Папярэдняя старонка: Станіслаў Баніфацый Юндзіл

Stanisław Bonifacy Jundziłł   


Аўтар: Wanda Grębecka,
Дадана: 16-11-2004,
Крыніца: Warszawa - Lida 2003.



SŁOWO WSTĘPNE

I oto powstał trzeci już tomik serii Wybitni Polacy na Ziemi Lidzkiej. Serię tę zapoczątkowała w roku 1999 opowieść o kresowym, owianym legendą bohaterze powstania 1863 roku - Ludwiku NARBUCIE i o współczes­nych losach poświęconej mu tablicy. Książka wyszła spod pióra dwóch autorów - z Polski i z Białej Rusi, tj. dra Pawła Komorowskiego - pracownika naukowego Polskiej Akademii Nauk oraz Aleksandra Kołyszki - prezesa Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej.

Wydany w rok później następny tomik serii został poświęcony wybitnemu uczonemu o międzynarodowej randze - Ignacemu DOMEYCE, geologowi i mineralogowi, pochodzącemu z Ziemi Lidzkiej, zasłużonemu szczególnie w Chile, gdzie spędził znaczną część swego życia, tęskniąc jednak - czego nie ukrywał - do stron rodzinnych. Autorami tej publikacji, zgodnie z jej merytorycznym profilem, byli historycy geologii z Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk, tj. dyrektor tegoż Muzeum - docent Krzysztof Jakubowski oraz docent Jadwiga Garbowska.

Autorka trzeciego tomiku, który przekazujemy do rąk CZYTELNIKÓW, Wanda GREBECKA, jest docentem w Polskiej Akademii Nauk, ciesząc się naukowym autorytetem jako poważny, doświadczony historyk botaniki. Zajęła się ona z kolei Stanisławem Bonifacym JUNDZIŁŁEM Sch.P., znakomitym botanikiem z przełomu XVIII i XIX stulecia. Rozpoczął on drogę dydaktyczno-naukową w Szczuczynie Litewskim i w Wilnie. Po pięcioletnim pobycie za granicą (1792-1797) - głównie w Wiedniu, gdzie uzupełnił swoją wiedzę przyrodniczą, powrócił do Wilna. Powierzono mu tu stanowisko dyrektora Ogrodu Botanicznego, któremu zapewnił poziom europejski. Po paru latach z kolei otrzymał na Uniwersytecie Wileńskim katedrę botaniki i zoologii.

Tak więc wśród nazwisk wybitnych Polaków z Ziemi Lidzkiej nie może zabraknąć Stanisława Bonifacego Jundziłła, skromnego pijara ze Szczuczyna, a jednocześnie sumiennego badacza flory z jego stron rodzinnych, autora książki Opisanie roślin prowincji Wielkiego Księstwa Litewskiego naturalnie rosnących według układu Linneusza. Dodajmy, że praca ta miała wówczas poważne znaczenie naukowo-poznawcze, wprowadzając przyrodoznawców nie tylko polskich, lecz również zagranicznych, w świat roślin kresowych, między innymi charakterystycznych dla Ziemi Lidzkiej.

Drugim ważnym, związanym z tym terenem i znaczącym dla tego terenu, osiągnięciem Jundziłła było założenie w roku 1785 w Szczuczynie szkolnego ogrodu botanicznego, co zapoczątkowało badania florystyczne uczonego pijara.

Dlaczego jednak Komitet Historii Nauki i Techniki Polskiej Akademii Nauk zainteresował się szczególnie tym szczuczyńskim doświadczalnym szkolnym ogrodem sprzed ponad dwustu lat?

W roku 1993 odbyła się pierwsza naukowa sesja wyjazdowa Komitetu na Ziemię Lidzką i Nowogródzką, oraz pierwsza po II wojnie światowej promocja polskiej książki naukowej na tych terenach. Promocja ta była zorganizowana właśnie w Szczuczynie, związanym szczególnie silnie z działalnością Stanisława Bonifacego Jundziłła Sch.P. Wówczas - podczas promocji książki, w której znajdował się również obszerny tekst poświęcony Jundziłlowi - powstał interesujący projekt, ażeby przy pomocy społeczności lokalnej odtworzyć ten historyczny ogród, uprawiając w nim rośliny takie same, jakie uprawiał uczony pijar - nauczyciel z końca XVIII wieku.

Historyczne ogrody botaniczne istnieją obecnie w różnych krajach europejskich. W Polsce np. w znajdującym się na Podlasiu, w Ciechanowcu, Muzeum Rolnictwa im. Ks. Krzysztofa Kluka odtworzono ogród roślin leczniczych na podstawie Dykcjonarza roślinnego pióra tegoż Krzysztofa Kluka - znanego XVIII-wiecznego botanika, zoologa i mineraloga. Ogród ten, w którym uprawia się rośliny, omawiane w klukowskim Dykcjonarzu..., podając jednocześnie na umieszczonych na zagonach tabliczkach, jakie choroby one leczą - istnieje przez bardzo wiele lat i cieszy się szczególnym zainteresowaniem zwiedzających.

