I. C o n s i l i a.
Do sprawy koronacyjnej Witolda w. ks. Litwy, zamierzonej przez króla Rzymskiego Zygmunta Luksemburczyka, udaremnionej przez biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego przybyto nowe, a ważne źródło. Są to opinje prawników, profesorów uniwersytetów krakowskiego z sierpnia 1429 r. dalej legisty D-ra Ogali, Włocha w służbie Zygmunta pozostającego i profesorów wiedeńskiego uniwersytetu, obie z grudnia t. r. tudzież dalsze z lipca ИЗО r.; te ostatnie poświęcone pytaniu bardziej szczegółowemu, mianowicie stosunkowi koronacji do konsekracji. Znał te consilia niezapomniany badacz XV w. Anatol Lewicki i korzystał z nich, uprzystępnienie atoli korzystania w pełnej mierze we wzorowem wydaniu, z uwzględnieniem rękopisu monachijskiego, opracowanie pod względem prawniczym zawdzięczamy ś. p. Stanisławowi Zachorowskiemu [1].
Pierwsze Consilium zwrócone jest przeciwko koronacji i pochodzi od profesorów krakowskiego uniwersytetu. Dowodzą oni, że król rzymski Zygmunt nie ma prawa nadania korony, albowiem sam nie posiada dostojeństwa cesarskiego od papieża. Nadawanie godności tej z prawa i istoty należy do papieża. Zamiar Zygmunta wychodzi na szkodę króla Polski, do którego należy Litwa, a na skutek koronacji Witolda byłaby ona dla Jagiełły straconą. Zresztą Zygmunt nie może udzielać namaszczenia bez upoważnienia papieskiego.
Stojąc na stanowisku teorji kurjalnej, mówi dr. Zachorowski, zignorowali profesorowie krakowscy rzeczywisty stan prawny. Natomiast co do strony praktycznej, akceptując prawa Jagiełły do Litwy, ustąpione w dożywocie Witoldowi i dowodząc, że zgodnie z przedstawionemi dokumentami (z r. 1412) koronacja Witołda pozbawiłaby Jagiełłę tych praw, przenosząc je na Witołda, wnioskują trafnie, że Zygmunt wyrządza zamiarem swym krzywdę królowi i Polsce, dlaczego też Jagiełło postanowił zwrócić się z apelacją do papieża.
Traktat ułożony jako podstawa do apelacji, zaczepiający prawomocność zamiaru Zygmuntowskiego skłonił tego króla do powierzenia odpowiedzi legiście Drwi Baptyście Cigaii. Dowodzi tenże, że cesarz nieukoronowany ma prawo dawać inwestyturę na królestwo, a władza jego wypływa nie z faktu koronacji, ale z wyboru elektorskiego. Akcentuje ten uczony zasadniczą i genetyczną równorzędność władzy cesarskiej i papieskiej. Za Cigalą i profesorowie wiedeńskiego uniwersytetu, zawezwani przez Zygmunta do dania swej opinji, twierdzą o pełni praw i godności cesarskich przysługujących królowi rzymskiemu przed koronacją. W praktyce utrzymał się oddawna taki stan, godzi się nań papież, przeto też król rzymski, jeżeli jest przez papieża zatwierdzony może kreować królów.
Ale prawo królów rzymskich koronowania, innych, uznali prosorowie krakowscy jako niewystarczające, albowiem niższe od praw pod tym względem papieskich, Cigala w swym drugim consilium utrzymuje, że do dokonania koronacji nie należy żądać zatwierdzenia papieskiego; skoro bowiem król rzymski ma prawo tworzenia królów i królestw bez współudziału papieża, może też wykonać wszystko to, co do uświetnienia należy. Co do pytania czy po koronacji nastąpić ma konsekracja odpowiada, że ostatnia, będąc aktem kościelnym, nie dodaje władzy, a tylko uświetnia akt koronacji. Była to teorja pielęgnowana w Niemczech, odsuwająca konieczność ingerencji papieża; nikt nie może odmówić cesarzowi prawa wykonywania koronacji królów, ani domagać się, aby akty w tej sferze cesarskie musiały uzyskiwać potwierdzenie papieskie. Wśród uczonych niemieckich, także i na wiedeńskim uniwersytecie zdania były podzielone, a zresztą rozumuwanie nie iiczy się z innerni zwyczajami lub teorjami innych królestw i formalnie błędne, a metodycznie nie ścisłe, nosi na sobie znamiona średniowiecznych teorji państwowych, pielęgnowanych w Niemczech o wyższości królestwa niemieckiego w stosunku do innych, a o niezależności koronacji od papieża.
Nie dowiódł legista Włoch, iż odrębne traktowanie koronacji a konsekracji odpowiadało ówczesnym pojęciom, ani też wykazywał jakby się dało urzeczywistnić. Miał Zygmunt prawo nadania korony, ale jak tę ideę urzeczywistnić? Kto mial koronować i jak odstąpić od ceremonjału koronacyjnego? Skoro się przyjmowało konieczność konsekracji, nasuwało się pytanie, kto ma te prawa konsekracji udzielić. Objaśniają wiedeńscy profesorowie, że rozmaicie na to odpowiadają uczeni; jedni że papież, drudzy że arcybiskup lub biskupi konsekrują, nie mogą się przeto oświadczyć przeciwko uprawnieniom papieskim i konkludują, że z zastrzeżeniem praw papieskich mogą konsekrować biskupi.
