że sprawa poprawy mszału i rytuału była oddawna tak naglącą i tak żywotną dla Unii, że, gdyby synod Zamojski nie był jej podjął, z obawy niełatwych do pokonania trudności, od tej sprawy nieodłącznych, byłby się naraził na najcięższy zarzut niedbałości i obojętności na rzeczywiste potrzeby cerkwi unickiej. Naglącą zaś była reforma ksiąg liturgicznych ruskich głównie z dwóch powodów: raz dlatego, że w niektórych okolicach używano mszałów i rytuałów nieunickich z jawnymi błędami przeciw wierze; powtóre, że księża uniccy różnych okolic, różnych używając mszałów, niejednostajnie liturgią sprawowali. Ks. Szymański, prałat kapituły chełmskiej, pisze w swej znakomitej rozprawie: o obrzędach unickich, drukowanej "w Przeglądzie Poznańskim" (r. 1860), że metropolita Antoni (Sielawa) przesyłając do wiadomości wszystkich unickich biskupów materye, mające się roztrząsać na synodzie prowincyonalnym r. 1647 d. 18 września, wezwał ich, aby, - gdy jedni używając ksiąg nieunickich, tak do Mszy i innego nabożeństwa, jak do administracyi sakramentów, dają ludowi prostemu powód do oszukiwania się wyrazami i zdaniami szkodliwemi, tudzież poczytywania ludzi kacerskich za świętych, za co z Rzymu często przysyłano strofowania; inni zmieniają mszały i trebniki podług upodobania, wyrzucając rzeczy dawne a nowe dodając i Msze św. odprawują i administrują sakramenta niejednakowym sposobem,- na synod zwieziono stare księgi cerkiewne dla ułożenia podług nich jednostajnych modlitw i przepisów [6]. A więc już w pierwszej połowie XVII wieku wołano o reformę obrządku ruskiego.

Aż do ułożenia nowych ksiąg liturgicznych nakazał synod wzmiankowany duchowieństwu stosować się do mszału i trebników drukowanych w Wilnie u Mamonicza. Mszał Mamonicza jest teraz niezmierną rzadkością, nawet ks. Szymański wyznaje, że go nie znał; zalet widocznie wielkich nie miał, kiedy go metropolita tylko tymczasowo zaleca; ale pewno przynajmniej błędów w sobie nie zawierał i dlatego nie był tyle niebezpiecznym dla wiary ludu, co mszały i trebniki przez dyzunitów wydawane.