W roku 1993, gdy powstał w Szczuczynie projekt rekonstrukcji szkolnego ogrodu Stanisława Bonifacego Jundziłła, nie mógł on budzić żadnych obaw z punktu widzenia merytorycznego, zaś byłby to - być może - pierwszy tego typu historyczny ogród na terenie Białej Rusi. Opieki naukowej nad realizacją tego interesującego pomysłu podjęła się docent Wanda Grębecka, autorka oddawanej do rąk CZYTELNIKÓW książki. Dodam, że zdobyła ona w ciągu kilku miesięcy w jakimś botanicznym ogrodzie Wielkiej Brytanii właściwe nasiona i sadzonki, odpowiadające stosowanym przez Jundziłła. Nie mogę nie wspomnieć o fakcie szczególnie ważnym: ówczesny mer Szczuczyna chciał przeznaczyć odpowiedni teren w mieście na rekonstrukcję XVIII-wiecznego szkolnego ogrodu botanicznego. Był bowiem świadom, iż byłoby to korzystne dla renomy Szczuczyna. Przedstawiciele społeczności miasta, obecni na promocji książki przyjęli również projekt z aplauzem. A jednak nie został on zrealizowany. Dlaczego?

Może wydanie książki stanie się bodźcem do przypomnienia tego konstruktywnego pomysłu sprzed 10 lat i do zrealizowania go, utrwalając w ten sposób w historycznej świadomości - nie tylko mieszkańców Szczuczyna - postać UCZONEGO formatu europejskiego, a jednocześnie ICH KRAJANA. Byłby to przy tym trwały pomost łączący PRZESZŁOŚĆ, TERAŹNIEJSZOŚĆ i PRZYSZŁOŚĆ.

Przewodnicząca Komitetu Historii Nauki i Techniki PAN, Redaktor Naukowy serii

Prof. dr hab. Irena Stasiewicz-Jasiukowa


1. Trudne początki

"Botanika ta najpiękniejsza część Historii Naturalnej" - tak pisze w programie wykładów o swojej dziedzinie wiedzy, której poświęcił całe życie, Stanisław Bonifacy Jundziłł, wybitny syn Ziemi Lidzkiej, profesor Uniwersytetu Wileńskiego latach 1802 - 1824. W rodzinnych stronach rozpoczął swoją przygodę z botaniką, o której pisał zawsze z podziwem dla jej piękna i użyteczności dla człowieka zarówno w Pamiętniku , jak i we wstępach do swoich licznych książek. Przebywając na Ziemi Lidzkiej bądź jako uczeń, bądź jako nauczyciel, zawsze oddawał się studiowaniu roślin i dzieł im poświęconych. Plonem tego samokształcenia było Opisanie roślin w prowincyi W.K.L. naturalnie rosnących według układu Linneusza, przez X.B.S. Jundziłła S.P. pierwsza naukowa, nowoczesna (na owe czasy) flora jednego z regionów Rzeczypospolitej. Ukazała się w Wilnie w 1791r. i otworzyła autorowi drogę do uniwersyteckiej kariery.

Opracowanie tej książki miało ogromne znaczenie dla nauki polskiej. W końcu wieku XVIII w Polsce kształtuje się nowożytna botanika, a lata 1781 - 1791 to prawdziwy przełom, przyspieszenie rozwoju i dołączenie do nauki europejskiej. Znaczący jest rok 1785. Ukazuje się pierwszy polski podręcznik do botaniki - Botanika dla szkół narodowych, pióra Krzysztofa Kluka. Jest napisany w języku ojczystym, posługuje się przykładami roślin rodzimych, wprowadza polską terminologię. Jednocześnie, w tym samym roku, Jundziłł tworzy pierwszy szkolny ogród dydaktyczny. Dalszy rozwój nauki związany jest z powstaniem piśmiennictwa w języku narodowym, a jednym z pionierów tego procesu był S.B. Jundziłł. Znaczenie dzieła Jundziłła dla kultury narodowej docenił król Stanisław August Poniatowski, który odznaczył go medalem MERENTIBUS. Jak bardzo flora ta była potrzebna świadczy lista prenumeratorów - było ich ponad stu, wśród nich wybitni uczeni, a także zwykli obywatele ziemscy, lekarze, interesujące się botaniką damy . Książka jest na swoje czasy nowoczesnym dziełem, rozeszła się po świecie i dziś, chociaż jest drukiem dosyć rzadkim, można ją odnaleźć w wielu bibliotekach w Polsce i zagranicą,

***

Stanisław Bonifacy Jundziłł urodził się w Jasieńcach (pow. Lidzki) w 1761 r. jako syn Benedykta Dunin-Jundziłła i Róży z Dowgiałów. Było to środowisko drobnej szlachty. Mający liczne rodzeństwo chłopiec nie miał wielu szans na otrzymanie wyższego wykształcenia, o czym mógł marzyć z uwagi na niepospolite zdolności. Jednakże wielkie zamiłowanie do nauki i sztuka mądrego, ukierunkowanego samokształcenia doprowadziły go do uzyskania zarówno wybitnej erudycji, jak i znaczenia oraz szacunku w środowiskach uniwersyteckich. Zanim jednak do tego doszło młody Jundziłł odebrał początkowe wykształcenie najpierw w domu, a następnie (od 14 roku życia) w szkołach pijarskich w Lidzie, Szczuczynie i Lubieszowie.