Taka zastrzeżeniem osłabiona z wahaniem wypowiedziana opinja, słusznie przez samychże autorów, profesorów wiedeńskich nazwana robotą studencką puerilia et exilia scripta , nie usunęła wątpliwości Witołda co do uprawnienia zamierzonej jego koronacji, zwłaszcza gdy biskupi litewscy podobnie jak i pod panowaniem krzyżackiem pozostający biskup chełmiński otrzymali zakaz papieski sprawowania namaszczenia. W Wilnie, jak słusznie zauważył dr. Zachorowski opinja krakowskich profesorów była bardziej cenioną, aniżeli króla Zygmunta, D-ra Cigali lub doktorów wiedeńskich, dlatego też consilia tych ostatnie uspokoiły Witołda, lubo eleboraty Cigali wyżej stoją, według dr. Zachorowskiego aniżeli consilium krakowskie.
Temu ostatniemu zarzuca Z. złą budowę dowodzeń, a co większa nieuwzględnienie nowszej literatury legistycznej tj. po 1232 r. powstałej. Sąd trafny jednakże dodać należy, że ci, którzy zwalczali niemiecki pogląd na prawa cesarskie, nie mogli się powoływać na prawników z epoki Ludwika Bawarskiego i że budowa traktatu skutecznie zaczepiającego roszczenia imperjalne królów niemieckich może być dobrą, bó prowadzi do celu, którą to zaletę bezsprzecznie należy przypisać consilium krakowskiemu. Nie podniósł też Z. że elaboraty Cigali i niemieckie nie odpowiadają na najpoważniejszy zarzut uczyniony Zygmuntowi, że gdyby był nawet cesarską ozdobiony koroną, nie mógłby rozdawać dóbr cudzych. I to jest słabą stroną consiliów Cigali i wiedeńskich legistów. Twierdzenie pierwszego, że papież nie ma żadnej juryzdykcji nad cesarzem poza sferą spirytualjów, mogło zadowolić Zygmunta lub część niemieckich profesorów, ale nie świat ówczesny naukowy i polityczny, nie mówiąc już o przeciwnikach króla rzymskiego, których miał pod dostatkiem; z resztą i totwierdzenie niczem nie było poparte.
Jeśli opinje profesorów krakowskich ocenimy jako próbę wysokości i sprawności kultury umysłowej, jaką w Polsce można było rozporządzać, przyznać musimy w uzupełnieniu wniosków Z. że osiągnęli oni cel, albowiem Witold nie tylko prosił Zygmunta by tej korony nie przysyłał, ale co bardziej, od koronacji odstąpił i uznał swą winę tj. napierania się korony od tego, który prawa jej nadawania nie posiadał. Toż nie można zgodzić się z Zjakoby traktaty owe w niczem nie wpłynęły na rozwój faktów ani też ograniczyć znaczenie ich do tego, że w Polsce obok roboty czysto politycznej odczuwano potrzebę rozwijania doktrynalnej argumentacji. Zgoda, że consilium krakowskie nie stoi na wysokości epoki atoli traktaty naukowe, do których zaprzęgano najpoważniejsze siły dwóch uniwersytetów, miały daleko po za koronację Witołda sięgające znaczenie. Prav.dą jest, że sprawa w której szło o honor ambitnego Witołda i dużej Litwy a także i króla rzymskiego - a z drugiej strony o prawa króla Jagiełły i Polski - była w całem słowa znaczeniu sprawą wielkiego znaczenia w ówczesnym świecie politycznym. Co bardziej ona to Litwę, będącą w unji z Polską, aktycznie przesunęła na stronę Zygmunta, Rzeszy Niemieckiej i Węgier a po stronie polskiej stał chyba jej wasal Mołdawski, podczas gdy Husyci z bronią u nogi czekali tylko na zderzenie dwóch linji nieprzyjacielskich, aby się przyłączyć do strony zwyciężającej. Ale gdy wejdziem w cele owych consiliów, jakie przed oczyma mieli ich autorowie, łacno dostrzeżemy, że szło tutaj o dwie władze najwyższe w ówczesnej hierarchji świata, o władzę cesarską, bronioną przez Iegistów niemieckich i Cigalę z jednej, a władzę papieską, do której apelowali od zamachu imperjalizmu Jagiełło i Polacy.
Takie znaczenie posiadają consilia już na podstawie treści; zapytajmy, czy ona odpowiada faktom, z któremi przecież w ścisłym musiałaby pozostawać w związku, gdyby istotnie w całym zajściu koronacyjnym szło o walkę pomiędzy dwoma najwyższymi władcami świata? Czyż istotnie, zapytajmy, w Łucku na owym sławnym zjeździe monarchów rozpoczął się konflikt pomiędzy władzą papieską a cesarską, który doprowadził aż do owej apelacji do Marcina V od zamachu knowanego przez Zygmunta? Odpowiedzmy na to pytanie a będziemy mieli dokładne pojęcie o znaczeniu consiliów.
