Папярэдняя старонка: Szukiewicz Wandalin

Szkice z Białejrusi 


Аўтар: Szukiemcz Wandalin,
Дадана: 14-05-2011,
Крыніца: Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany.1912 R.3 nr14 S. 218-221.



Ktoby dziś pragnął w żywe oczy ujrzeć lud, w Europie żyjący, który w wieku aeroplanów i telegrafów bez drutu zachował jeszcze w pewnej mierze cechy wieków ubiegłych, który przechował w całej pełni tradycyę pojęć, wierzeń i obyczajów zamierzchłej przeszłości-ten niech podąża na Białoruś. Ale nie na tę Białoruś,bliższą zachodu, gdzie lud pod wpływem obcym wyzbył się cech swojskich, i dziś mianuje siebie nic nie mówiącą nazwą - tutejszy. Niech jedzie raczej na wschód, gdzie Berezyna wypływa z dziewiczych jeszcze lasów, gdzie lud oddalony od wielkich arteryi ruchu, łączących ogniska cywilizacyi, pozostał takim, jakim go SZKICE Z BIAŁEJRUSI uczyniła tradycya wieków, zakonserwowany w atmosferze zacofania, jak muclia w bursztynie. Świat ludu tamtejszego, to przeszłość w teraźniejszości w całem znaczeniu tego słowa. Wpływy, które gdzieindziej wniknęły do głębi duszy ludu, przeobrażając ją z gruntu, tu zaledwie z wierzchu otarły? pleśrt wiekowego zastoju, a dusza ludu śpi, śniąc leniwie o tern, że gdzieś jest już inaczej, że ludzie inyślą i pracują inaczej niż cni.

Miałem sposobność, jeżeli nie poznania tego ludu, to przypatrzenia się mu uważnie w roku przeszłym. Ułatwieniem w tym razie było dla mnie polecenie, dane ml przez Akademię Umiejętności, uporządkowania i przesłania zbiorów archeologicznych, ofiarowanych Akademii przez rodzinę zmarłego d-ra Franciszka Wereńkę z Puciłkowicz w pow. borysowskim, gub. mińskiej. Korzystając z łaskawego zaproszenia brata nieboszczyka, p. Wacława Wereńki, a następnie z jego miłej, prawdziwie staropolskiej gościnności, miałem możność naocznego oglądania wielu ciekawych rzeczy z bytu ludu tamtejszego w czasie przeszłym i teraźniejszym, w dodatku zaś, zostałem obdarowany przez samego pana Wacława Wereńkę całą paką notatek ś. p. brata jego, który oprócz archeologii, pracował z pożytkiem W dziedzinie folklorystyki [1].

Nie mam zamiaru kreślenia w tc-m miejscu ogólnej charakterystyki ludu tamtejszego. Na to trzeba lepiej go poznać, albo-co najmniejBnesłudyować dokładnie posiadane notatki. Na razie więc, pragnę tylko podzielić się z czytelnikami "Ziemi" - tem, co mi samemu w czasie krótkiego pobytu w Puciłkowiczach wpadło w oko.

Przedewszystkiem winienem zaznaczyć, że cechy konserwatyzmu ludu białoruskiego nie Wszędzie jednak występują w tak wysokim stopniu, jak to Wspomniałem we wstępie. Gdzie bowieir. dwory nie zapomniały o tradycyjnej łączności z chatami, gdzie świeciły dobrym przykładem, zachęcając do dążenia ku lepszemu - tam uwidocznia się nawet pewien postęp. Ta sporadyczność wpływów, wytworzyła tu pewlią charakteiystyezr.ą mieszaninę starych porządków z nowymi. Daje się to zauważyć zwłaszcza w dziedzinie gospodarstwa rolnego. Są okolice, jak np. koło Puciłkowicz, Małych Dolców i in., gdzie dzięki wpływom dworów, włościanin dawno już przeszedł na płaską orkę, orze pługiem Sucheniego i używa bron wrzesińskich, a nawet sprężynówek [2]. Obok tych jednak, spotykamy nieraz narzędzia tak pierwotnych typów, o jakich gdzieindziej już od wieków zapomniano. Weźmy np. używaną tu jeszcze przez wielu gospodarzy małorolnych bronę, jak przedstawiona na załączonej rycinie. Jest to t. zw. po miejscowemu "smyk", zrobiony z rozłupanych na połowę wierzchołków młodych świerków, powiązanych ze sobą w rząd tak, że nieobcięte gałązki są skierowane w dół i grają rolę zębów. Po bokach dwa dłużej obcięte wierzchołki i gładziej oskrobane, stanowią hołoble do Wprzęgnięcia w nie konia. Można twierdzić napewno, że skoro człowiek przedhistoryczny uznał potrzebę zastąpienia używanej uprzednio do zabronowywania zasiewów zwyczajnej, byle jakiej gałęzi, narzędziem, któreby tę rolę spełniało dokładniej, wówczas wynalazł właśnie taki "smyk". W działaniu "smyk" podobno jest bardzo dóbry, zwłaszcza do wybronowywania ziemniaków, no i jest bajecznie tani, co wszystko zapewnia mu długie jeszcze lata używania. W porównaniu ze "smykiem" drewniana brona litewska, złożona z dębowych zębów, leszczynowych prętów i łozowych wiązadeł, stanowi już tak wielki postęp, jak np. w porównaniu z nią - kultywator sprężynowy.