Wcześnie związał się z zakonem OO. Pijarów; swoją decyzję motywując następująco "Cóż by bowiem nastąpiło, gdybym bawiąc dłużej w szkołach, ukończył był takie, jakie się wówczas dawały nauki? Bez majątku, bez związków familijnych, to bym najwięcej dokazał, iż wyszedłbym gdzieś na rządcę kancelaryji lub, co gorsza na adwokata! Gdy Stanislaw Bonifacy Jundzill przeciwnie w zgromadzeniu pijarskim , mając dość otwarte do doskonalenia się w naukach pole, osiągnąłem nakoniec ten uczciwy, równie jak korzystny plac [tzn. stanowisko profesora U. Wil.], na którym zostaję i z którego na ofiarowane i chciwie od innych żądane zaszczyty z obojętnością poglądać mogę"[Pamiętnik,]. Była to decyzja słuszna. Tryb kierowania młodych adeptów do pracy w szkołach pozwalał na poznawanie wielu okolic i środowisk, z których niektóre były bardzo twórcze. Tak więc w 1777 roku rozpoczął nowicjat, a w 1779 złożył śluby zakonne (za dyspensą z powodu młodego wieku). Od tego momentu w jego życiu przeplatały się okresy pracy nauczycielskiej i studiów. W zakonie zdobył wykształcenie średnie ucząc się kolejno we wspomnianych już szkołach w Lidzie, Szczuczynie i Lubieszowie. W 1781 roku został skierowany na dwuletnie kursy filozoficzne (zakonne), a następnie teologiczne. Jednakże w 1781 roku następuje przełom w dziejach edukacji w kraju. W Wilnie otwarta zostaje Szkoła Główna Wielkiego Księstwa Litewskiego [Uniwersytet], a tym samym powołana Katedra Historii Naturalnej. Stanisław B. Jundziłł korzysta, gdy tylko nadarzy się okazja, z wykładów wybitnych profesorów i systematycznie pogłębia swoje wykształcenie. Interesują go nauki przyrodnicze: botanika, zoologia, chemia. W tych też dziedzinach zdobywa, z biegiem czasu, wielką erudycję.

Na Ziemi Lidzkiej przebywał w latach 1785 - 1789. Po pracy nauczycielskiej w szkole pijarskiej w Rosieniach, gdzie go skierowano zaraz po ukończeniu nauki w Lubieszowie, a następnie w Wilnie, został nauczycielem w Szczuczynie. Oprócz tego był przeznaczony przez zwierzchnictwo zakonu na guwernera w rodzinie Scypionów - opiekował się młodymi studentami zarówno w Szczuczynie (w czasie wakacji), jak i w okresie nauki w Szkole Głównej w Wilnie. [Było to w owym czasie wymagane przez władze uniwersyteckie z uwagi na młody wiek wstępujących]. Swoje obowiązki w domu Scypionów cenił sobie również ze względów towarzyskich, o czym pisze w swoim obszernym Pamiętniku : "Pobyt mój w Szczuczynie [...] tę jeszcze znakomitą mi przyniósł korzyść, iż uczęszczając do domu mieszkających tam wtedy Scypionów, podstolstwa litewskich, w ich szlachetnem towarzystwie nabyłem dobrego i przystojnego obcowania tonu i odwykłem zupełnie od wymowy i wyrazów prowincjonalnych, które powszechnie i znakomicie ziomków moich Litwinów odznaczają". Niewątpliwie ten szlif towarzyski przydał się młodemu uczonemu, gdy koleje losu zetknęły go z wybitnymi ludźmi jego czasów. Pobyt w tym małym miasteczku, otoczonym piękną przyrodą, dzielił między obowiązki nauczycielskie i prace na polu botaniki. Szczuczyn był ważnym etapem na drodze naukowej tego przyrodnika, który tutaj na głębokiej prowincji zaczynał drogę ku swojej pięknej karierze naukowej, uwieńczonej katedrą uniwersytecką i członkostwem w wielu polskich i zagranicznych towarzystwach naukowych. Jak widać na tym przykładzie droga w daleki świat może prowadzić z najmniejszego zakątka, o ile ma się temu światu do zaoferowania coś godnego uwagi. Skarbem, który Jundziłł przekazał swoim uczonym kolegom była przyroda jego kraju rodzinnego mało znana ówczesnym botanikom, rośliny rosnące wśród pól, łąk i lasów Ziemi Lidzkiej.