II. Zamiary króla Zygmunta.
Najważniejszą sprawą nad którą obradować miano na zjeździe monarchów w Łucku na terytorjum Witołda, hojnego gospodarza, była sprawa husycka. Marcin V kilkakrotnie przez Zbigniewa Oleśnickiego nakłaniał Jagiełłę i Witołda do podjęcia wojny przeciwko zwycięskim Husytom, albowiem król Zygmunt z wojskami Rzeszy i węgierskimi nie mógł im podołać, oni zaś rozszerzali mieczem powagę strasznego sąsiadom imienia a zarazem i panowanie husytyzmu, nie uznawającego władzy ni świeckiej ni duchownej i skłaniającego się do komunizmu. Przed samym zjazdem łuckim pisał Marcin V do Jagiełły i Witolda z gorącemi słowami zachęty i znowu 1 października r. 1428 przed zjazdem, gdy Zygmunt dał Jagielle pełnomocnictwo toczenia wojny, sam jednak pod pozorem pilnowania granic węgierskich usunął się od współudziału. Natenczas papież poruczył Jagielle i Witołdowi kierownictwo wyprawy przeciwko Husytom, z władzą nawracania, sądzenia, naprawiania odszczepieńców a w razie uporu prześladowania ich aż do zagłady, bez względu na układy chociażby przysięgą stwierdzone, gdyby takowe stanęły na przeszkodzie, gdyż tam, gdzie o chwałę Bożą i wiarę idzie, tam ustępują wszelkie prawa przyrodzone [2]. Jeżeli zważymy, że przed półtora rokiem oddawał Marcin V Witołdowi protektorat nad kościołem ryskim, pojmiemy łacno jak bardzo papież wstrząsnął powagą imperjalizmu. Mogło się nawet zdawać, jak to niżej przytoczymy, że na miejsce cesarstwa zamierzał papież postawić unję polsko-litewską. Zamiary papieskie popierał w Polsce Oleśnicki a także i legat Andrzej de Palatio, Greczyn humanista, którego Marcin V wysłał w celu poparcia wojny husyckiej na zjazd do Łucka.
Miały być tamże podjęte i ułożone rozmaite sprawy tyczące pacyfikacji tych stron, spornych granic z Krzyżakami, z Węgrami, z Mołdawją, z Wołoszynem sprawy tureckiej itp. i żadnej z nich nie załatwiono a odłożono je na przyszłość, przyczem Witołd miał być superarbitrem sporów, aczkolwiek król Jagiełło niechętnie się na to rozjemstwo godził. Odsunął też król proponowany przez Zygmunta projekt podziału Mołdawji. Gdy przypomnimy, że i od Turka ściągnął Zygmunt niebezpieczeństwo na Węgry, poniósłszy klęskę pod Gołąbcem, pojmiemy łacno, że pragnął on czemś zrehabilitować podupadłą mocno powagę imperjum rzymskiego, którego pozostawał głową i przedstawicielem. Otóż gdy podniesiono sprawę wyprawy przeciwko Husytom gorąco przez Marcina V popartą, wskazał Zygmunt jako przeszkodę do tego celu Polskę, sprzyjanie Husytom przez Polaków, mniemając że wszelkie wmięszanie się Polski umacnia ich, dodaje im sił i odwagi, że sprawę tę należy jemu samemu ugodowo z Czechami załatwić. Tutaj wystąpił zaczepnie przeciwko Marcinowi V zapowiadając, że w sprawie tej ugody jako też reformy Kościoła należy oczekiwać soboru, który jeżeli papież nie zechce zwołać, sam to uczyni. Zaczepił też papieża Zygmunt także w sprawie proponowanej unji z Grekami, twierdząc, że jej niepotrzeba a wskazując na różnice natury formalnej i podnosząc wyższość Greków tłustemi dowcipami uraził rzymski Kościół, jednając sobie tem poklask wyznawców greckiej wiary w Łucku licznie zgromadzonych. Skoro wreszcie i ropozycję koronacji Witołda zapragnął Zygmunt podeprzeć zachwianą swą w świecie przez Husytów i inne niepowodzenia powagę, nie dziwna, że wyznawcy greckiej wiary, przejęci uwielbieniem dla Zygmunta, nie odnosili się nieprzyjaźnie do tych zamiarów koronacyjnych.
W taki sposób zamiary papieskie spełzły w Łucku, podczas gdy Zygmunt nietylko że unieruchomił Jagiełłę i Witołda ze względu na Czechy, ale poróżnił tychże, króla powikłał w spory z Krzyżakami, Brandeburgją, Węgrami, we wszystkich tych sprawach czyniąc Witołda rozjemcą sporów a księciu okazując zdała koronę, jako wynagrodzenie w niedalekiej przyszłości za ufność i przyjaźń.
Nieporozumienie z powodu projektu koronacji Witołda, przeciwko któremu wystąpili Polacy w Łucku, skłaniając króla do wyjazdu, zamienia się w ciągu dalszym na niezgodę papieża i cesarza, dwóch najwyższych powag świata. Powagę imperjalizmu w kwestji koronacyjnej nie uznał biskup krakowski, w swem veto w Łucku wypowiedzianem, dowodząc, że koronacja byłaby podkopaniem unji i dlatego póki życia mu starczy na nią nie zezwoli. Rezultat zjazdu w Łucku oburzył papieża [3]. Marcin V wezwał tak Jagiełłę jak i Witołda, by wzajem sobie przebaczyli i niepomni podjudzeń szatańskich [4], tak srogo a trafnie oceniał projekt łucki Zygmunta, powrócili do dawnej przyjaźni. Do Witołda stosował papież żywe upomnienie imieniem Kościoła, zaklinając go na miłosierdzie Chrystusa, by złożywszy zawiść, obrazę bratu zadaną wyrównał, do dawnej z nim powracając miłości. Nie zląkł się Marcin V zapowiedzianego przez Zygmunta soboru i wzywał biskupa krakowskiego, by Jagiełłę i Witołda nakłaniał do podjęcia wojny przeciwko Husytom, których to jako społecznych, przewrotowców [5] chciał widzieć albo nawróconych albo wykorzenionych.