Do wydania zapowiedzianych na owym synodzie r. 1647 ksiąg liturgicznych nie przyszło, a w braku jednego obowiązującego i mającego prawną powagę mszału i rytuału pozostało otwarte pole dla dowolności tak pojedynczym biskupom, jak nawet pojedynczym parochom po parafiach. Boleli nad tem wszyscy, którym dobro Unii i czystość obrządku leżała na sercu. By zaradzić złemu, zajął się w końcu XYII wieku Metropolita Cypryan Żochowski (1674 do 1694) wydaniem nowego mszału, oczyszczonego z błędów dyzunickich. Mszał ten wyszedł r. 1695, odznaczał się korzystnie przed innymi używanymi w Kościele ruskim mszałami, ale na zmiany, jakie w niektórych punktach uważał za potrzebne w interesie Najśw. Ofiary uczynić, nie miał potrzebnej aprobaty reszty biskupów unickičh i Stolicy Apostolskiej. Pod wpływem także metropolity Cypryana Żocliowskiego weszły zwolna, w braku stałej, przez wszystkich uznanej normy do nabożeństwa unickiego, niektóre praktyki święte, pocliodzące z Kościoła łacińskiego. Gorliwy metropolita pragnął przez to nietylko podnieść okazałość nabożeństwa ruskiego, uwolnić je z niektórych sztywnych form i niewłaściwości, ale na zewnątrz cierkiew unicką od dyzunickiej odróżnić. W. "Colloquium Lublinense," odbytem r. 1680, wspomina np. "o ołtarzach uprzywilejowanych, których nieunici nie znali, o nabożeństwie czterdziestogodzinnem, o częstem wystawianiu Najśw. Sakramentu i obnoszeniu go w procesyach, o monstrancyach i puszkach, wyrzuca Grrekom nieunitom tylko śpiewane służby Boże z zupełnem zaniedbaniem czytanjch, chociażby stu kapłanów przy jednej było cerkwi, używanie gąbki do czyszczenia pateny i kielicha, jakby do chędożenia koni, "upadanie na twarz przy perenosie (podczas proskomodyi), a stanie jak słup żony Lotowej w czasie konsekracyi" [7]. Atoli, powtarzamy, te wszystkie odmiany i ulepszenia obrządku przez Cypryana Żochowskiego, czy to w liturgii Mszy Św., czy w innych obrzędach religijnych wprowadzone lub zalecone nie miały dostatecznej sankcyi kościelnej; dlatego przez jednych biskupów i księży były przyjęte, przez innych nie i tak pożądanej przez wszystkich jednolitości nabożeństwa i obrzędów sakramentalnych nie sprowadziły. Potrzeba było, aby wyższa powaga a przedewszystkiem porozumienie się wszystkich biskupów unickich w sprawie reformy i jednolitości obrządku ruskiego zadecydowały. I to się stało na synodzie Zamojskim r. 1720. Synod usankcyonował praktyki pobożne z Kościołą łacińskiego od kilkudziesięciu lat na wielu miejscach z niemałym pożytkiem przyjęte, a o których "Colloquium Lublinense" Źochowskiego mówi i wyznaczył komisyę, mającą się zająć poprawą i wydaniem ksiąg liturgicznych, Kościoła ruskiego. Komisya wywiązała się w kilku latach ze swego zadania, ogłaszając w Supraślu r. 1727 Mszał, a następnie Rytuał (trebnik), Katechizm i t. d. Mszał supraślski [8] zgafza się, zdaniem ks. Szymańskiego, odliczywszy drobne poprawki, z mszałem ŽochoWvskiego, a mało się różni od najdawniejszych greckich i ruskich. Tak samo Trebnik, wydany staraniem synodu Zamojskiego, nie wykazuje wielkiej różnicy w porównaniu z najdawniejszymi greckimi trebnikami. Porządek modlitw w niclj ten sam, co w ostatnich. Tylko niektóre modlitwy cokolwiek w nich krótsze, niektóre, w greckich się znajdujące, wypuszczone; na innych znów miejscach w unickich mszałach coś dodano, czego w greckich i starych ruskich - dyzunickich niema. Msza u dyzunitów i u Rusinów Unitów przed synodem Zamojskim, albo raczej przed Zochowskim zawsze tylko śpiewana, jedna na jednym ołtarzu cesarskiemi wrotami opatrzonym, które często się zamykają, osobliwie w czasie konsekracyi i komunii osób duchownych; cząstki chleba obok "Baranka" czyli w głównej hostyi położone nie poświęcają się, wedle zwyczaju prawosławnego; po wymówieniu słów Pańskich: "To jest ciało moje i t. d." niema u dyzunitów adoracyi t. j. pokłonu; kapłan u nich nigdy nie podnosi w czasie modlitwy rąk otwartych w górę, nie żegna ludu kielichem, lecz za to ręką często błogosławi z wyjątkiem na "błohostawienie hospodne na was," mszał leży u nich przez całą Mszą św. na jednem miejscu, po lewej stronie i nie przenosi się; biskupi ich błogosławią zwykle dwoma rękami, czasem tylko jedną, palce złożywszy mistycznie tak, że dwa zwijają a trzema żegnają i w wyznaniu wiary nie dodają "i od Syna".

U Unitów natomiast od synodu Zamojskiego i wydanego z jego rozkazu mszału bywają obok Mszy śpiewanej msze czytane, kilka na dzień w jednym kościele i na tym samym ołtarzu [9], chociaż ołtarz nie ma ikonostasu ani wrót carskich, a gdy ma wrota carskie, nie zamykają się nawet podczas śpiewanej Mszy św, cząstki chleba obok głównej Hostyi położone razem z nią się poświęcają; po słowach Chrystusowych: "To jest ciało moje" następuje pokłon głęboki albo przyklękanie; kapłan dwa razy lud błogosławi kielichem a raz tylko ręką na: "błohosławenie hospodnie na was" (Błaho † sławenie Hospocíníe na was) ku końcowi ofiary Mszy Św., podobnie jak na Mszy łacińskiej. Od prefacyi aż do końca kanonu, mają uniccy kapłani ręce otwarte, w górę podniesione, żegnają się całą ręką (nie tylko trzema palcami), a biskupi uniccy błogosławią jedną ręką. Ikonostas nie uważa się za rzecz konieczną przed ołtarzem. Co do innych obifzędów w skład Mszy św. nie wchodzących, objętych raczej ;,trebnikiem" (rytuałem) mniej więcej to samo da się powiedzieć, co o zmianie w obrzędach mszalnych.

"Nieszpory" i "p o w e c z e r ni a" (Completa) pozostały zupełnie te same, co dawniej, i tak samo się odprawiają.