Stanisław Bonifacy Jundziłł był jednym z pierwszych nauczycieli organizujących pracę uczniów zgodnie z ustawami Komisji Edukacji Narodowej. Był entuzjastą tej reformy i, jak pisze w Pamiętniku, - "Pierwszem moim usiłowaniem było przeniknąć należycie ducha ustaw onych szkolnych Komisyi edukacyjnej i oswoić się z książkami elementarnymi , których wiele było już wydane.[...] Czytając pilnie jedne i drugie, przekonałem się o potrzebie pierwszych, równie jak o rzetelnej wartości, celu i pożyteczności drugich." Mimo, iż wśród tych użytecznych książek elementarnych był już, wspomniany, podręcznik [Botanika dla szkół narodowych K. Kluka, Warszawa 1785] młody nauczyciel stwierdził jednak, że w Rzeczypospolitej nie ma fachowych nauczycieli nauk przyrodniczych. Dawniej w szkołach nie wykładano tego przedmiotu, a Szkoła Główna w Wilnie nie zdążyła jeszcze wychować stosownej kadry. Sam jednak postanowił postępować w duchu reformy. Zachęcił do współpracy dwóch innych nauczycieli i razem trzej młodzi nowatorzy uczynili z Kolegium Pijarskiego w Szczuczynie szkołę na ówczesne czasy jedną z najnowocześniejszych w zakresie nauczania nauk przyrodniczych. Jak już wspominaliśmy w 1785 roku Jundziłł zakłada szkolny ogród botaniczny, jeden z pierwszych na terenie Rzeczypospolitej. Sam tak ocenia swoje intencje i pisze o swoim ogródku: "W takich to okolicznościach odważyłem się pierwszy zaprowadzić w szkołach szczuczyńskich i od oschłości opisowych wyrazów bez zastosowania [tzn. bez demonstracji roślin i ich części, będących przykładami użytych terminów] oswobodzić botaniczna naukę, zbierając do ogrodu i sadząc przynajmniej te gatunki, które do objaśnienia charakterów klasycznych i rzędowych [tzn. określające klasy i rzędy wg układu Linneusza] i to było pierwszym moim, słabym zaiste, w botanice krokiem" [Pamiętnik,]. Rozwój i rozmach tego ogrodu opisuje rok później wizytator Franciszek Bieńkowski: "Wydzielił tu j.ks. rektor część ogrodu dla botaniki. Zbierają uczniowie zioła po polach, a nad zasadą ma dozór j. ks. Jundziłł i nad podziw krzewie proste udały się". Jak wynika z tych słów utworzenie ogrodu spełniło oczekiwania, a jego twórcę podtrzymywało w zamierzeniach poczucie pionierstwa i znalezienie równie zapalonych współpracowników. Ogródek szkolny w Szczuczynie był pierwszym przedsięwzięciem tego botanika, który stanie się wkrótce znany ze swojej biegłości w sztuce ogrodniczej. Jego dziełem będą jeszcze w przyszłości dwa dydaktyczne ogrody botaniczne, tym razem utworzone dla szkół wyższych.

W Szczuczynie zaczyna też ks. Jundziłł poważnie uczyć się botaniki i zbierać rośliny w sposób naukowy, kompletując swój zielnik. Sam tak podsumowuje te lata: " Latem zbierałem owady, z gąsiennic wychowywałem motyle, herboryzowałem około Wilna, mianowicie w zaroślach blisko Rybiszek, w czasie zaś wakacji około Lidy lub Szczuczyna - i takie były moje, przez cztery lata, pókim przy Scypionach pozostawał, zatrudnienia" [Pamiętnik,]. Do zajęć tych przygotowywał się bardzo starannie i zgromadził stosowną literaturę. Mistrzami przyszłego profesora wileńskiego byli wybitni botanicy różnych wieków; Szymon Syreniusz - polski botanik XVII wieku, Jan Baptysta Lamarck - francuski przyrodnik, autor nowoczesnej Flore Francaise ( Flora Francji) oraz Karol Linneusz, autorytet XVIII stulecia w dziedzinie przyrodoznawstwa, szczególnie botaniki i zoologii. Jundziłł zapoznał się także z pracami pierwszego profesora historii naturalnej w Wilnie - J. E. Giliberta, którego dzieło Flora Lithuanica Inchoata było dla niego podstawowym wprowadzeniem w świat roślin krainy, którą badał z takim zapałem, (uratował je zresztą od zniszczenia, gdyż władze Szkoły Głównej nie zadbały o zachowanie spuścizny po swoim pierwszym profesorze historii naturalnej). Dzieła te stały się podstawą jego studiów oraz biblioteki i zaprowadziły prowincjonalnego nauczyciela do katedry uniwersyteckiej. Zważywszy na dobór lektur samokształcenie Jundziłła było od początku przemyślane, a pomagała mu dobra znajomość języków, uzyskana w szkołach pijarskich. Przychodzi więc czas, gdy ten ruchliwy tryb życia, narzucony przez regulamin zakonu, zaczyna działać korzystnie na przyszłą karierę Jundziłła. Przerzucany ze szkoły do szkoły przebywa w różnych okolicach, co pozwala mu skompletować dobry, w miarę różnorodny, zielnik. Przebywając wraz ze swymi podopiecznymi w Wilnie - już mieście uniwersyteckim - nie traci żadnej okazji do uczestniczenia w życiu naukowym. Jego erudycja i kwalifikacje zostają docenione. W 1790 roku rozpoczyna w Wilnie, w Kolegium Pijarskim, wykłady z historii naturalnej - pierwsze w języku polskim prowadzone w Wilnie wykłady z przyrodoznawstwa. Od tego momentu zaczyna się już nieprzerwana praca naukowa Stanisława Bonifacego Jundziłła na polu botaniki i historii naturalnej.