A w czasie tym Zygmunt, widząc triumfy Husytów na Śląsku toczył z nimi rokowania pokojowe, zwracając ich z ich artykułami na sobór, który miał zwołać do Bazylei. Nie mający zupełnego pełnomocnictwa Czesi, odkładają odpowiedź na sejm, mający się odbyć w maju 1430 r. w Pradze, gdzie też obiecali uczęstniczyć w soborze, byle tam zjawili się Grecy i w ogólności przyjmujący komunję pod obiema postaciami i by oddano Morawy księciu krwi słowiańskiej. Jeżeli zważymy, że Husyci pod Prokopem w jesieni 1429 zniszczyli Łużyce, w początkach 1430 wpadli do Saksonji, Frankonji i Górnego Palatynatu, że rozbili stutysięczną armję niemiecką, a zniszczyli sto miast i 1400 wsi, że w taki sposób cztery wyprawy krzyżowe spełzły bez skutku, pojmiemy łacno tą żywą dążność papieża do oddania sprawy czeskiej w ręce Jagiełły i Witołda, przeciwko której z oporem i wytrwałością przeciwdziałał król Zygmunt. Używał on w tym celu pomocy mistrza Zakonu Krzyżackiego, Russdorfa, który z jednej strony zachęcał Witołda do przyjęcia korony ofiarowywanej przez Zygmunta, z drugiej zaś toczył poufne rokowania z królem Jagiełłą nawet o objęcie opieki nad królewiczami, lubo opiekunem ich był Witołd. Ten ostatni bowiem już w lipcu r. 1429 przez posłów swych Gedygołda i Rambolda kazał oświadczyć Jagielle, że gdy zwleka z odpowiedzią w sprawie korony, on czy się podoba komu łub nie podoba, koronę przyjmie - a w kilka miesięcy później, gdy posłowie królewscy biskup Oleśnicki i Jan Tarnowski ofiarowywali mu w Grodnie koronę polską, odmówił jej przyjęcia z tem, że na wypadek przysłania korony przez Zygmunta, jej nie odrzuci. Oleśnicki wówczas przestrzegł księcia, że Polacy wstrzymają siłą koronację, ale nadto ukarzą pychę księcia. Niechaj nie odpłaca rólowi krzywdą za doznane dobrodziejstwa i wie, że skutek wojny bywa wątpliwy a Bóg broni słusznej sprawy.
Przestrogi poparte zostały na zjeździe króla Jagiełły z dostojnikami całej Polski w Jedinie 4 marca 1430 r. Stan rycerski całej Korony bez wyłączenia Rusi i Podola otrzymał zatwierdzenie wszyst kich przywilejów stanowych, a natomiast związał się z królem węzłem konfederacji przeciwko wszystkim tym, którzyby synów jego następstwa na tron uznać nie chcieli, pokój w Polsce zakłócali lub herezję szerzyli. Z tą chwilą nie było już mowy o przypuszczeniu korony od Zygmunta obiecywanej przez Polskę. Rycerstwo polskie stanęło przy królu swym i papieżu, a przeciwko Zygmuntowi i Witołdowi. Ten ostatni przysłał do Jedlnej rycerstwu koronnemu usprawiedliwienie, a oskarżając króla Jagiełłę, że go poniża i osławia przed papieżem i królem Zygmuntem, zapowiedział, że równocześnie kazał odbierać od poddanych swych przysięgę wierności i uzbrajać zamki litewskie, a to w obawie od Husytów, napierających się od króla Jagiełły wolnego przejścia przez Polskę do Prus. Polskie bowiem rycerstwo i Witołd mają obowiązek obrony Zakonu od nieprzyjaciół Husytów.
Bo też istotnie Husyci stanęli u wrót Polski - król ogłosił wyruszenie rycerstwa w pole, Witołd również zbierał swoje siły wojenne, słowem potęgi, które w myśl zamiarów papieskich miały znieść Husytyzm, stanęły pod bronią, ale raczej, aby uderzyć na się wzajemnie, aniżeli aby zwrócić oręż przeciwko Husytom. Król Zygmunt w duchu triumfował sądząc, że powiedzenie jego o dwóch psach wchodzi w życie, o ile że i tezy profesorów krakowskich o jego braku prawa do rozdawania koron nie znalazły odgłosu w Rzymie, gdzie tego prawa królowi Rzymskiemu nie zaprzeczano. Tam atoli zastanawiano się nad drugą stroną consilium krakowskiego, że mianowicie Zygmunt przez koronę ofiarowaną Witołdowi narusza unję polsko-litewską i prawa Jagiełły, którą to sprawę z apelacji Polaków Rzym miał rozstrzygnąć. Dlatego to triumfy Zygmunta były przedwczesne pominąwszy i to, że już pod koniec 1429 r. szerzono i w Polsce wieści, jakoby Zygmunta z powodu źle kierowanej sprawy z Husytami miano złożyć z tronu [6].