Również pierwotną, choć nie oryginalną, jest socha. Typ jej, zapożyczony ze wschodu, różni ją wielce od sochy litewskiej, która jest trwalszej budowy i stanowi narzędzie już nieco udoskonalone. Wyższość sochy litewskiej nad białoruską zasadza się na sposobie osadzenia samej sochy w "rogaczu" (grządziel). jako też W osadzeniu "polic" (odkładnice). Natomiast w białoruskiej łopatka, zastępująca odkładnicę, daje się przenosić to na prawy, to na lewy narag (lemiesz), wskutek czego uinożebnia się się orka na płask, powszechnie tu wprowadzona.

Do kategoryi pierwotnych, chociaż bardzo praktycznych sprzętów gospodarskich, należy zaliczyć jeszcze t.zw. "bryki". Sąto wozy drabiniaste, w kształcie czworobocznego kosza, opatrzonego z czterech stron balaskami, a przeznaczonego wyłącznie do zwózki zboża i traw. Dogodność takich "bryk" ma polegać na tem, że snopów nie trzeba w nich układać, więc nawet jeden robotnik może sobie ze zwózką dać rady, co daje znaczną oszczędność pracy.

Krótki mój pobyt przeszłoroczny w Borysowszczyznie nie pozwolił mi na głębsze wniknięcie w życie ludu tutejszego. Brałem na razie to tylko, co ini najbardziej wpadało w oko, jako oryginalne, nieznane gdzieindziej. Znalazłem tu np. dwa ubiory głowy kobiecej, bardzo dawniej charakterystyczne, które i tu już wychodzą z użycia. Jeden - jest to obręcz zrobiona z błonki drewnianej, owinięta różnobarwnemi wstążeczkami, służąca do podtrzymywania warkoczy, zwiniętych z tyłu głowy. Obręcz taka nosi nazwę "tkanka" i była noszona od bardzo dawna, jak to wskazują wykopaliska archeologa rosyjskiego p. Romanowa. Znalazł on mianowicie w pobliżu

Lukomla w gub. mohylowskiej w grobie przedhistorycznym, na głowie szkieletu taką obręcz, owiniętą skórą, tkaniną i paciorkami nanizanemi na drut. Drugi ubiór głowy, również zanikający, ma specyalną nazwę "aksamitka" i jest w rodzaju kołpaka bez dna, uszyty z płótna, z wierzchu ozdobiony gęsto przyszyteini różnobarwnemi kokardkami i paciorkami. Z boku aksamitka jest rozcięta i związana Wstążeczkami, a od góry spada pęk długich Wstążek. Taką aksamitkę wkładała panna młoda do ślubu. Ponieważ uszycie tego ubioru przedstawiało niemało kłopotu, przeto zwykle jedna aksamitka obsługiwała wiele ślubów', rozumie się, za odpowiednią opłatą, składaną jej stałej właścicielce.

DKSENIE NA PASKACH. rys. W. Shukiewicza.

Do zabytku lat dawnych, należą też znikające już paski, tkane w różnobarwne wzory. Nie różnią się one niczem od parków, spotykanych w innych okolicach Litwy i Bialejrusi, bo nawet motywy do rysunków uwydatnionych na tych paskach, brane z otoczenia, noszą te same nazwy. Są tu więc: "krywyje krytyki", "krywiilki", "jóloczki", "kopytki", "hrfcbielki", "syrki" i t. p., jakie spotykają się i na zachodzie kraju. Zwracam uwagę pp. srcheologów, na szczegół mojem zdaniem wiclce interesujący, że wszystkie niemal rysunki na pcskach, są powtórzeniem ornamentów, jakie spotykamy na wyrobach ceramicznych doby przeddziejowej. Rozumie się, w ciągu wieków wzory te uległy modyfikacyi, W mniejszym lub większym stopniu, w każdym jednak razie podobieństwo jest uderzające (str. 222). Przedstawiam schematycznie na rysunku jeden z pasków tamtejszych. Oryginalne wyrabiają tu jeszcze paski, mieszając do nici słomę w ten sposób, że osnowę dają nicianą, przetykają zaś słomą. Zdobyłem pasek taki szeroki 10 mm; mówią jednak, że robią o wiele szersze.

