Папярэдняя старонка: Szukiewicz Wandalin

Zwaliska zamku w Lidzie   


Аўтар: Szukiemcz Wandalin,
Дадана: 11-02-2013,
Крыніца: Kuryer Litewski №142, 26 czerwca (9 lipca) 1910. S. 2.



Nie do pozazdroszczenia jest los zabytków ubiegłych wieków w naszym kraju! Gdzieindziej, rozumie się w Europie cywilizowanej, zarówno rządy, jak i społeczeństwa, otaczają takie zabytki troskliwą opieką, szanują je, czczą niemal, strzegąc od wszelkiej szkody. U nas przeciwnie, jeżeli istnieją jeszcze jakie szczątki, to tylko dzięki niesłychanej ich wytrzymałości, bo u nas wszystko się czyni by je zniszczyć, a nie dla ich podtrzymania.

I rzecz dziwna, gdybyśmy byli narodem samodzielnym, szczęśliwym, moglibyśmy nie zwracać oczu ku przeszłości, mając więcej zadań żywotniej szych do spełnienia; ale dla nas, przeszłość powinna być podwójnie drogą, bo w niej jedynie możemy czerpać otuchę do walki o byt narodowy.

Dlaczego więc nasze społeczeństwó, nawet t. zw. inteligentne grupy społeczne, patrzą z taką obojętnością na tych naocznych świadków naszej niegdyś potęgi? Czyżby wszyscy byli tego zdania, że nam poniżonym, nie wolno jest niby żebrakom potrząsać "strzępami złotogłowiu", pamiątką dawnych lepszych czasów.

Szczątki zamku lidzkiego jeszcze mniej mają pod tym względem szczęścia niż inne. Bardzo mało się tu czego zostało, a i to co jest, podlega systematycznemu rujnowaniu nietylko przez chciwych na tak wyborowy materjał, jak kamienie z muru, mieszkańców sławetnego grodu, lecz nawet przez niepowołanych opiekunów, którzy jakby się uwzięli, by zniszczyć wszelkie cechy

właściwego takim zabytkom piękna i przemienić je w nic nie znaczące ściany z kamienia.

Przekonałem się ó tem naocznie, gdym przed kilku tygodniami zwiedzał mury zamku lidzkiego w towarzystwie wytrawnego znawcy zabytków architektury, księdza Kanonika Kozickiego, oraz zmanego badacza przeszłości Wilna p.Wac. Studnickiego.

Ślady tej potężnej niegdyś budowy, dziś widnieją tylko w smutnych szczątkach czterech ścian czworobocznego muru obwodowego, w jednym tylko węgle połnocno-wschodnim związanego pod kątem prostym, zresztą w trzech innych świecącego szerokimi wyłomami, tak, że właściwie ściany trzymają się jedynie dzięki dokładnemu ich pionowi, jak również grubości dochodzącej do 2,5 m., oraz doskonałemu wapiennemu spoidłu. Wogóle dziś stan tych resztek jest rozpaczliwy, a jednak niedawno jeszcze było znacznie lepiej, i można było cały charakter budowy przy restauracji zachować chociaż w konturach. Na fotografji zdjętej przez p. St. Fleury'ego lat temu kilkanaście, widzimy jeszcze sterczące po nad mury resztki dwóch narożnych, wewnętrznych baszt, t. zw. donjonów broniących niegdyś węgłów północno-wschodniego i południowo-zachodniego. Obecnie tylko większe kupy gruzu mówią o ich istnieniu. Czy dwa inne węgły miały jaką obronę, tego dziś nie sposób skonstatować.

Na wymienionej fotografji w rogu południowo-wschodnim, widne są resztki wystającego trójścianu jakby wykuszu, nadto jeszcze odznacza się wyraziście na tle białego tynku szereg łuków fryzu arkadowego jaki wieńczył z zewnątrż mur wschodni pod strzelnicami krużganku blankowego.

Na rysunku zamku, znajdującym się obecnie w Muzeum miejskiem w Wilnie, a wykonanym w piątym lub szóstym lat dziesiątku ubiegłego stulecia, widać taki fryz romański i na południowej ścianie, czego obecnie jak tu, tak i tam i śladu niema. Mówią, że któryś z panów isprawników lidzkich, przejęty trwogą o całość łbów powierzonych jego opiece mieszkańców grodu sławetnego, Lidy, kazał znaczną część muru rozebrać wokoło, co też i uskuteczniono, wywożąc kamienie na brukowanie ulic, zaś cegły prawdopodobnie na budowę pieców żydowskich. Dziś

więc ściany wyglądają jakoś kuso, bezbarwnie, nader smutnie - i maluczko, a będziemy mieli widok jeszcze smutniejszy, bo ręka niszczycielska nie spoczywa, owszem, pracuje ustawicznie nad zniszczeniem tej jedynej - rzec można - pamiątki historycznej w powiecie.

Cóż mówić, kiedy nawet ci, którzy mieli dobre chęci przyczynienia się do podtrzymania ruin, zrobili to najfatalniej w świecie. Los padł na ścianę północną, jako na zwróconą ku miastu. Więc przedewszystkiem wyrównano pod pion stronę wewnętrzną muru, zacierając nawet ślady istniejących tu niegdyś framug arkadowych; na zakończenie zaś wierzch muru i jeden z boków

zalano równo mieszaniną wapna.

Po takiem "odnowieniu" ściana ma wygląd mazurka wielkanocnego. Szkoda że kierownicy "odnawiania" nie zastosowali tu jeszcze t. zw. ćwikowania różnokolorowem szkłem, jakim pomysłowi mularze mają zwyczaj ozdabiać podmurówki domków podmiejskich. Byłoby to tylko konsekwentnem zakończeniem tak lekkomyślnie i bez żadnej znajomości traktowanej sprawy. Ńie mam pojęcia, kto zasiadał w komitecie i kierował "odnawianiem", wiem tylko, że stała się rzecz fatalna, bo rzeczy zburzone odtworzyć można, nigdy jednak tych, które zostały

popsute przez nieumiejętne odnawianie. Szczęściem innym trzem ścianom na razie nie grozi "odnawianie" gdyż - jak słyszałem - cały fundusz przeznaczony na ten cel, coś około dwóch tysięcy rubli, został juź użyty w całości.

Oglądaliśmy ściany najszczegółowiej. Zwłaszcza sz. ks. Kozicki, nie żałując swojej fatygi, wchodził kilkakrotnie aż na sam prawie wierzch muru, po drabinie związanej z dwóch, więc uginającej sio pod każdem stąpnięciem. Chodziło o obejrzenie pozostałych jeszcze w całości kilku strzelnic w murze południowym. Szczegóły oględzin będą przedstawione w specjalnym referacie sekcji archeologicznej Wileńskiego Tow. Przyj. Nauk. Tu tylko zaznaczyć muszę, że wrażenie wynieśliśmy stąd najsmutniejsze. Nigdzie chyba ręka ludzka nie przyczyniła się w takim stopniu do zatarcia śladów cech charakterystyzabytku i żaden zabytek chyba nie został tak doszczelnić zniszczony. Dła przyszłych badaczy pozostałe tylko to, co się skryło w nasypach gruzy, chociaż ręczyć nie można, czyż racji szybkiego rozrastania się miasta, nie zaczną , ryć się i w ziemi, dla zdobycia, łatwym sposobem materjału.

 
Top
[Home] [Maps] [Ziemia lidzka] [Наша Cлова] [Лідскі летапісец]
Web-master: Leon
© Pawet 1999-2009
PaWetCMS® by NOX