III. Cele Marcina V.
Przygotowanie wyprawy przeciwko Husytom, jak wspomniano, powierzone było legatowi papieskiemu Andrzejowi de Palatio. Ale skoro na skutek sprawy koronacji Witołda zaszła tak poważna przeszkoda, że o wyprawie i mowy być nie mogło, należało najpierw przywrócić zgodę pomiędzy braćmi. Usiłowaniom legata, który jak najpierw gorąco braci do wyprawy zapalał, tak później nad pogodzeniem ich żywo pracował, udaje się doprowadzić do porozumienia. Miano w myśi Polaków przedłożyć całą sprawę do rozstrzygnięcia papieżowi.
Gdy na wiosnę 1430 r. wracał legat z Litwy do Polski i na kilka mil oddalony był od Częstochowy przerażony był wieścią o świeżo przez Husytów dokonanym rabunku klasztoru tamecznego Paulinów. Wnet też, było to 16 marca, napisał legat do Jagiełły, że gdy król spory toczy z bratem, Husyci napadają na jego państwo, a Witołda wezwał równocześnie, by nie zniósł krzywdy brata swego. Obie strony powołały pod broń swoje ludy, a rezultat był ten, że Husyci usprawiedliwili się przed Jagiełłą, że napad był dziełem zbrodniarzy, a nie Czechów.
Do wyprawy jednak, do której legat napróźno zachęcał nie przyszło. Król Polski odprawił legata do Rzymu z tem, że wyprawa tylko pod dwoma warunkami przyjść może do skutku: najpierw zgody z Witołdem, powtóre wynagrodzenia za koszta wojny. Niezawodnie powiózł był legat do Rzymu i wszystkie pisma dotyczące apelacji, a przeto tak consilia krakowskich profesorów jak i pierwsze odpowiedzi na nie D-ra Cigali i profesorów wiedeńskich.
Gdy około polowy sierpnia Andrzej de Palatio stanął w Rzymie i zdał sprawę z legacji papież wezwał Zygmunta, aby korony nie posyłał, zanim kurja apostolska inaczej nie zarządzi i żeby posłowie wszystkich trzech władców przybyli do Rzymu celem narady nad sposobem przyjęcia korony przez Witołda w pokoju i zgodzie. Miano też Andrzeja de Palatio wysłać do Polski w sprawie wyprawy przeciwko Husytom, ale z powodu listu otrzymanego od sekretarza królewskiego archidjakona Łęczyckiego, iż w tej sprawie jest już w drodze dó Rzymu, wstrzymano wyjazd legata [7]. Sprawa koronacji, kwestja wyprawy husyckiej zawisły teraz od papieża, mądrego i dużej miary polityka Marcina V tego, który przywrócił dawny blask chwały Rzymowi.
List papieża do Zygmunta [8] pełen był łagodności, że zamiar koronowania Witołda jest pochwały godny, że Witołd już w dniu przyjęcia chrztu świętego godnym był korony, że był on wiernych obroną, a biczem nieprzyciół wiary i niszczycielem pogaństwa, że szerzył wiarę w najdalszych stronach i powinien być ozdobionym koroną, jednakże dodawał, do dzieła tego (koronacji) należy przystąpić z dojrzałym umysłem i pokój musi zapanować wśród ludów tych, które zamiarowi temu są przeciwne, a których do zezwolenia należy skłonić raczej sposobem łagodnym, aniżeli obcesowo, wzbudzając niezgodę, któraby mogła wyjść na największą niezgodę chrześcijaństwa. Należałoby konkluduje papież, zanim krok zamierzony uczynisz abyś (a taksamo i Jagiełło i Witołd) wysłał do nas posłów, z którymi przy doradzie koliegjum kardynalskiego zarządzimy tak, aby zamierzona koronacjawypadła ku powiększeniu sił wielkiego księcia i tak samo przez innych książąt jako też przez usta ludu była uznaną.
Także i od kurjalistów nadpłynęły do Witołda listy humanistyczne pełne pochwał dla jego sławy a zarazem i próśb, by u schyłku dni swych okazał się księciem wielkim, by żądza korony nie przemogła miłości braterskiej i zgody, którą zrywając rzuca się książę w odmęt zaburzeń, gubi siebie i kraj, podkopuje władzę swą, niszczy wielkie zalety duszy, niszczy miłość braterską, której zawdzięcza wysokie, a przecież nie bezwarunkowo dane dostojeństwo. Dodać należy że kurjaliści, jak Francesco de Comitibus Aquae vivae byli adoratorami Zbigniewa Oleśnickiego i niezawodnie od niego otrzymywali informacje [9]. W każdym razie kurja nie odmawiając Witołdowi koronacji torowała i Zygmuntowi drogę do upamiętania i cofnięcia się od intryg, któremi podeprzeć usiłował podupadającą powagę imperjalizmu.