2. Wielka podróż

10 czerwca 1792 roku młody przyrodnik, wychowany w północnej krainie, przyjechał do Wiednia. Znalazł się w naukowym centrum wielkiego imperium - Austrii - w skład którego wchodziły bardzo różnorodne krainy geograficzne, a bogate zbiory, zgromadzone w tym mieście, obrazowały nie tylko różnorodność przyrody tego kraju, ale także plony poznania świata przez uczonych europejskich w ostatnich wiekach. Dotyczyło to przede wszystkim pięknych ogrodów, wśród których prym wiódł wspaniały zarówno kolekcjami, jak i tradycjami uprawiania botaniki ogród w Schoenbrunn. W tym centrum naukowym były także gabinety zoologiczne i mineralogiczne. Zbiory wiedeńskie, oprócz okazów egzotycznych, gromadziły wiele materiałów z Austrii, Węgier, Słowacji, Czech i Galicji - z nizin i gór. Wszystko to stało otworem przed S. B. Jundziłłem, który nie omieszkał poznać wszystkich bogactw naukowych, jakie Austria mogła mu zaofiarować.

Celem, jaki sobie postawił, było uzyskanie wszechstronnego wykształcenia przyrodniczego, umożliwiającego mu starania o katedrę botaniki w Szkole Głównej w Wilnie. Stypendium Komisji Edukacji Narodowej zdobył drogą usilnych zabiegów w Warszawie, z pominięciem Wilna, w którym stosunki układały mu się nie najlepiej. Pobyt za granicą, który miał - jak wszystkie wyjazdy szkoleniowe - trwać 2 - 3 lata rozciągnął się na okres znacznie dłuższy z powodu wypadków politycznych. Wydarzenia te przedłużyły czas pobytu w Austrii, a także spowodowały kłopoty finansowe. Jednakże przyszły profesor wileński, nie zrażony tymi trudnościami, z zapałem studiował wszystkie dziedziny historii naturalnej; stał się wszechstronnym erudytą, zdobył wiele umiejętności praktycznych, szczególnie w sztuce ogrodniczej, a także nawiązał ważne znajomości w świecie nauki i wśród Polaków przebywających w tym czasie w Wiedniu. Znajomości te owocowały przez całe życie, a wielu wówczas poznanych rodaków wspomagało Jundziłła w pierwszych, trudnych okresach pracy w Wilnie.

Naukowy wojaż został przez S.B. Jundziłła szczegółowo opisany w Pamiętniku, co dowodzi jak wielkie miał dla niego znaczenie. Droga wiodła go przez Kraków, gdzie był przyjmowany i oprowadzany po mieście i okolicach przez Franciszka Scheidta, profesora historii naturalnej w Szkole Głównej Koronnej [odpowiednik uniwersytetu]. Zwiedził tam ogród botaniczny, gabinety przyrodnicze i bibliotekę. Było to pierwsze poznane przez niego miasto uniwersyteckie (poza Wilnem), w którym nauki przyrodnicze miały stare tradycje i dobre zakłady pomocnicze. Ogród krakowski był w czasach dyrekcji Scheidta w rozkwicie. Miał pokaźną ilość uprawianych gatunków roślin, szklarnie z roślinami tropikalnymi, a nawet posiadał w nich stanowiący sensację banan. Kraków nie dorównywał jednak rozmachem Wiedniowi.

W czasie pobytu zagranicą przede wszystkim poświęcił się botanice. Studiował rośliny zgromadzone w wiedeńskich ogrodach. W pierwszym letnim sezonie zamieszkał nawet w pobliżu Ogrodów Królewskich w Schoenbrunn, aby móc, nie tracąc czasu na drogę, od wczesnego rana studiować te wspaniałe kolekcje. Ogród ten został założony w 1705 roku i był uważany, obok Jardin de Roi w Paryżu i Kew pod Londynem, za jeden z najwspanialszych ogrodów naukowych w Europie. W Wiedniu poznał Jundziłł także wybitnego botanika Józefa Jaquina, autora wielu dzieł, między innymi Flora austriaca [Flora austriacka, Wiedeń 1773 - 1778, t. 1 - 5]. J. Jaquin był wówczas dyrektorem ogrodu akademickiego, nie dorównującego bogactwem zbiorów Schoenbrunn, ale wcześniej kierował tym ostatnim. Odniósł się on życzliwie do młodego Polaka i był dla niego doskonałym przewodnikiem w korzystaniu z zakładów naukowych Wiednia oraz wycieczek botanicznych w okolice, w czasie których poznawał florę Austrii. Korespondencja Jundziłła z Jaquinem trwała długie lata. Pobyt stypendysty nie ograniczył się do samego Wiednia i jego okolic. Odwiedził Pragę i Drezno. W Pradze spotkał się z Wilibaldem Schmidtem - autorem Flora Bohemica [Flora czeska, Praga 1793 - 1794]. Poznawał więc roślinność Saksonii, Austrii i Czech. Jundziłł, który sam już opracował florę swojego regionu (Litwy) w kontaktach z tymi uczonymi mógł porównać własne osiągnięcia naukowe, zdobyte drogą samouctwa, z profesjonalnie opracowanymi dziełami. Nie zaniedbał także we wszystkich zwiedzanych miastach poznawania kolekcji roślin krajowych i egzotycznych w znanych ogrodach tak uniwersyteckich, jak i sławnych prywatnych. Interesowały go tajniki hodowli poznawanych gatunków, nowe osiągnięcia w budowaniu szklarni odpowiednich dla różnych roślin (tropikalnych, subtropikalnych i innych). Niebawem stał się więc dobrym specjalistą w tej ważnej dziedzinie działalności botanika - przyszłego profesora uniwersyteckiego. Zdobyta wiedza i zamiłowanie do prac w ogrodach botanicznych przyczyniły się do jego późniejszych osiągnięć jeszcze w Wiedniu, a przede wszystkim w Wilnie. Stało to się jego specjalnością naukową.