Kończąc na tem ten szkic pobieżny, muszę wspomnieć jeszcze o ciekawych cmentarzach tutejszycłi. Do dziś dnia przechowały or.e typ grotów z przed wieków. Widziałem cmentarzyska, o których nawet podanie u ludu zaginęło, widziałem opuszczone przed wielu laty, oraz takie, na których dziś jeszcze grzebią umarłych, a Wszystkie mają cechy wspólne, wskazujące, że są nekropolami ludu jednolitego, zamieszkałego tu od wieków. Oglądalemmiędzyinneini cmentarzysko kategorii pierwszej, położone przy wsi Puciłkowiczach. Rozkopałem tu sześć grobów. We wszystkich szkielety leżały w jamach, na gołej ziemi, głowami zwrócone na zachód, z rękami zlożonemi na bruchu. Przy jednym tylko szkielecie znalazłem na głowie blaszki srebrne pozłacane, które były naszyte na czepcu. Zresztą przedmiotów nie znalazłem żadnych. Po wierzchu groby były nałożone kamieniami, i miały - tak jak i wszystkie na tem cmentarzysku po wielkim, płaskim głazie, stojącym w głowach. Fotografia moja przedstawia cmentarzysko leżące śród obszernych lasów, należących do dóbr Osieciszcza. Tu, obok głazów nieforemnych, stojących w głowach grobów, widzimy oryginalne krzyże, wykute z kamienia. To cmentarzysko jest prawdopodobnie późniejsze od poprzedniego i dłużej na nim grzebano, - według opowiadań miejscowych mieszkańców, jeszcze przed laty pięćdziesięciu. Trzecie cmentarzysko z podobnymi kamieniami i krzyżami widziałem przejazdem przy cerkiewce we Wsi Ofiarowszczyznie (Achfiaróuszyna). Są to mogiły parafialne. Liczniejsze od tych cmentarzysk, reprezentujących czasy po wprowadzeniu chrześcijaństwa na Rusi, są cmentarzyska składające się 7. t. zw. "Wołotouków", t. j. dużych kurhanów usypanych z ziemi, których powstanie należy odnieść do końca pierwszego tysiąclecia naszej ery. Szkielety leżą tu pod nasypem, na poziomie otaczającego gruntu, głowami zwrócone przeważnie na zachód. Przedmiotów przy nich znajduje się zwykle dużo, ze srebra, bronzu, szkła i bursztynu. Żelaznych wyrobów zwykle jest niewiele, zwłaszcza broni. Natomiast w większości kurhanów spotykają się garnki gliniane, stawiane zapewne z jadłem. Wspomniałem o tych cmentarzyskach z tej racyi, że zabytki te, o ile zostaną dokładniej zbadane, mogą się przyczynić do wyświetlenia kwestyi pierwotnego osadnictwa w tym kraju, w każdym razie zaś wskazują r.a kierunek dróg, jakiemi kroczyła kultura na Białoruś. Dziś można skonstatować ten fakt, że tutejsze cmentarzyska z głazami stojącymi mają swoją analogię w zabytkach tego rodzaju, rozrzuconych W zachodniopołudniowych powiatach gub. mińskiej, w znacznej części gub Wileńskiej, oraz grodzieńskiej. Cmentarzyska zaś z "wołotoukami" i z analogicznym inwentarzem grobowym, spotykają się od powiatu borysowskiego na wschód i południowy Wschód W gub. mohylowskiej i czernihowskiej, zachodząc na północ i północny zachód do gub. witebskiej i wileńskiej. Za mało mamy jednak jeszcze danych z antropologii i z archeologii, ażeby módz postawić tę Wielce interesującą kwestyę na gruncie pewnych dowodów.



[1] Pracę jego o lecznictwie łudoWcm drukowano W tomie I "Materyałów antropologiczno-archeologicznych i etnograficznych".

[2] Tu muszę podnieść czyn wysoce obywatelski p. Wacława Wereńki, który zaczynając gospodarować, kupił dla swoich sąsiadów włościan trzydzieści pługów i rozdał je na odrobek na bardzo wygodnych dla nich warunkach, przyczem sam uczył orać temi pługami.

 
Top
[Home] [Maps] [Ziemia lidzka] [Наша Cлова] [Лідскі летапісец]
Web-master: Leon
© Pawet 1999-2009
PaWetCMS® by NOX