Ale bawiący się układami z Husytami Zygmunt nie myślał jeszcze o zwrocie, chociaż nie brakło mu w tym kierunku przestróg nawet z Rzeszy. W Norymberdze na majowym zjeździe elektorów posłowie Polacy przedłożyli apelację od zamiaru koronacji Witołda przedłożoną papieżowi - podczas gdy równocześnie poseł Witołda jako protektor kościoła ryskiego przedłożył bardzo ostro sformułowaną skargę przeciwko Zakonowi Krzyżackiemu w Prusiech i Inflantach z powodu ucisku i zbrodniczych uciemiężań jakich od nich doznaje kościół w Rydze i Dorpacie, słowem opierający się na Krzyżakach król Rzymski był w powadze swej mocno zachwiany. Już nie bardzo wierzy w zwycięstwo nawet w sprawie koronacji i dlatego wzywa profesorów wiedeńskich, by nad sprawą konsekrowania królów obradowali w tajemnicy. Jeszcze miał nadzieję w mistrzu krzyżackim, że tenże zdoła Witołda utrzymać w żądzy korony. Ale gdy trzy terminy przysłania tejże korony upłynęły bez skutku, z których pierwszy był na 15 sierpnia ostatni na 29 września oznaczony, naówczas, nie pozostawała mu inna droga do wyboru, jak tylko wysłać Cigalę z koroną i insignjami królewskiemi na Litwę. Wiedząc że granica polska jest silnie strzeżoną, sądził że Witołd ujmie się za nieprzepuszczonem poselstwem i że tym sposobem on wywołać zdoła nowy zatarg a może i wojnę Witołda z Polakami. Ale i tutaj pomylił się w rachubach Witołd zniecierpliwiony, przekonany o zdradzieckich knowaniach Krzyżaków i Zygmunta napisał 15 września do Zygmunta, by korony nie przysyłał z asystą zbrojną, gdyż toby wywołało wojnę, że zresztą oczekuje konsensu ze strony rady króla Polski, poczem posłowie Zygmuntowi z koroną będą mogli wprost przez Polskę podążyć na Litwę. Takie przyznanie się Witołda, że nie chce przez wojnę korony, tudzież, że dostojnikom Korony polskiej przysługuje prawo konsensu, musiał Zygmunt przyjąć jako klęskę w całej sprawie koronacyjnej, a tem samem i swego z Marcinem V zatargu. Wiadomości bowiem z Rzymu o husyckiej kwestji nadchodzące, że papież ucieszył się wiadomością o porozumieniu Jagiełły i Witołda w sprawie wyprawy husyckiej, że zamyśla wysłać odezwę do wszystkich książąt, aby dokonawszy zgody wyruszyli wspólnie na wojnę, ze w końcu kardynał Branda odradził dać gotówkę z kasy papieskiej Krzyżakom, gdyż ci użyliby pieniądza na wojnę przeciwko Jagielle - te i inne jeszcze nowiny nie mogły natchnąć Zygmunta otuchą w zwycięstwo zaczepianej zewsząd powagi imperjalizmu.
Zgodzili się książęta Korony, panowie więgierscy i czescy by imieniem króla swego ofiarować koronę Witołdowi, Krzyżacy jeździli do Wilna donosząc o zbliżaniu się posłów, mała to jednak była dla Zygmunta pociecha w obec groźnej postawy Wielkopolan na granicy nad Odrą, tudzież w obec rozesłanego już zakazu Marcina V. Ten bowiem wszedłszy wraz z kardynałami w powody apelacji polskiej, a wiedząc, że Krzyżacy swego biskupa mogą przeznaczyć celem dopełnienia obrzędu koronacji, zabronił biskupowi Chełmińskiemu koronować Witołda. Równocześnie wysłał takiż zakaz do Zygmunta, z wyrzutami z powodu pogwałcenia sojuszu zawartego z Polską w Lubowli i otwartego działania przeciwko złożonej Jagielle przysiędze. "Nie ściągaj na duszę grzechu,-przestrzega papież,-uważając że i Witołd, którego wszyscy godnym godności królewskiej uznajemy bez ujmy swej sławy nie mógłby przyjąć Korony nad krajem należącym do Jagiełły i do Polskiej Korony". A i do Witołda wystosował papież upomnienie, by nie zrywał unji i niczego nie czynił bez porady papieskiej "byśmy potem nie potrzebowali badać sprawy i odwoływać nieprawnie zaszłej koronacji" [10].
Aby podkreślić upadek króla Zygmunta w tej walce z władzą papieską nie przepuszczają Polacy przez swą granicę Korony, a tylko Dr. Cigala zdołał przedostać się na Litwę, aby poinformować Witołda o sposobach koronacji bez uzyskania konsensu papieskiego, którego potrzeby jako legista nie uznawał [11]. Zamiast spełnić polecenia króla Zygmunta w Wilnie, był uczony ten świadkiem zgody dwóch władców, o których mówiono w kołach humanistów, że byli zdolni rozwiązać najtrudniejsze wówczas kwestje europejskie: husycką i turecki napór na Europę - co bardziej odzyskać Jerozolimę dla chrześcijaństwa.
O tym upadku roszczeń imperjalnych Zygmunta posiadamy dość objektywne źródło w sprawozdaniu prokuratora Krzyżaków datowane z Rzymu 11 października, a więc z czasu kiedy na skutek zarządzeń papieskich sprawa koronacji upadła. W kurji apostolskiej dowiedział się Krzyżak, że papież wziął sprawę w swe ręce. aby zapobiec publicznemu zgorszeniu i wojnom, jakieby wyniknęły z powodu złamania przysięgi króla rzymskiego; że wszyscy kardynałowie trzymają stronę Polski, że kardynał Branda Castiglione jest autorem listów w sprawie zakazu koronacji i że jest obawa powstania wielkich niezgod pomiędzy Rzeszą Niemiecką a papieżem z powodu tej koronacji. Gdyby bowiem ona zaszła, Polacy proszą o jej rewokację z tem, że król rzymski nie posiada mocy jej zarządzenia, albowiem sam jeszcze nie uzyskał trzeciej (cesarskiej) korony. Twierdzą bowiem uczeni, że gdyby król rzymski miał moc koronowania innych natenczas sam nie przyjmowałby od papieża korony.