W Wiedniu Jundziłł uzupełniał swoje wykształcenie także w innych działach historii naturalnej. Studiował chemię, którą się interesował szczególnie jeszcze w latach nauki w Wilnie - poznał "nową metodę Lavoisiera", a także wiele czasu poświęcił mineralogii, w której - jak pisze w Pamiętniku - nie miał stosownych do jego zamierzeń wiadomości. Zorganizował sobie pobyt tak, aby móc poznać dokładnie najnowszą w owym czasie teorię A. G. Wernera i zbiory z nią związane. Historia naturalna, wykładana wówczas w Wilnie obejmowała botanikę, zoologię i mineralogię, w skład której wchodziły także podstawy metalurgii. Tym to studiom była poświęcona podróż do Drezna i Freibergu odbyta jesienią i zimą 1793 r. gdzie zwiedzał ważne zakłady metalurgiczne i poznawał stosowane w nich najnowsze technologie.

W 1794 roku skończyło się stypendium [przerwany był kontakt z krajem] i Jundziłł pojechał do Warszawy aby zdobyć środki na planowaną podróż na Węgry. W Warszawie przedłużono mu pobyt i zlecono nowe zadanie - poznanie zasad organizacyjnych szkoły weterynaryjnej w Wiedniu. Organizacja takiego zakładu naukowego była od dawna planowana w Wilnie, uważano ją za niezwykle potrzebną, ale jej realizacja nie dochodziła do skutku. S.B. Jundziłł odbył planowaną podróż na Węgry (właściwie na Słowację, która była administracyjnie częścią Węgier) i tam oprócz metalurgii i górnictwa (zwiedził, między innym, Bańską Szczawnicę i zakłady metalurgiczne tego zagłębia przemysłowego) zajmował się botaniką. Poznał zielnik roślin węgierskich [prawdopodobnie i słowackich]. Były to rośliny zakarpackie, a więc w porównaniu z litewskimi południowe, ale ze stosunkowo bliskich krain. Ich poznanie było ważne dla przyszłego profesora i badacza. Uzupełnił też własny zielnik, który stał się potem częścią zielnika Katedry Historii Naturalnej i służył wielu pokoleniom studentów.

Od czerwca 1794 roku do października 1797 przebywał w Wiedniu, gdzie musiał sobie radzić właściwie zupełnie sam. Burzliwe wypadki polityczne odcięły go od kraju, a chaos powstawania nowej administracji na ziemiach zabranych wykluczał wszelką pomoc. Mimo to S.B. Jundziłł studiował nadal nauki przyrodnicze oraz starał się wypełnić powierzone mu zadanie i poznać dogłębnie organizację szkoły weterynaryjnej. W międzyczasie stał się znawcą ogrodów do tego stopnia, że powierzono mu założenie ogrodu roślin lekarskich dla tej szkoły, co wykonał w sposób perfekcyjny. Zaświadczenie, jakie mu wystawiono, potwierdza jego kompetencje w tej dziedzinie.

W tych trudnych dla siebie latach Stanisław Bonifacy Jundziłł stał się znaną postacią w środowisku Polaków, którzy w tym burzliwym okresie przebywali w Wiedniu. Poznał wielu wybitnych rodaków. Niektórzy, np. Hugo Kołłątaj i Ignacy Potocki, pomagali mu w uzyskaniu stosownych dokumentów umożliwiających jego podróże, szczególnie do zakładów przemysłowych. Nawiązał też bliższą znajomość z księżną Izabellą Czartoryską, której udzielał lekcji, ponieważ ta zamiłowana ogrodniczka pragnęła pogłębić swoją wiedzę z botaniki. Przyjaźnie i znajomości przetrwały lata. Ludzie ci próbowali pomóc polskiemu botanikowi w ułożeniu sobie spraw zawodowych oferując objęcie plebanii w ich dobrach. Również w Wiedniu proponowano mu podjęcie pracy. Jundziłł jednak niestrudzenie dążył do powrotu do Wilna i zajęcia wymarzonego stanowiska w wyższej szkole w tym mieście. Gdy już tego dokonał wiedeńscy znajomi pomagali mu w najtrudniejszych, pierwszych latach organizacji pracy w uniwersyteckim ogrodzie botanicznym wspierając nowego profesora nasionami i sadzonkami ze swoich ogrodów.

Stanisław Bonifacy Jundziłł wrócił do Wilna jako wszechstronnie wykształcony przyrodnik i zamiłowany florysta. Stał się z czasem wybitnym znawcą systemu Linneusza, któremu pozostał wierny w swoich dziełach i działalności w ogrodzie, ale przede wszystkim wybitnym znawcą sztuki ogrodniczej, której się uczył na najlepszych przykładach. Studia zagraniczne uzupełniły jego wieloletnie własne studia i pozwoliły uzyskać kwalifikacje we wszystkich działach historii naturalnej. Jednak dalsze lata życia poświęcił on swojej pasji - nauczaniu botaniki i ogrodowi botanicznemu Uniwersytetu Wileńskiego..