W administracyi Sakramentów porządek modlitw i ceremonij w ogólności nie wiele się zmienił. W rzeczach tylko pobocznych wprowadzono odmiany, niektóre modlitwy skrócono, inne jako zbyteczne całkiem opuszczono lub innemi, stosowniejszemi je zastąpiono.

I tak przy Chrzcie św. według starogreckich i dyzunickich rytuałów przed każdą czynnością poświęca się osobno oliwa "ohłaszennych" (katechumentów) i woda obrządkiem "boh o j awleńskim" (t. j. w ten sposób, jak w wigilię śś. Trzech Króli), a sam Chrzest odbywa się przez zanurzenie w wodzie, i z nim się łączy, nietylko jak u Unitów bierzmowanie, lecz Komunia św. i postrzyżmy głowy w formie kizyża.

Rytuał synodu Zamojskiego zakazuje święcić oliwę i wodę przed każdym pojedynczym aktem Chrztu, ażeby tej czynności świętej bezpotrzebnie nie przedłużać, lecz poświęconej w Wielki Czwartek oliwy każe używać przez cały rok, i poleca mieć stale wodę Chrztu św. w chrzcielnicach. Wprowadza Chrzest przez polanie wodą w miejsce zanurzania, zabrania Komunii bezpośrednio po Chrzcie i postrzyżyn.

Przeważnie praktyczne względy skłoniły synod do wprowadzenia tych odmian w administracyi sakramentu Chrztu Św., ale równocześnie przemawiały także za niemi względy większej onychże starożytności. Z historyi Kościoła powszechnego wiadomo bowiem, że w najpierwszych początkach nie chrzcono wcale przez zanurzanie w wodzie, lecz przez pokropienie lub polewanie; że później dopiero przyjęło się zanurzanie. Przecież i dłngo potem jeszcze, gdy Chrzest przez zanurzanie upowszechnił się, chrzcono nieraz przez pokropienie, a zwłaszcza przez polewanie. Że na klimat nasz zanurzanie w wodzie, zwłaszcza dziecka niemowlęcia, było najniepraktyczniejsze, w szczególności porą zimową; że nieraz było połączone z niebezpieczeństwem życia dla dziecka, nad tern dłago rozwodzić się nie potrzeba. Synod Zamojski postąpił sobie przeto bardzo roztropnie i słusznie, zamieniając zanurzanie na polewanie wodą.

Dlaczego synod zabronił nowoochrzconym dzieciom dawać Komunii Św., powiedzieliśmy już wyżej; nadto pierwsze wieki Kościoła nie znały tego zwyczaju, co było jednym powodem więcej do zniesienia go.

Wreszcie postrzyżyny przy Chrzcie zaledwie w VIII wieku u Greków zdarzały się i to tylko u osób, które wolą rodziców lub biskupa do stanu duchownego lub zakonnego były przeznaczone-tem mniej więc były przy administracyi Chrztu Św. uprawnione.

W administracyi N. Sakramentu chorym ważną, ale konieczną uczynił nowy rytuał (trebnik) zmianę. Dotąd za przykładem Kościoła greckiego konsekrowano w W. Cwartek wielką Hostyę, mającą starczyć na cly rok, napuszczano ją Krwią najświętszą, tarto potem na proszek i tak przechowywano aż do przyszłego W. Czwartku woreczkach skórzanych, a czasem nawet papierowych, dając ją chorym w winie, ilekroć tego potrzeba była. Cześć należna N. Sakramentowi i obawa, aby przez zepsucie postaci N. Sakrament na nieważność nie był wystawiony, a zatem, aby wierni zamiast Ciała i Krwi Pańskiej chleba zwykłego nie otrzymywali, wymagała niezbędnie, aby ten sposób przechowywania N. Sakramentu odmieniono, tem bardziej, że zwyczaj Kościoła wschodniego, nieunickiego, niema żadnej podstawy w starożytności, bo nie napotykamy najmniejszego śladu w pierwotnym Kościele, aby Sakrament Ołtarza w proszku przechowywano. Kiedy ten zwyczfaj powstał, trudno teraz powiedzieć, ale niewątpliwie nie pierwej, jak po oderwaniu się Kościoła wschodniego od zachodniego. Nakrapianie N. Hosfcyi Krwią Chrystusa Pana bywało niekiedy na wschodzie w IV wieku, ale zaledwie się pojawiło, papież Juliusz protest założył przeciw takiemu sposobowi komunikowania, jako niezgodnemu z nauką objawioną [10].