Polacy uzyskali wszystko, co tylko pragnęli, donosi dalej prokurator Zakonu, a więc listy z zakazem do Zygmunta, Witołda, do biskupów niemieckich i pruskich. Papież i Kollegjum kardynałów sprzyjają Polakom z obawy, iż król Zygmunt porozumiawszy się z Husytami osłabi duchowieństwo... Przechwalają się zaś Polacy, że gdyby nie owa zamierzona koronacja, byliby tego roku zmusili Husytów do powrotu do wiary [12]. Sądzi też w tenże sposób i papież i wraz z kardynałami zamierza wystąpić przeciwko królowi Rzymskiemu. Gdyby nie wojna we Francji - dodaje prokurator Krzyżacki w swem sprawozdaniu - cesarstwo byłoby odebrane Niemcom. Z kół elektorskich wszystko bywa donoszone do Kurji rzymskiej przez uczone otoczenie elektorów, którzy to na wzór biskupów składają teraf papieżowi przysięgę... Z koła kardynałów atoli nikt nie czyni przestrogi Zygmuntowi ani elektorom... Tak ilustruje zwycięstwo idei prymatu nad imperjalizmem niemieckim prokurator krzyżacki.
Zachodzi pytanie, kto głównie ze strony polskiej występował przeciwko roszczeniom imperjalnym króla Zygmunta tak w teorji, traktatami, któreśmy poznali, jako też w polityce, wystąpieniem otwarłem przeciwko zamiarom jego. Co do traktatów profesorów krakowskich, te nie były spisane bez dorady tego, który był kanclerzem uniwersytetu i który pierwszy na zjeździe monarchów w Łucku wystąpił przeciwko zamiarowi koronacji, a to w obronie unji Polski z Litwą. Był zaś tym kanclerzem i obrońcą biskup krakowski, Oleśnicki. On pierwszy dostrzega ukryty zamiar rozdziału Polski a Litwy posłuje trzykrotnie do Witołda wytrwale a stanowczo stojąc przy postanowieniach unji horodelskiej i odrzucając wszelkie próby uzyskania jego zezwolenia jakie mu nasuwał Witołd. On w Jedlnej wpływa na utworzenie związku rycerstwa przeciwko nowinkarzom husyckim i kłócicielom pokoju w Polsce a wysłany od rycerstwa do Witołda, odpiera tegoż zarzuty z powodu rzekomego oczernienia księcia przed kurją i książętami Rzeszy, że konieczność zmusiła króla do tego kroku, albowiem szło o ratunek praw Korony, o unję On stałością charakteru, nieugiętością woli doprowadza Witołda do heroicznego kroku, do uroczystego oświadczenia o odstąpieniu od koronacji. Zgodę Jagiełły z Witołdem, ale zarazem i upadek imperializmu i zamiarów Zygmunta on to głównie dokonał - biskup krakowski. A jeżeli te wszystkie zważymy fakta, musimy przyznać, że Oleśnicki wcale nie przechwalał się mówiąc o tej walce przeciwko imperjalizmowi, że to jego dzieło, a podjęte w obronie wiary i kościoła. Walkę, którą podjęto pod jego przewodnictwem przeciwko Zygmuntowi w której przebiegu ów protest uniwersytecki i odpowiedzi Cigali i niemieckich profesorów są drobnym szczegółem jak niedużej wagi jest i incydent koronacyjny, toczony ze strony polskiej przeciwko imperjalizmowi niemieckiemu, ale zarazem w obronie wiary i Kościoła, gdyż Polacy walczając zamiary wrogie Zygmunta bronili zasady prymatu [13]. Toż sam Marcin V chwali Oleśnickiego za tę stateczną obroną wiary i wolności Kościoła [14].