3. W służbie Uniwersytetu

Stanisław Bonifacy Jundziłł rozpoczął swoje wykłady z botaniki w 1798 roku jeszcze w Szkole Głównej Litewskiej, jak po rozbiorze i przyłączeniu tych ziem do Cesarstwa Rosyjskiego nazywała się Szkoła Główna Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zakończył pracę, przekazując katedrę następcy, w roku 1823. W pierwszym okresie pracował jako wiceprofesor, a katedrą kierował ówczesny poprzednik S.B. Jundziłła - Ferdynand Spitznagel. Samodzielność uzyskał w 1802 roku (osobny kurs botaniki, również w tym czasie oddzielono katedrę mineralogii), a od 1803 roku był profesorem w zreformowanym przez Aleksandra I Uniwersytecie Wileńskim. Jego praca jako wykładowcy trwała więc 25 lat. Studium nauk przyrodniczych było obowiązkowe zarówno dla przyszłych nauczycieli, jak i medyków. Nic więc dziwnego, że wszyscy wybitniejsi przyrodnicy Uniwersytetu byli uczniami Jundziłła. Z zachowanych list studentów możemy odczytać jak wielu miał on słuchaczy i jak wielu absolwentów Uniwersytetu miało w swoich dokumentach studenckich zaświadczenie o zdanym egzaminie z charakterystycznym podpisem X. Jundziłł

Swoje nauczanie opierał na wykładzie - co zrozumiałe - i na pracy w ogrodzie botanicznym, który był dla niego źródłem okazów do demonstracji w czasie wykładów i podstawowym miejscem pracy studenta. Powinien służyć wyłącznie dydaktyce. Przez cały okres swojej profesury opierał się więc, nieraz bardzo gwałtownie, projektom narzucenia ogrodowi uniwersyteckiemu funkcji parku miejskiego. Pisał wielokrotnie, że ogród winien służyć wyłącznie "nauczaniu młodzi". Sądząc jednak z opisywanych barwnie w Pamiętniku i opracowaniu Gabinet Historyi naturalnej i Ogród botaniczny b. Uniwersytetu Wileńskiego perypetii z samowolnymi użytkownikami, którzy korzystali ze swojej pozycji społecznej lub administracyjnej, było to zadanie trudne. Traktowali oni ogród uniwersytecki jako źródło nielegalnie uzyskiwanych kwiatów i innych roślin, albo miejsce nie zawsze kulturalnych rozrywek,. Wiele troski i kłopotów przyczyniała taka publiczność Jundziłłowi niszcząc z trudem założone kolekcje, nieraz unikalne okazy otrzymane nakładem wielu starań od zagranicznych korespondentów. Jednak zdołał on utrzymać swoją placówkę dydaktyczną - ogród w należytej kondycji i wykorzystywać go wyłącznie do celów przez niego założonych.

Po powrocie z wieloletniej podróży zagranicznej i rozpoczynając wymarzoną pracę profesorską Jundziłł sformułował swój program nauczania historii naturalnej i miejsce w nim botaniki. Nie zapominajmy, że organizacja Katedry Historii Naturalnej narzucała mu również wykłady z zoologii, które dopiero w latach późniejszych przejął ktoś inny. Swoje zamierzenia dotyczące treści i metod nauczania zawarł w wydawanym przez uniwersytet spisie wykładów Prospectus lectionem na rok akademicki 1802/1803. Dowiadujemy się z niego, że rozkład zajęć był następujący: zimą wykładał części teoretyczne botaniki, przede wszystkim ogólne wiadomości o życiu roślin [tzw. fizjologia roślin], zasady tworzenia używanych w tamtych latach systemów klasyfikacyjnych i stosowną terminologię. Miesiące wiosenne i letnie poświęcał na prace w ogrodzie i okolicznych terenach leśnych i łąkowych. Studenci poznawali więc rośliny z całego świata, na tyle na ile pozwalały kolekcje wileńskiego ogrodu, a na wycieczkach [zwanych wówczas herboryzacjami] rośliny krajowe oraz nabywali praktyczne umiejętności ich rozpoznawania i oznaczania. Znajomość zasad klasyfikacyjnych była przez profesora Jundziłła uważana za bardzo ważną dla wszystkich przyrodników. Przytaczał często znane zdanie, że system jest nicią przewodnią (nicią Ariadny) botanika w jego podróży po niezmierzonym świecie roślin na kuli ziemskiej. W wielu artykułach i wstępach do swoich dzieł dowodził, iż znajomość botaniki i systematyki, łącznie z łacińskimi nazwami gatunków, jest konieczna dla ogrodników, rolników, farmaceutów. Szczególnie cenił, jak już wspominaliśmy przy opisie studiów wiedeńskich, system Linneusza. Pisał we wstępie do Opisania roślin, 1791, iż"[...] pod hasłem tego układu zwiedzono wszystkie Europy prowincje i najodleglejsze czterech części świata krainy." Równie wielkie znaczenie przypisywał, zgodnie z ówczesnymi kanonami nauczania botaniki, znajomości roślin krajowych i to zarówno znajomości tych pospolicie spotykanych w naszej przyrodzie, jak i umiejętności prawidłowego oznaczenia nowopoznanych. Ponadto w swoim programie S.B. Jundziłł rozszerzył kurs botaniki o fizjologię roślin i historię dyscypliny. Oba te tematy były przedmiotem jego szczególnych zainteresowań. Już w Wilnie, a potem w Wiedniu, studiował chemię, co pomogło mu w poznaniu najnowszych zdobyczy naukowych w tym zakresie i przedstawianie na wykładach opisu życia roślin w sposób nowatorski, wykorzystując teoretyczne zdobycze chemii. Mógł także stale śledzić postępy w tej dziedzinie. Fizjologia w ujęciu Jundziłła traktowała o żywieniu roślin,. oddychaniu, wzroście i rozmnażaniu, wpływie gleby i światła na ich życie. Wprowadził też elementy wiedzy o chorobach roślin [jak dziś mówimy fitopatologii]. Tym zresztą różnił się od swoich wybitnych poprzedników - kierowników Katedry Historii Naturalnej w Wilnie - J.E. Giliberta i G. Forstera. Przedstawiony przez nowego profesora program zakładał więc, że: "wsparty na najnowszych chemicznych wynalazkach i obserwacjach wyłoży to wszystko, co dotąd w naukach względem przyrodzenia [właściwości] roślin pewnego twierdzić się może". Wileński student po gruntownym zapoznaniu się (zimą) z wiedzą o życiu roślin i opanowaniu terminologii oraz po poznaniu dokładnego sposobu posługiwania się systemem Linneusza zaczynał ćwiczenia praktyczne w ogrodzie i na wycieczkach. Taki styl nauczania kontynuował Jundziłł przez cały czas, unowocześniając wyłącznie treści nauczania.