O zmianie w administracyi sakramentu Pokuty jużeśmy nadmienili - nie mamy więc potrzeby powtarzać tu tego po razdrugi. Podobnież o nowym sposobie administrowania sakramentu Ostatniego Olejem św. namaszczenia. Małe różnice wprowadził także nowy trebnik w sprawowaniu sakramentu Małżeństwa. Według niego nie używają Unici przy ślubie koron metalowych, jak Grecy i prawosławni, lecz wieńców z gałązek zielonych i kwiatów; nie obchodzą stołu, przy którym ślub biorą, na kształt tańca, ani przytem nie całują si w cerkwi, ani wina nie piją, uważając to wszystko naprzód za nieprzyzwoite na miejscu Św., a powtóre za przeciwne obyczajom starego Kościoła, więc za wprowadzone w późniejszych czasach przez nieunitów. Dowiódł tego Groar w Euchologionie greckim z r. 323. Natomiast wiążą oblubieńcom stułą ręce, wymawiają słowa: "co Bóg złączył i t. d.", czego Grecy i prawosławni nie czynią.

Z czasem jako konsekwencye odmian, wprowadzonych bądź przez ustawy synodu Zamojskiego, bądź przez mszał i trebniki, z jego polecenia wydane, przybyły jeszcze inne zwyczaje z Kościoła łacińskiego zapożyczone, chociaż ich żaden synod nie sankcyonował. O ile bowiem był37następstwem dopiero co rozebranych reform, o tyle nie uważano za potrzebę starać się dla nich o wyraźną, osobną sankcyę episkopatu i Stolicy Apostolskiej.

Z aprobacyi i zalecenia, Mszy cichych wynikła potrzeba większej liczby ołtarzy w cerkwiach, to jest ołtarzy bocznych, obok głównego ołtarza, prócz którego w starych ruskich kościołach, na wzór kościołów greckich, innych w cerkwi nie bywało; a za urządzeniem bocznych ołtarzy, przy których niepodobna było już dla samego braku miejsca urządzać ikonostasów i wrót carskich, poszło tu i owdzie zaniechanie ikonostasów i wrót carskich przy głównych ołtarzach resp. przy Mszach śpiewanych, chociaż mszał supraślski nie zakazuje nigdzie ikonostasów, ani nie nakazuje budowania bocznych ołtarzów. Ikonostasy i drzwi cesarskie aż do drugiej połowy VI wieku nio były zresztą na Wschodzie znane. Są wymysłem późniejszych czasów, można ich było przeto tem łatwiej zaniechać, gdy się okazały niedogodnymi i sprawiały przeszkodę w nabożeństwie.

Odprawianie cichych Mszy uczyniło potrzebnem używanie do Mszy dzwonków, ażeby ludowi przytomnemu przez dzwonienie zwrócić uwagę na główne części Ofiary bezkwrawej. Samo z siebie także z czasem po synodzie Zamojskim zaleciło się duchowieństwu unickiemu urządzenie organów w ich cerkwiach. Obrządek grecki nie zna gry organów, w ich miejsce używa śpiewaków. Q-dy jednak fundusze rzadko którego kościoła pozwoliły mieć choćby tylko znośnych śpiewaków do nabożeństwa, rzeczą było bardzo naturalną, że Unici ruscy mieszkając wśród łacinników i widząc na ich przykładzie, jak łatwo grą organu i w najbiedniejszym kościołku można sobie niedostatek śpiewaków zastąpić i nabożeństwo całe wskutek tego podnieść, zwolna bez osobnego przepisu zaczęli do cerkwi swoich organy sprowawadzać, nie widząc w tem nic powadze obrzędu przeciwnego.

Ponieważ dla stwierdzenia zupełnej jedności religijnej Kościoła łacińskiego z Kościołem ruskim unickim i okazania braterskiej zgody między duchowieństwem jednego i drugiego Kościoła w XVIII wieku coraz więcej w żwyczaj wchodziło, że duchowieństwo unickie miewało Msze w swoim obrzędzie w kościołach łacińskich, a duchowieństwo łacińskie nawzajem według swego obrzędu w cerkwiach unickich, w stronach, gdzie oba obrzędy spotem się znajdowały; naturalnem tego następstwem i lud ruski uczęszczał na nabożeństwa łacińskie, a lud łaciński na nabożeństwa ruskie. Lud łaciński nie potrzebował wprawdzie patrzeć zazdrosnem okiem na nabożeństwo ruskie, bo ani to nabożeństwo, zwłaszcza po parafiach, nie było dosyć okazałe, ani też ubożuchne, drewniane cerkiewki w porównanie iść nie mogły z łacińskimi kościołami, które w ogóle bogatsze i wspanialsze były od cerkwi ruskich. Natomiast znajdował lud ruski unicki . w nabożeństwie łacińskiem to, czego napróżno u siebie szukał, a czego nie mógł nie pragnąć. Między innemi nęcić go ku sobie musiały: wystawianie w monstracyi N. Sakramentu, procesye z N. Sakramentem, czterdziestogodzinne nabożeństwa, śpiew godzinek i różańca-tak rozpowszechnione w kościołach łacińskich, a tak podnoszące ducha wiary i nabożeństwa.

