Папярэдняя старонка: Jak feniks z popiełu ...

Moje spotkania z Lidą 


Аўтар: Józef Adamski,
Дадана: 14-01-2002,
Крыніца: Lida 1997.



Pierwszy raz znalazłem się wraz z moją najbliższą rodziną w Lidzie w maju 1980 roku podczas zwiedzania szlaku mickiewiczowskiego. Zawdzięczam ten pobyt śp. Franciszkowi Osipowiczowi z Wilna, który był członkiem Polskiego Zespołu Folklorystycznego WILIA. Był on naszym przewodnikiem po Lidzie oraz bliższych i dalszych okolicach. Zobaczyliśmy Bieniakonie, Bolcienniki, Brzozówkę, Nowogródek, Iwje, Holszany, Boruny, Oszmianę, no i przede wszystkim Wilno, a potem Niemenczyn, Zułów, Mejszagołę, Troki itd. Obcowałem z tamtymi miejscami pamięci narodowej, w których przed oczami wyobraźni przesuwały się liczne obrazy i wielkie postacie z naszej historii. Była to prawdziwa pielgrzymka - nasze wieloletnie marzenia wreszcie się, spełniły. W Lidzie poznałem wtedy śp. ks. Stanisława Kalasantego Rojka.

Wrażenia z tej podróży były smutne i żałosne; trudno było mi się pogodzić z sytuacją Polaków mieszkających w tym rejonie. Nic też dziwnego, że po powrocie do Lublina postanowiłem rozszerzyć pracę grupy ludzi skupionych wokół idei niesienia pomocy, kulturalno-oświatowej dla Polaków na Wschodzie. Bogaty materiał ilustracyjno-foniczny posłużył do propagowania tej idei w różnych środowiskach Polski, a nawet wśród Polonii.

Kolejne wizyty w Lidzie to krótkie pobyty przy okazji przejazdów na Wileńszczyznę, gdzie systematycznie poszerzałem kontakty z Polakami przede wszystkim dzięki członkom zespołu WILIA oraz nauczycielom szkół polskich na Litwie.

W 1986 roku spotkałem w Wilnie państwa Teresę i Aleksandra Siemionów, którzy przyjechali specjalnie z Lidy, aby omówić ze mną formy współpracy. Ich gorliwość i żarliwość wywarły na mnie wielkie wrażenie. Niestety, warunki ówczesne nie sprzyjały rozwinięciu współpracy kulturalno-oświatowej. Dopiero w latach 1988-89 mogłem skierować do Lidy polskie zespoły artystyczne, jak np. ZTL Uniwersytetu M. Curie-Skłodowskiej, Chór Akademicki KUL oraz kierować zaopatrzeniem w literaturę informacyjną i periodyki.

Podczas kolejnych wizyt w Lidzie poznałem wspaniałe polskie rodziny Kołyszków, Januszkiewiców, Kominczów, panów Chwojnickiego i Uszakiewicza, nauczycieli i wychowawców, działaczy kultury i wiele innych osób. Staliśmy się nie tylko przyjaciółmi, lecz wręcz rodziną. Ilekroć byłem w Lidzie, spotykałem się z serdeczną troską o zakwaterowanie, wyżywienie, otrzymywałem wszelką pomoc organizacyjną.

Przedmiotem wspólnej troski były przede wszystkim dzieci, które zapraszaliśmy na kolonie do Polski. I tak np. w latach 1989-94 gościliśmy w okolicach Lublina 11 grup - 415 dzieci i nauczycieli z Lidy i najbliższych miejscowości Krupowa i Brzozówki. Byliśmy dumni z prezentowanej przez nie kultury zachowania, znajomości języka polskiego, cieszyły przedstawiane przez nie utwory, tańce, małe formy teatralne. Z ogromną przykrością musieliśmy odmawiać przyjmowania kolejnych grup w latach 1995-97, ponieważ zabrakło podstawowych funduszy pozwalających zapewnić dzieciom godziwe warunki odpoczynku.

Najpoważniejszym wysiłkiem w naszej współpracy było reaktywowanie wydawanego przed II wojną światową periodyku "Ziemia Lidzka", którego celem stało się kontynuowanie kultury i oświaty polskiej w tym rejonie zamieszkanym przez Polaków z dziada pradziada. W maju 1990 roku dyskutowałem w Grodnie z Aleksandrem Kołyszko i Aleksandrem Siemionowem oraz grupą ich przyjaciół nad kształtem nowej "Ziemi Lidzkiej", a już we wrześniu tego roku ukazał się w Lublinie pierwszy numer pisma bogaty w treści zarówno z kręgu historii Lidy, jej wspaniałych postaci, jak i współczesnych problemów odradzającej się kultury i oświaty polskiej na Białorusi. Pierwotny kształt graficzny "Ziemi Lidzkiej", sposób zestawiania informacji kronikarskich, położenie nacisku na pogłębianie wiedzy historycznej z przeszłości Lidy i jej okolic pozostały bez zmian po dzień dzisiejszy. Format "Ziemi Lidzkiej" A 4 jest formatem jakby urzędowym, lecz zarazem praktycznym. Objętość poszczególnych numerów wahała się od 8 do 28 stron. Nakład danego numeru wynosił od 2000 do 3000 egz. "Ziemia Lidzka" znajdowała wielu czytelnik?w i duże zainteresowanie nie tylko na Białorusi, ale i w Macierzy i pośród Polonii zachodniej. Wydawanie "Ziemi Lidzkiej" przez Fundację Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie w Lublinie nie było łatwe, gdyż na przeszkodzie nie tylko brak funduszy na produkcję i papier, ale i utrudniony był także kolportaż. Pojawiły się też nieoczekiwane przeszkody ze strony niektórych działaczy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie. Otóż pragnęli oni likwidacji tej pożytecznej inicjatywy oraz skierowania środków finansowych na wydawanie "Głosu znad Niemna". Tymczasem my takich środków nie posiadaliśmy: całość realizowaliśmy dzięki pracy społecznej i drobnym składkom na zakup papieru.

W ocenie znawców choćby takich jak śp. prof. dr hab. Czesław Zgorzelski, śp. prof. dr hab. Antoni Maśliński (były mieszkaniec Lidy) oraz wielu innych wybitnych ludzi w Polsce i świecie ,,Ziemia Lidzka" osiągnęła i utrzymała bardzo dobry poziom merytoryczny i dokumentacyjny ukazujących się materiałów. Artykuły, dysertacje, wykazy źródłowe, monografie, relacje i kroniki publikowane w czasopiśmie, to wspaniały trwały wkład w dorobek polskiego życia kulturalno-oświatowego na Ziemi Lidzkiej.

Z okazji 10-tej rocznicy powstania Klubu Miłośników Kultury Polskiej w Lidzie składam głęboki hołd tym wszystkim Lidzianom, którzy nie ustają w wysiłkach na rzecz odrodzenia kultury i oświaty polskiej. Ich nieustanne zmagania, trud, poświęcenie i żarliwość mogą być przykładem, jak być Polakiem dla wszystkich rodaków żyjących poza granicami Macierzy. Pragnę także wyrazić wdzięczność wszystkim Przyjaciołom za ubogacenie tymi wartościami, których doświadczałem w ciągu ostatnich 10 lat w Lidzie.

 
Top
[Home] [Maps] [Ziemia lidzka] [Наша Cлова] [Лідскі летапісец]
Web-master: Leon
© Pawet 1999-2009
PaWetCMS® by NOX