Папярэдняя старонка: Jak feniks z popiełu ...

Grande Edukador. (Ku Czci Ignacego Domeyki) 


Аўтар: Stanisław Uszakiewicz,
Дадана: 14-01-2002,
Крыніца: Lida 1997.



Czytając w młodości utwory Adama Mickiewicza napotykane nazwisko I. Domejko (Domeyko) kojarzyło się mi jako kolegi wieszcza a zarazem jednego z braci filomacko-filareckich. Więcej wiedzy o tym człowieku nie posiadałem przez dłuższy czas. Publikacje na te tematy w powszechnej prasie sowieckiej należały do rzadkich, a dopływ informacji z Polski też był ograniczony.

W 1969 roku natrafiłem w lidzkiej księgarni niewielką książeczkę autorstwa Borysa Klejna z intrygującym tytułem: "Znaleziono w archiwach". Od dłuższego czasu ciekawiła mnie ta tematyka, więc kupiłem tę książkę. Zawierała ona około 30 krótkich opowiadań na tematy zaczerpnięte ze szperań autora w różnych archiwach Związku Radzieckiego. Lektura okazała się dla mnie bardzo ciekawą. Najważniejszą treścią tych szkiców była narracja o wydarzeniach historycznych na Białorusi i w sąsiednich państwach. Opisano o wielu zdarzeniach z terenu Grodzieńskiego obwodu oraz o znanych ludziach naszego kraju - Adamie Mickiewiczu, Elizie Orzeszkowej, Romualdzie Trauguttcie. W tekście "Grande Edukador" autor pisał o Ignacym Domeyce. Tutaj po raz pierwszy dowiedziałem, że Ignacy Domeyko przez pewien czas mieszkał w Zapolu koło Lidy i odwiedzał Bolcieniki, gdzie znajduje się grób Maryli Putkamerowej z Wereszczaków i gaik Maryli z kamieniem pożegnalnym. Byłem bardzo poruszony wiadomością o Zapolu. Przecież i ja prawie przez siedem lat nieświadom historycznego znaczenia tej miejscowości deptałem po polnych dróżkach i ścieżkach dookoła Zapola. Nieraz podziwiałem drzewostan byłego majątku, fragmenty pozostałego ogrodzenia z polnych głazów. Nieraz bywałem w budynku średniej szkoły, ulokowanej w głównej siedzibie majątku. W tamtych latach pracowałem w budownictwie melioracyjnym wielkiego bagnistego masywu na rzece Krupce. Od lewa knieje tych bagnistych łąk opierały się o wieś i majątek Zapole. W ogóle jakimś szczęśliwym trafem losu znajdujące się po obrzeżach tego bagniska majątki i folwarki zostały powiązane ze znakomitymi ludźmi, takimi jak Kazimierz Narbutt, Stanisław Szukiewicz, ród Pileckich z Witoldem Pileckim na czele, jednym z najdzielniejszych oficerów polskich drugiej wojny światowej. Żałowałem, że o tym wszystkim dowiedziałem się tak późno, dopiero w 1966 roku po ukończeniu prac melioracyjnych, że nie mogłem przekazać tych ciekawych informacji ludziom z którymi pracowałem, a także miejscowej ludności, która nic nie wie o swej historii.

Przy pierwszej nadarzającej się okazji odwiedziłem Bieniakonie i zburzone rodzinne groby Putkamerów na przykościelnym cmentarzyku, Bolcieniki, park i gaik Maryli, a w nim wśród zarośli i chaszczów - Kamień Rozstania ubrany w polne stokrotki, prawdopodobnie przez uczniów polskich z Wileńszczyzny.

Jesienią 1971 roku z grupą robotników, pracujących nieopodal przy budownictwie melioracyjnym próbowaliśmy postawić na miejsce zburzoną górną część pomnika na grobie Maryli. Niestety nie mieliśmy odpowiednich narzędzi do tej pracy i mimo naszej chęci nic nie zrobiliśmy. W świąteczny majowy dzień 1972 roku udałem się do Bieniakoń, aby odnowić "złotą" farbą nadpis na płycie grobowej. W tym czasie już był przez kogoś postawiony na miejsce zburzony pomnik, a kościół z cmentarzem został przekazany na skład opału szpitala psychiatrycznego, mieszczącego się w plebanii i sąsiednich budynkach. Wejście na przykościelny cmentarz zostało zagrodzone siatką z furtką zamykaną na klucz. Na wszelki wypadek wziąłem ze sobą wspomnianą wyżej książkę Borysa Klejna. Na szczęście furtka była otwarta i bez przeszk?d wszedłem na cmentarz i zacząłem odnawiać wyryty w kamieniu nadpis. Wkrótce pojawił się człowiek w białym okryciu i zaczął wypytywać mnie. W odpowiedzi podsunąłem mu książkę z poprzednio zaznaczonym tekstem "Grande Edukador" i zaproponowałem przeczytanie. Grzecznie posłuchał i usiadłszy obok zagłębił się w lekturę, nie przeszkadzając mi w pracy. Po przeczytaniu powiedział, że to jest bardzo ciekawe i odszedł życząc powodzenia.