Tym to okolicznościom przypisujemy w wielkiej części zaprowadzenie powyższych nabożeństw w Kościele unickim w ciągu XVIII wieku, a nawet, jak to widzieliśmy, już w końcu XVII wieku, przynajmniej w niektórych okolicach, mimoto że one w innych częściach Kościoła wschodniego były i są po dziś dzień nieznane i niepraktykowane. Duchowieństwo zaś, zwłaszcza wyższe i zakonne, które albo z łacińskiego obrzędu pochodziło, albo w szkołach łacińskich wykształcenie teologiczne odbierało, nietylko nie miało wstrętu do tych odmian i nowości w nabożeństwie ruskiem, ale owszem musiało, już to z nawyknienia, już też w duchownym interesie ludności ruskiej dążyć do takiego zbliżenia obrządku i nabożeństwa ruskiego z łacińskiein. Znając dobrze z praktyki jeden i drugi obrrsądek, jedno i drugie nabożeństwo, znało też doskonale różnice pomiędzy jednem a drugiem, a w szczególności widziało lepiej, niż ktokolwiek, niedostatki i ujemne strony nabożeństwa i obrządku ruskiego. I jakże się dziwić, że pragnąc pomyślnego pod każdym względem rozwoju Kościoła unickiego, że dbając o utwierdzenie ducha jedności z Kościołem rzymskim, korzystało skrzętnie z doświadczenia swego, przjswajało cerkwi unickiej z obrzędów i nabożeństwa łacińskiego to, co z obrządkiem ruskim pogodzić się dało, że naprawiało niedostatki jego, a naprawiając je przybliżało sam obrządek do obrządku i Kościoła łacińskiego, chociaż bynajmniej ani obrządku znosić, ani cech jemu właściwych zacierać nie miało na celu i w rzeczywistości nie zatarłf;.

3. Niechże teraz sądzi czytelnik nieuprzedzony i bezstronny, czy synod Zamojski godziwie i słusznie sobie postąpił, wprowadzając powyższą reformę, i czy przez nią względem Kościoła swego zawinił, czy przeciwnie dobrodziejstwo mu wyświadczył?

Nie godzi się także zapominać,toceniając reformy liturgiczne synodu Zamojskiego, że liturgia jakiegokolwiekbądź obrządku nie jest nietykalnym dogmatem, nie jest instytucyą Bożą, lecz ludzką, to jost kościelną, i jak w tej lub owej formie kiedyś przez Kościół ustanowioną została, tak też przez tenże sam Kościół zmienioną być może, a nawet zmienioną być winna, gdy tego interes ludu wiernego wymaga. I liturgia łacińska, zanim przybrała formę, którą się obecnie szczyci, różne przechodziła przeistoczenia w biegu wieków, a nikomu w Kościele łacińskim nie przyszło do głowy dla przywrócenia dawnych form, wszczynać rozdwojenia wewnętrzne lub zaciekłe dysputy.

Nie inaczej ma się rzecz z liturgią grecką, której przekładem jest liturgia ruska, Liturgia, jaką obecnie szczycą sfię Grecy, nie jest doprawdy ani liturgią Apostolską, ani tą, jakiej w III stuleciu na Wschodzie używano, ani nawet dosłownie tą samą, wedle której Św. Jan Chryzostom, św. Bazyli W. i św. Grzegorz nabożeństwo odprawiali, chociaż tych wielkich Ojców Kościoła nazwę nosi. Zmieniano ją wedle potrzeb czasu, miejsca i ludności. Czemuż więc Kościół ruski-unicki w XVIII wieku nie miał mieć równego prawa wprowadzenia pewnych odmian w liturgii swej grecko-ruskiej, zwłaszcza po zerwaniu związków hierarchicznych i związków wiary z Kościołem greckim, gdy ówczeéni naczelnicy jego duchowni uznali tego potrzebę i Stolica Apostolska placet swoje ńa to dała?

