Polskie pismo historyczno- krajoznawcze
na Białorusi

 

Ku czci księdza Adama Falkowskiego.

 

Niektórzy starsze mieszkańcy naszego miasta pamiętają grób z metalowym krzyżem na Wygonie, dzisiaj to jest park miejski przy ulicy Pobiedy. Był to grób księdza Falkowskiego, jego imię także miała ulica biegnąca obok. Wiosną br. szereg organizacyj, w tym BFN, TKPZL oraz lidzki oddział ZPB zwrócili się do władz miejskich z prośbą o zezwolenie na odnowienie grobu. Na odpowiedź władz miejskich przyszło się czekać aż do jesieni i odpowiedź ta była negatywną. 2 listopada na grobie jednak stanął krzyż, krzyż - symbol naszej pamięci i wiary. Przychodzili ludzie, przynosili kwiaty, modlili się. Jednak niedługo stał krzyż, 5 listopada nieznani wywieźli krzyż w nieznane. Wieść gminna niesie, że uczynili to żołnierze na rozkaz władz.

Poniżej drukujemy wspomnienia księdza Bojaruńca o odnowieniu grobu księdza Falkowskiego w 1919 r. oraz list-odpowiedź władz na prośbę społecznych organizacyj.

Redakcja.

 

"Ś.p. ks. Adam Falkowski, proboszcz w Iszczołnie dekanatu lidzkiego za przeczytanie manifestu Rządu Narodowego z ambony w kościele Iszczołna został przez M-jowa wieszatiela uwięziony i skazany na śmierć przez rozstrzelanie. Kaźń nastąpiła 24 czerwca 1863 r. w Lidzie na placu, wówczas poza miastem, na tak zwanym "wygonie". To miejsce dziś znajduje się już w mieście.

W 1919 r. jeszcze ludzie żyli co pamiętali to krwawe wydarzenie i oni mi opowiadali, że o godz. 6 rano ś. p. ks. Adam Falkowski szedł na miejsce stracenia skupiony i odmawiał modlitwy z brewjarza. Przyprowadzono Go z więzienia lidzkiego na miejsce, gdzie był wykopany dół i przygotowano wapno świeże w dużej beczce.

Przeczytany Mu został dekret śmierci, po czem przywiązano Go do słupa i zawiązano oczy. Nastąpiła salwa z karabinów kozackich. Ksiądz obwisł jako już martwy, potem Go odwiązano i ciało wrzucone zostało bez trumny do dołu i zalane wapnem. Mogiła została zakopana, szwadron kozaków na koniach zatarł wszelki ślad mogiły. Lud nasz polski ściśle obserwował, stojąc w różnych punktach przecięciem linij określił miejsce mogiły, a po usunięciu się siepaczy mogiłę obłożył kamieniami. Policja kilkakrotnie usuwała kamienie, lecz lud nasz dobry zawsze to miejsce oznaczał czworoboczną linją kamieni. Z czasem te kamienie zagłębiły się i mogiła już nie była widoczna na zewnątrz.

W roku 1919 nasi kolejarze lidzcy przy udziale obywateli lidzkich zamyślili uczcić mogiłę księdza i postawić pomnik. Kolejarz p. Stefan Łowkis wziął tą sprawę bardzo do serca, zrobił krzyż z żelaznych trąb i przygotował materiał cementowy do postawienia pomnika. Teraz nastąpiła chwila, że trzeba było odnaleźć mogiłę. Ci ludzie - żyjący w 1919 roku świadkowie naoczni, idąc za moją naradą stanęli na tem samem miejscu jak w r. 1863 i na skrzyżowaniu linij odnaleźli mogiłę. Przy kopaniu fundamentów na pomnik natrafili na kamienie, a głębiej na wapno. Miejsce to jest niezawodnie mogiłą straconego księdza.

Pod kierunkiem p. Stefana Łowkisa kolejarze ułożyli fundament z betonu o metr ponad ziemią, a pośrodku wstawili krzyż żelazny. Napisu żadnego niema.

Niżej podpisany dziekan lidzki poświęciłem dnia 3 maja 1919 r. przy udziale licznie zebranego duchowieństwa z dekanatu lidzkiego. Tuż przy pomniku był ołtarz, gdzie odprawiłem Mszę św. polową. Kazanie okolicznościowe wypowiedział ks. Romuald Świrkowski, prob. ze Szczuczyna. Obecne były wszystkie władze państwowe na czele ze starostą lidzkim p. Stanisławem Zdanowiczem, 15 dywizja poznańska, która wówczas stacjonowała w Lidzie, cała młodzież szkolna, a wiernych z Lidy i okolic chyba można było naliczyć do 15 tysięcy.

Po nabożeństwie odbyła się defilada wojskowa, potem uroczysty pochód do miasta, który rozwiązał się na placu przy kościele farnym po przemówieniu p. starosty Zdanowicza. Ten krzyż stoi po dziś dzień, postument w roku 1932 został naprawiony przez Magistrat m. Lidy.

Jedna z ulic przyległych do pomnika nazwaną jest ulicą Ks. Falkowskiego."

Ks. Hipolit Bojaruniec,

dziekan lidzki.

 

Szanowny Pan Sudnik S. W.

Przedstawione Panem materiały nie podają w wątpliwość, że ksiądz A.Falkowski był rozstrzelany rosyjskimi żołnierzami w 1863 r.

Ale przedstawione materiały nie dają także żadnych podstaw uważać księdza Falkowskiego współbojownikiem K.Kalinowskiego i bohaterem ziemi białoruskiej, gdzie Pan proponuje odnowić jego pomnik.

To, że w czasy, gdy nasze ziemie znajdowali się pod uciskiem Polski, został wystawiony pomnik księdzu Falkowskiemu, napewno można uważać za logiczne. Dlatego że to był pomnik jednemu z bojowników za odnowienie polskości na białoruskich ziemiach (p. "Odezwa..." w książce K.Kalinowski " Z drukowanej i rękopiśmiennej spuścizny", str. 73-74, Mn., Białoruś, 1988 r.)

Dzisiaj, gdy Republika Białoruś nareszcie ma możliwość stać naprawdę suwerennym i samodzielnym państwem, odnowienie pomnika A. Falkowskiemu może wywołać niepożądane negatywne zjawiska i napięcia między przedstawicielami różnych religii i narodowości naszego miasta. Pan, jako prezes Rady BFN "Odrodzenie" nie może tego nie rozumieć i nie brać pod uwagę. Dlatego usilne dążenie Pana do odnowienia pomnika księdzu A.Falkowskiemu (które jeszcze mogło być zrozumiane gdyby szło ze strony kościoła), nie może być traktowane inaczej niż świadome dążenie do stworzenia społecznego napięcia w naszym mieście w nasze skomplikowane czasy.

Biorąc pod uwagę wszystko wyżej powiedziane komitet wykonawczy nie może wyrazić zgody na odnowienie pomnika księdzu Falkowskiemu.

Z szacunkiem

Przewodniczący komitetu wykonawczego W.M.Malec.

??????.???????