Administracja szpitala po otrzymaniu kościoła na własność umieściła na wieży aż do krzyża drabinę, żeby zdjąć krzyż. Chcąc w jakiś sposób zapobiec temu napisałem obszerny anonimowy list do redakcji czasopisma "Pomniki historii i kultury Białorusi". Udowadniałem, że nie wolno robić tego, ponieważ krzyże i wieże jak i cała (bryła) fasada kościoła są nierozerwalną architektoniczną całością, że nie wolno psuć tego budynku, powiązanego z imieniem Adama Mickiewicza. Powoływałem się na przykłady pieczołowitego zachowania pamiątek narodowych przez Czechów i Słowaków i udowadniałem, że Białoruś musi wkrótce wkroczyć na szlak szeroko rozwiniętej turystyki i cóż my wtedy pokażemy swoim i zagranicznym turystom oprócz kołchozowych chlewów. Nie wiem jakie skutki miał mój list, gdyż na wymyślone nazwisko i adres nie mogłem otrzymać odpowiedzi. Drabiny zawieszone na wieży pozostały na długie lata, usunęli je dopiero wierni po odzyskaniu świątyni.

Ale wróćmy do Ignacego Domeyki. Po przeczytaniu opowiadania "Grande Edukador" zacząłem ziarnko po ziarnku wzbogacać swą wiedzę o słynnym naukowcu. Gdy już mogłem coś opowiedzieć o tym sławnym krajanie wystąpiłem w lidzkiej rejonowej gazecie z propozycją uczczenia pobytu I. Domeyki na Ziemi Lidzkiej poprzez nadanie jego imieniem ulicy w nowobudującej się dzielnicy miasta. Moja propozycja na szpaltach gazety została bez echa. Zrozumiałem, że rodakom sowieckim uwikłanym w rusyfikację naszego kraju w cale na tym nie zależy.

Nastały lepsze czasy, otrzymaliśmy możliwość naszego narodowego odrodzenia. Białoruś proklamowała swą niezależność. W wielu przypadkach cele Polaków, zamieszkałych na Białorusi, w odrodzeniu tożsamości narodowej były zbieżne z Białorusinami. Początkowo powstałe polskie organizacje w Lidzie do których należałem od jesieni 1988 roku, zajmowały się najbardziej niezbędnymi sprawami: nauką języka polskiego, odradzaniem polskich zwyczajów i tradycji, organizowaniem koncertów i okolicznościowych odczytów. W miarę scalania i nabierania na sile zaczęto podejmować i realizować bardziej kosztowne przedsięwzięcia jak odnawianie grobów polskich żołnierzy we współpracy ze środowiskiem kombatanckim w Polsce. Wysiłek narodu i sił zbrojnych w walce z zaborcą zaczęto upamiętniać odpowiednimi tablicami.

Pracując w Towarzystwie Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej odczuwałem, że jak ta organizacja okrzepnie uda się coś zrobić dla uczczenia pamięci Ignacego Domeyki na naszej ziemi. Po paru latach marzenia w środku 1994 roku na jednym z Zarządów Towarzystwa zaproponowałem plan odpowiedniej pracy. Zarząd chętnie mnie poparł i po dopracowaniu propozycji wystosowaliśmy do władz Lidzkiego rejonu odpowiednie pismo. Poinformowaliśmy władze o zasługach Domeyki dla świata nauki. Następnie zaproponowaliśmy:

1. Krupowskiej średniej szkole jako spadkobierczyni szkoły Zapolskiej nadanie imienia Domeyki.

2. Utworzenie w Krupowskiej szkole muzeum Domeyki.

3. Postawić znak pamiątkowy przy skrzyżowaniu alei prowadzącej do majątku i drogi Krupowskiej.

4. Zebranie historycznego materiału i wydanie broszury o życiu i pracy I. Domeyki w Zapolu, a wieś Zapole włączyć w krajoznawczo-historyczny szlak lidzkiego rejonu.