My z naszej strony tern goręcej pochwalamy reformy synodu Zamojskiego, że trudno nam zamykać oczy na niezmierne korzyści, jakie Unia z tego synodu odniosła, Nietylko Rusin unita d.Qpiero od synodu Zamojskiego zaczął się prawdziwie czuć zjednoczonym z Kościołem łacińskim, ale w ogóle w Kościół unicki od tego synodu nowy duch wstąpił. Nabożeństwo odtąd poważniejsze i okazalsze, ofiara Mszy św. codziennie sprawowana Najśw. Sakrament z większą czcią w cerkwiach przechowywany, a raz po raz»uroczyście w monstrancyi wystawiany i w procesyach publicznie obnrośzony - wszystko to podniosło ducha religijnego w ludzie ruskim, z martwoty religijnej go budziło i wiarę w tę Najśw. tajemnicę ożywiało, która jest punktem środkowym, osią i słońcem całego nabożeństwa katolickiego. Duchowieństwo pobudzone, przez zalecenie cichych Mszy świętych, do codziennego onychże odprawiania stało się pod niejednym względem moralniejszem, oddało się więcej modlitwie i sprawom pobożnym. Ks. prałat Szymański powiada o Koniskim, biskupie dyzunickim mohilowskim, że, gdy tenże za Stanisława Augusta zszedł się w Warszawie razu pewnego z metropolitą unickim, miał mu powiedzieć: "U nas Msza śpiewana i jedna jest środkiem ułatwiającym pijaństwo popów i czerńców. Zupełny brak ekspozycyi i procesyi Najśw. Sakramentu zmniejsza uszanowanie Jego i ostudza pobożność, jeżeli obojga zupełnie nie zatrze". Nie inaczej pewnie było wśród Unitów przed synodem Zamojskim i reformą jego, gdy się także tylko na jednej, niedzielnej Mszy ograniczano i gdy trudno było żądać od księdzą na parafii, aby co dzień długą liturgię śpiewał. Powtóre, niepospolitą korzyść przyniosła reforma synodu Zamojskiego Unii przez to, że nawet zewnątrzną szatą odróżniła Unią od dyzunii i ukazała ją ludowi jako coś od dyzunii odmiennego. Każde zaś oddalenie Unii od dyzunii, nawet zewnętrzne, wzmacniało Unię, utwiercjało w niej uczucie solidarności katolickiej, zbliżało ją dx) łacińskiego Kościoła jako siostrę do siostry. Takiego zewnętrznego zbliżenia jej do Kościoła łacińskiego w obrzędach było osobliwie ludowi prostemu potrzeba, z którego prawie wyłącznie Kościół unicki już wówczas się składał. Za zbliżeniem się do Kościoła łacińskiego w obrzędach religijnych poszło także niebawem zbhżenie się duchowieństwa ruskiego do łacińskiego w zwykłym, codziennym ubiorze duchownym. Księża uniccy zwolna zarzucili zapuszczanie brody, długich włosów, noszenie kołpaków szerokich, nieopiętych sukien, przyswajając sobie: duchowieństwo świeckie ubiór polskich księży świeckich, a Bazylianie ubiór jezuicki. Dla ludu prostego, sądzącego o rzeczach głównie z wrażeń zewnętrznych, nie było to obojętne. Nie widząc na zewnątrz różnicy między swoimi, a łacińskiemi księżmi, przestał uważać księży łacińskich za obcych sobie, do jego Kościoła nie należących, czuł się z nimi jedno i nie stronił już od ich nabożeństw, llzecz zewnętrzna w wielkiej mierze przyczyniła się do tego, że Unia dopiero teraz stała się rzeczywistą prawdą, mającą ciało i formę.