IV. Znaczenie consiliów i koronacji.
Jak z powyższego wypływa, poznane przez nas Consilia objaśniają nie tyle sprawę koronacyjną Witołda, jak raczej epizod walki przeciwko roszczeniom imperjalizmu, a w obronie prymatu toczonej. Wydawca tych pomników wypowiedział zdanie, że Consilium owe krakowskich profesorów niema dużego znaczenia w przeciwieństwie do pisma słynnego Pawła Włodkowicza rektora uniwersytetu krakowskiego na soborze Konstancyjskim. Zapewne, że pisma rektora, jego traktat przeciwko Krzyżakom i ich polityce podboju i tępienia mieczem Litwinów, to na polu ducha cios zadany Niemcom i polityce Krzyżaków napiętnowanej jako żądza zaboru cudzej własności i exterminacji narodów pod pokrywką przywilejów cesarskich i papieskich consilia zaś broniły tylko Litwę i Polskę od roszczeń imperjalizmu niemieckiego. Tamte broniły zasady humanitarnej, nieznanej prawie wiekom średnim przeciwko wyzyskiwaczom przywilejów z krzywdą narodów, podbijanych przez obdarzone cesarskiemi pergaminami Zakony wojownicze - te zaś tylko w obronie związku narodów przeciwko roszczeniom króla Niemieckiej Rzeszy; tam szło o ratunek Litwy od podbojów krzyżackich tu tylko o jedność Litwy z Polską. Nie mniej przeto i w stosunku do traktatu Pawła Włodkowicza znaczenie consilium profesorów krakowskich jest niemałe. Zapewne, że pismo poświęcone jednej sprawie procesowi adwokackiemu, jak mówi dr. Zachorowski nie może iść w porównanie z świetnym traktatem rektora Pawła. Operat jednak krakowskich profesorów jest nietylko dobrze obmyślanym posunięciem w teorytycznej walce o uprawnienie cesarza do rozdawnictwa koron i wynoszenia krajów do rzędu królestw, on jest obroną unji polsko-litewskiej, ale zarazem uznaniem wyższości miecza duchownego nad miecz świecki, piastowany przez niemieckich cesarzy. Zresztą i rektor Paweł mówił o wyższości papieża nad cesarzem, albowiem od pierwszego zależało podtwierdzenie elekta albo też jego odrzucenie, a posiadał rząd nad duszami i jest zastępcą Chrystusa. Jest przeto zasada broniona w consilium niejako pokrewną ideom bronionym przez rektora krakowskiego na soborze w Konstancji i wypływa z nich, albowiem obrona unji dwóch narodów jest jak gdyby częścią ogólnej obrony narodów objętej przez traktat Pawła, a zwróconej przeciwko przywilejom cesarstwa Niemieckiego. W obydwu traktatach wzruszono porządek hielarchji ówczesnego świata oparty na przywilejach i grożący normalnemu rozwojowi narodów. Tu i tam występowano w obronie uciśnionych, a słowa potępienia zwracano contra cdibilem Deo et jominibus superbiam [15].
Pycha imperjaiizmu, w rezultacie usiłowań polskich i prac ich teoretycznych i praktycznych t, j. czynów świadomej celu polityki, została podeptaną i zamiar Zygmunta niezgodny z zamiarami Marcina V runął nie bez wstydu i hańby twórcy. Podkopane były jego roszczenia imperjalne, a lubo sobór Bazylejski był po jego myśli zwołany, jednakże i tu poniósł klęskę, albowiem na skutek zwycięstw odniesionych przez Husytów musiał zgodzić się na zawarcie z nimi kompaktatów. I w sprawie polsko-krzyżackiej, tudzież polsko-litewskiej poniósł klęskę. Krzyżacy mimo gróźb Zygmunta zawarli pokój z Polską, z wykluczeniem Zygmunta od wmieszania się na przyszłość w jakiekolwiek polsko-pruskie stosunki, natomiast unja polsko-litewska przetrwała epizod krytyczny, rozpoczęty owym projektem koronacji, owszem objęła nietylko Litwę, ale i Ruś litewską.
A i poparta przez Oleśnickiego idea prymatu, po krótkich wahaniach na soborze, zajaśniała znowu pod Eugenjuszem IV, Mikołajem V, Piusem II, objawiając się w dziełach odbudowy Rzymu, odrodzenia sztuk i nauk, w wyprawach na Turka organizowanych przez papieży, w których zajaśnieli Polacy bohaterstwem i poświęceniem, wreszcie w unji z Grekami, przyczem znowu Polacy wojną odgrywali rolę, popierając wielką myśl połączenia wyznań wschodnich w jedności z Rzymem z uznaniem prymatu otaczającego skrzydłami opieki coraz większe rzesze ludów chrześcijańskich.
[1] Studja z historji prawa kościelnego i polskiego. Kraków Akad, Umiejęt. 1917. str. 151-200.
[2] Butle u Długosza XI 375-8 ef. Cod. -ер. II Nr. 70 i 71.
[3] Vordroszen. Cod. Yid. Nr. 1354.
[4] Per vim sathane Cod. ер. И Nr. 173. Por. Cod. Vit. p. 875, 877. Conf. ibid. Nr. 1354 p. 832. Malivol cuiussdam sussuratoriis zizanie czytamy w pierwszym z cytowanych pism a Zygmunt odpiera ten zarzut w liście do ks. Medjolanu czystemi zamiarami. C. Vit. Nr, 1354 p. 832.
[5] Qui vitam honinum ad licentiam bestialem traducere procurant. Cod. ер. I Nr. 70 i 71.
[6] Kerler Rt. acten IX Nr, 284.
[7] Cod. Vit. p. 1370.
[8] Cod. Vit, p. 1061,
[9] List Francesa w Cod. ep. Vit, p. 859 jest jakby humanistyczną przeróbką mów Oleśnickiego przeciwko zamiarowi koronacji wypowiedzianych.
[10] Bulla do biskupa chełm. z 13 października 1430 r. Woelke Culm. Ubucli 1, 2 Nr. 553, bulla do Zygmunta i Witolda z daty 13 listopada t. r. Długosza Xl 338 i 339 atoli musiały być wcześniej podobnej treści wysłane jak to wypływa z kanonowego wyrażenia: sicut alias scripsimus Sublimitati tuae; do Witołda: Generositati tuae.
[11] Cod. Vit. p. 992.
[12] Cod, ep. 11 Nr. 4-02 p, 292. Surit maqui prinipes, seculum hndie regentes, quibus resictimasin facions pro vide et ecclesia.
[13] Dzieje Witołda w. ks Litwy S. 284.
[14] Cod. ер. 1 Nr, 71 odnosi się do 1429 r gdyż mowa o Kongresie w Łucku ad factum in Łuczko.
[15] Paulus Wdimiri w Star. prawa pol. pomnikach V. 185.