5. Zaproponować lidzkim rejonowym i miejskim bibliotekom kserokopie z eksponatów z izby pamięci Krupowskiej szkoły w celu udostępnienia ich czytelnikom.

6. Nadanie jednej z ulic wsi Krupowo imię Ignacego Domeyki.

7. Rejonowemu wydziału architektury zabronić zabudowę siedziby majątku, a istniejącym zabudowaniom nadać należny stan.

Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej zobowiązało się:

1. Rozpoczęcie zbioru historycznych dokumentów o I. Domeyce, wykorzystując łączność z naukowcami z Polski oraz z potomkami I. Domeyki w Chile.

2. Rozpoczęcie zbioru środków finansowych wśród mieszkańców Ziemi Lidzkiej i w Polsce na wzniesienie znaku pamięci we wsi Zapole.

3. Wzięcie odpowiedzialności za postawienie znaku pamiątkowego.

4. Zorganizowanie oczyszczenia majątku z dzikich zarośli i krzaków oraz przy pomocy rejonowej inspekcji ds. ekologii i ochrony przyrody zachować pozostały drzewostan.

20 września 1994 roku Komitet Wykonawczy Lidzkiej Rejonowej Rady podjął odpowiednią uchwałę w całości popierając propozycje Towarzystwa. Po zapadnięciu decyzji otrzymaliśmy szerokie pole prawne do działania i energicznie przystąpiliśmy do pracy. Na Zarządzie opracowaliśmy program działań z konkretnymi obowiązkami dla każdego z członków. Mnie przypadło urządzanie w Krupowskiej średniej szkole izby pamięci i wzniesienie znaku pamiątkowego. Dzięki uprzejmej postawie i pomocy dyrektora szkoły pana Iwana Giwojny praca posuwała się pomyślnie. Pokój z gablotami był gotowy do rozmieszczenia w nim eksponatów. Odnośnie pamiątkowego znaku na pierwszy plan wysunął się problem odlewu tablicy, ale dzięki nieocenionej pomocy naczelnika Rejonowej inspekcji ekologicznej pana Franciszka Redźki problem został rozwiązany. Zorganizowaliśmy wyjazd członków TKPZL na uporządkowanie siedziby, pomogli nam także w oczyszczaniu siedziby od chwastów i zarośli pracownicy Dzitwiańskiego sielsowietu z przewodniczącym panem Marianem Raubo na czele. Członkowie Zarządu TKPZL pracowali na miejscu, a prezes Aleksander Kołyszko wziął na swą odpowiedzialność kierunek Lida - Warszawa - Polska Akademia Nauk. To dzięki Muzeum Ziemi PAN muzeum szkoły zostało wyposażone w eksponaty, a w Lidzie zorganizowano konferencję naukową z udziałem naukowców z Polski i Grodna ku czci sławnych synów Ziemi Lidzkiej XVII-XVIII ww.

Nadszedł czas finału naszej pracy. 31 sierpnia 1995 roku w Lidzkiej Galerii Mejskiej odbyła się akademia naukowa na którą przybyło 6 naukowców z Polski i z Grodna. Na spotkanie zostali zaproszeni nauczyciele szkół rejonu i miasta, członkowie TKPZL i ZPB oraz wszyscy zainteresowani tematyką historyczną.

Dzień 1 września został wyznaczony na uroczystości w Krupowie i Zapolu. Władze rejonu aktywnie włączyły się do tej sprawy. Rano przed hotelem "Lida" podstawiono autokary, samochody i dokładnie o 8.00 kolumna rusza w stronę Krupowa. Milicja drogowa załatwia zieloną ulicę.

Zatrzymujemy się przed wjazdem do wsi Krupowo. Na gości czekają licznie zgromadzeni mieszkańcy przed ustawionym na szosie stołem zasłanym białym obrusem, a na nim specjalnie upieczony karawaj i sól, aby starym miejscowym zwyczajem godnie powitać szanownych gości. Jako pierwsi witają gości piękną polszczyzną wychowankowie pani Janiny Śnieżko, która od lat naucza tu ojczystej mowy. Następnie głos zabiera przewodniczący Krupowskiej Rady pan Bronisław Hajdukiewicz. Goście dzielą się karawajem. Przemówienie przywitalne wygłosiła Lidzianka kierownik Komitetu Historii Nauki i Techniki PAN profesor doktor habilitowany Irena Stasiewicz-Jasiukowa. Przewodniczący Rady sielsowietu odczytuje decyzję o przemianowaniu ulicy Lidzkiej na ulicę imienia Ignacego Domeyki, a gospodarz pierwszego domu pan Łopian zdejmuję białe okrycie i oczom zebranych ukazuje się nowa nazwa ulicy. Mieszkańcy wsi w tym czasie zaśpiewali polskie pieśni religijne i ludowe i tak w świątecznym nastroju wszyscy skierowali się do szkoły. Pewna pani zaczyna płakać, na pewno na wspomnienie swojej młodości.