Wreszcie i to jeszcze za wielką zasługę synodowi Zamojskiemu poczytać należy, że klasztory bazyliańskie południowych prowincyj, które reformą metropolity Rutskiego nie były objęte, i żyjąc niezależnie jeden od drugiego pod jurysdykcyą miejscowych biskupów, w największym upadku się znajdowały, zostały z wielką dla Kościoła ruskiego korzyścią zreformowane. Stosownie do postanowienia synodu złączył metropolita Atanazy Szeptycki na kapitule generalnej we Lwowie r. 1739 wszystkie klasztory prowincyj południowych w j e d n ą prowincyę zakonną, dając jej nazwę "Kongregacyi koronnej pod opieką Najśw. Maryi Panny", aby ją odróżnić od istniejącej już "Kongregacyi litewskiej", i postanowił na jej czele osobnego prowincyała, co w kilku latach sprowadziło złączenie obu prowincyj pod jedną głową "p r o t o a r c h i m a n d r y t y", raz z prowincyi Litewskiej, drugi raz z prowincyi Koronnej wybieranego. Złączenie obu prowincyj pod głową protoarchimandryty dokonało się, z rozkazu papieża Benedykta XIV, na zakonnej kapitule generalnej wDubnie r. 1743, na której przezydowali: nuncyusz papieski Laskarys i metrop. Atanazy Szeptycki. Papież Benedyk XIV dał uchwałom kapituły dnia 2 maja r. 1744 swą sankcyę, i odtąd datuje się odrodzenie zakonu bazyli ańskiego w Polsce, albo ściślej mówiąc w prowincyach ruskich. Jak niegdyś klasztor Wileński św. Trójcy, zreformowany przez Św. Józafata i Weliamina Hutskiego, w końcu XVÍ wieku, wskrzesił życie zakonne w prowincyi Litewskiej, tak teraz zjednoczona pod jedną głową prowincya Litewska z Koronną przyniosła nowe życie klasztorom województw ruskich. Zakonnicy prowincyi Litewskiej zaprawieni w prawdziwem życiu zákonném stali się przewódaikami, mistrzami takiegoż życia w klasztorach ruskich i podnieśli te ostatnie w krótkim czasie do znaczenia, jakiego nigdy przedtem nie miały. Od tego czasu widzimy Bazylianów rywalizujących godnie z najgorliwszymi na misy ach lub w szkołach zakonnikami łacińskimi. Gdy zakon Jezuicki bullą Klemensa XIV został zniesiony, Bazylianie polscy tak się czuli na siłach, że nie wahali się wziąśó na siebie znaczną część ciężaru pracy w szkołach, który przedtem Jezuici dźwigali. Grdyby zakon bazylianski był nadal zostawał w takiem rozbiciu, w takiej niełączności jednego klasztoru z drugim i bez jednolitej dyrekcyi, jak przed synodem Zamojskim, byłby może wegetował dalej, aleby się nigdy nie był stał tem, czem był -w drugiej połowie XVIII wieku, t. j. głównem ogniskiem życia religijnego na Rusi, ozdobą Kościoła ruskiego i tarczą Unii. Że zaś synod Zamojski do tego przekształcenia całego zakonu bazyli ańskiego przez swe uchwały pierwszy dał impuls wielka część zasługi odrodzenia zakonu jemu słusznie się należy.

Tymczasem to wszystko, cośmy dotąd starali się wystawić jako nieocenioną zasługę synodu Zamojskiego około Kościoła ruskiego przedstawiają inni, a zwłaszcza odstępcy litewscy za cesarza Mikołaja i odstępcy galicyjscy w Chełmie za dni na.szych, jako źródło nieszczęść, które później na Unią spadły i ją w końcu dobiły. Reformy liturgiczne, mówią oni, i reforma zakonu bazyliańskiego, w imieniu synodu Zamojskiego dokonane, starły z Kościoła unickiego piętno Kościoła wschodniego i uczyniły go wstrętnym chrześcijanowi Wschodu, który wszedłszy do świątyni unickiej, raczej sądzi się znajdować w kościele łacińskim, aniżeli w cerkwi swego obrządku i utwierdza się w przekonaniu, że Unia jest tylko pomostem do łacinizmu, czyli pierwszym krokiem do zniesionia obrządku ruskiego. Jeżeli więc jest unitą przywiązanym do swej odrębności narodowej i do obrządku wschodniego, będzie z tęsknotą się oglądał za nieskażonym obrządkiem wschodnim, prawosławnym i w końcu dlatego obrządku Unię porzuci; a jeżeli jest prawosławnym, nie poczuje nigdy chęci przystąpienia do Unii, widząc w niej takie skażenie obrządku na korzyść łacinizmu. Jakoż przewodnicy apostazyi na Litwie za cesarza Mikołaja i w Chełmskiem za dni naszych stąd pretekst brali do swego odstępstwa i do szkalowania Unii i Polski, która, zdaniem ich, Unię przemocą zaprowadziła, aby przez nią naród ruski spolaczyć i Kościół ruski zlatynizować.