Szkolne podwórko jest wypełnione uczniami i rodzicami, z miejscowym proboszczem na czele, w oczekiwaniu na rozpoczęcie roku szkolnego. Po przybyciu gości wesoły gwar dziatwy ucicha. Zaczyna się przywiatanie gości i pierwszoklasistów, którzy dziś po raz pierwszy przychodzą do szkoły i usiądą do ławek. Najlepsze życzenia uczniom składają goście, wicekonsul Bogdan Rozalski. Pierwszoklasiści otrzymują drobne upominki. Goście z Polski są zachwyceni tą uroczystością, nigdy nic podobnego nie widzieli. Pierwszy dzwonek zaprasza wszystkich do szkoły, ale nie na lekcję, a na uroczyste otwarcie Muzeum Ignacego Domeyki. Dyrektor Muzeum Ziemi PAN Krzysztof Jakubowski i wiceprzewodniczący Rejonowego Komitetu Wykonawczego Kazimierz Czapla dokonują otwarcia muzeum. Przy wejściu pięknie rzeźbiona z drewna tablica, którą ofiarował rzeźbiarz z Werenowa Kazimierz Misiuro. Konsulat RP w Grodnie sprezentował portret Domeyki autorstwa znanego malarza Stanisława Kiczko. Naukowcy idą do klas na spotkanie z uczniami, żeby przybliżyć młodym mieszkańcom Krupowa sławne postacie lidzkiej historii.

Pogoda jest słoneczna, chociaż trochę zimnawo. Przy znaku pamiątkowym w Zapolu tłumnie zgromadziła się okoliczna ludność, stoi stół nakryty białym obrusem, a na nim krucyfiks i świece. Tablica jest zakryta. Po krótkich przemówieniach białe prześcieradło zdejmują wicekonsul RP Bogdan Rozalski i wiceprzewodniczący Komitetu Wykonawczego Iwan Guszcza. Wyłania się napis w językach polskim i białoruskim: " W latach 1823-1831 w majątku Zapole żył i pracował uczony światowej sławy Ignacy Domeyko". W czasie składania kwiatów nadjeżdża ksiądz ze Słobudki i poświęca znak. Po krótkiej wspólnej modlitwie i odśpiewaniu pieśni wszyscy razem ruszają wzdłuż zielonej alei do siedziby majątku, aby zwiedzić jego pozostałości. Jeszcze tylko zdjęcie pamiątkowe, a wieczorem - towarzyska gawęda, zabawa i tańce z zespołem "Gudzki harmonik".

Na pewno niejednemu z uczestników uroczystości w Krupowie i Zapolu nasuwały się refleksje jak wielkie zmiany, a nawet cud uczynił Bóg w przemianie stosunków między władzą a ludem, którym oni są powołani rządzić. Siedem lat wstecz byłoby nie do pomyślenia by przedstawiciele władzy w zgodzie z ludem i duchowieństwem, gośćmi z Polski uczestniczyli w uroczystościach, gdzie brzmi mowa polska, modlitwa i pieśń religijna i wszyscy są między sobą w jak najlepszej zgodzie i porozumieniu.

Zabrakło w tej uroczystości spełnienia pierwszego punktu z Decyzji Komitetu Wykonawczego - o nadaniu Krupowskiej szkole średniej imienia Domeyki, chociaż ideę poparł i obwód, jednak maszyna biurokratyczna zahamowała tę sprawę, a z przyjściem do władzy ludzi z pewnym ukierunkowaniem stała się wręcz niemożliwa. Jednak nie uważamy tę sprawę za zamkniętą.

W październiku 1997 r. Lidzka Rada Rejonowa podjęła decyzję zgodnie z którą teren dawnego majątku Domeyków w Zapolu ogłoszono pomnikiem historii i kultury, podlegającym ochronie państwa. Jest to wykonanie kolejnej propozycji TKPZL po upamiętnieniu imienia Ignacego Domeyki na Ziemi Lidzkiej.

 
Top
[Home] [Maps] [Ziemia lidzka] [Наша Cлова] [Лідскі летапісец]
Web-master: Leon
© Pawet 1999-2009
PaWetCMS® by NOX