Argumentem powyższym wydają wprawdzie przeciwnicy reform synodu Zamojskiego sami na siebie wyrok potępienia, zwłaszcza o ile jako dawniejsi Unici odstępstwo swoje nim osłaniają; bo przyznawszy im nawet,(czego uczynienie możemy), że przez synod Zamojski obrządek ruski stracił charakter obrządku wscłiodniego i stał się pomostem do lacinizmu dla Rusinów, to jeszcze nie godziło im się dla formy, czem jest każdy obrządek, porzucić prawdy, którą jest Unia; nie godziło im się dla łupiny gardzić jądrem. Przecież smutnym faktem pozostanie, że dla ludzi złej woli, a chwiejnej wiary stały się ustawy synodu Zamojskiego pretekstem do zabicia czyli pogrzebania Unii pod berłem rosyjskiem.

Dla ludzi wnary i dla ludzi namiętnością nie zaślepionych pozostanie na zawsze synod Zamojski dziełem wielkiej mądrości i dowodem prawdziwie pasterskiej troskliwości ówczesnych biskupów o dobro Kościoła unickiego, i jako takie dzieło szanować go będą i ustawy jego za święte i nietykalne uważać, dopóki ta sama Stolica Apostolska, która je zatwierdziła, zatwierdzenia swego nie odwoła.

Na początku rozdziału już powiedzieliśmy, że pierwszym z papieży, który synod Zamojski zatwierdził, był Benedykt XÍII Po nim ponowili potwierdzenie papież Pius VII (r. 1807 "la Universalis"), Grzegorz XV] (r. 1832 "Inter Grravissimas") i Pius IX (r, 1674 "Omnem sollicitudinem"). Ostatni zagroził zarazem surowemi karami kościelnemi tym, którzyby reform synodu uznać nie chcieli i pod jakimbądź pozorem inne obrzędy do Kościoła ruskiego wprowadzać się poważali [11].



[1] "O obrzędach grecko-unickich", przez księdza tegoż obrządku. Lwów r. 1862.

[2] Katechizm ten posiadamy. Jest on bardzo praktycznie ułożony. To także w nim uderza, że na końcu dodany słowniczek rusko-polski, jakgdyby się wydawcy lękali, czy wszyscy parochowie dosyć po rusku umieli aby go zrozumieć.

[3] W obrządku greckim odprawiają sie tylko Msze św. śpiewane; czytanych Mszy obrządek grecki nie zna, ku wielkiej samych kapłanów i wiernych niewygodzie. Dlatego też na Eusi, aż do metrop. Źochowskiego, tylko śpiewane Msze Łię odprawiały. Od czasów Źochowskiego wchodzą w zwyczaj Msze czytane; synod Zamojski uświęca ten zwyczaj.

[4] Po raz pierwszy drukiem ogłoszone zostały dekreta synodu Zamojskiego staraniem "Propagandy" w Rzymie w r. 1724 pod tytułem; "Synodus provincialis Ruthenorum, habita in civitatc Zamoaciae; anno MDCCXX". Później po dwakroć odtłaczane były w Wilnie r. 1777 i 1785. W nowszych czasach ogłosił je w nowem wydaniu jezuita Scłineeman w II tomie zbioru synodów, wanego "Cołiectio Lacensis" we Fryburgu Br. r. 1876. Uczony komentarz do dekretów synodu napisał H. Laemmer, prof. wrocławski i wydał r. 1865 we Fryburgu pod tyt.: "In decreta conciłii Ruthenoium Zamosciensis animadversiones theologico canonicae".

[5] Por. także, "Encyklikę papieża Piusa IX (Omnem sollicitudinem" do biskupów galicyjskich ruskich w sprawie dekretów synodu Zamojskiego (Acta S. Sedis, tom. VII, sir. 593-598).

[6] L. e. półr. I, str. 43.

[7] "Colloquium Lublinense" prztz Żochowskiego na str. 27 i 28.

[8] Później drukowane mszały: r. 1780 za Metrop. Leona Szeptyckiego w Lwowie i roku 1790 za ftaranieni metrop. Józafata Bułhaka w Wilnie są przedrukiem mszału Supraśkkicgo.

[9] Wedle zwyczaju greckiego i prawosławnego na jednym ołtarzu tylko jedna Msza Św. dnia każdego sprawować się może i to imsza śpiewana, chociażby 20 bylo księży przy kościele. Drudzy, jeśli chcą, nioga. celebransowi asystować. Mszę Św. z nim odprawiać.

[10] Przegląd Poznański r. 1860 pólr. II, str. 27: "Obrzędy unickie" przez ks. Szymańskiego.

[11] Confr. Collectio Lacensis, tom II, str. 481 do 483.

 
Top
[Home] [Maps] [Ziemia lidzka] [Наша Cлова] [Лідскі летапісец]
Web-master: Leon
© Pawet 1999-2009
PaWetCMS® by NOX