Działalność profesora wileńskiego i rezultaty jego pracy poznajemy z licznych dokumentów. W Pamiętniku opisuje swoje pierwsze kroki i warunki jakie zastał, jakże odbiegające od jego wyobrażeń o organizacji nowoczesnej katedry. Nie zrażając się jednak przeszkodami powoli zaczyna od podstaw organizować swój warsztat pracy zajmując się zarówno zbiorami zoologicznymi, jak zielnikami i ogrodem botanicznym. Zagospodarowuje nowe tereny przynależne do Uniwersytetu, leżące nad rzeczką Wilejką na przedmieściu [wówczas - teraz jest to centrum] Sorokiszki. O wynikach jego pracy świadczy stan ogrodu botanicznego, dostępność i uporządkowanie Gabinetu Historii Naturalnej, oddanego pod jego nadzór, raporty z pracy przedstawiane corocznie Uniwersytetowi, a także pytania egzaminacyjne, odzwierciedlające poziom wiedzy botanicznej wymaganej od absolwentów Uniwersytetu. Jundziłł egzaminował z botaniki na różnych poziomach kształcenia. Oprócz zwykłych kursowych egzaminów słuchaczy pierwszych lat przeprowadzał egzaminy na stopnie naukowe: kandydata, magistra i doktora, a także kandydatów do "stanu nauczycielskiego" i lekarzy chcących, aby ich dyplom uzyskany w zagranicznych uniwersytetach był ważny na terenie Imperium Rosyjskiego. Proces ten zwany nostryfikacją dyplomu był niezbędny do podjęcia praktyki lekarskiej i stosowany powszechnie w Europie wobec odmiennych programów i koncepcji nauczania na różnych uniwersytetach. Szczególnie interesujący jest zakres pytań dla "kandydatów do stanu nauczycielskiego", odbijający treść wykładów i określający zasób wymaganej wiedzy. Jest on bardzo obszerny. Od pytań praktycznych, przydatnych w ogrodnictwie i medycynie do bardziej teoretycznych zagadnień dotyczących budowy, fizjologii i klasyfikacji roślin. Sprawdzał też znajomość systemu Linneusza, ale także nowo wówczas opracowywanych systemów naturalnych - wszystko zgodnie z przedstawionym programem. Pytania dla studentów drugiego i trzeciego roku różnią się stopniem trudności. Pytania stawiane przez S.B. Jundziłła przyszłym nauczycielom miały wysoki poziom. Były zróżnicowane dla poszczególnych lat i zawierały w sobie zarówno nowe kierunki badań w botanice, jak i jej historię. Nauczyciele - uczniowie wileńskiego botanika byli dobrze przygotowani do swojej pracy w szkołach całego okręgu szkolnego. Szkoły średnie tzw. wydziałowe i podwydziałowe były nadal zorganizowane według systemu opracowanego przez Komisję Edukacji Narodowej i podlegały administracyjnie Uniwersytetowi. Przygotowanie nauczycieli, obok innych specjalistów, było jednym z ważniejszych zadań Uniwersytetu. Wysoki i nowoczesny poziom wykładów z poszczególnych przedmiotów przyczyniał się do dobrego poziomu szkolnictwa polskiego na terenach tzw. Guberni Zachodnich Cesarstwa Rosyjskiego czyli dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy. Tereny te, w tamtych latach, obejmował swoim zasięgiem wpływ Uniwersytetu Wileńskiego. Problemy nauczycieli były S.B. Jundziłłowi szczególnie bliskie gdyż od 1807 roku był przez wiele lat prefektem kandydatów stanu nauczycielskiego czyli przełożonym bursy dla studentów stypendystów.

Od czasu objęcia katedry Stanisław Bonifacy Jundziłł osiągał w Uniwersytecie kolejne stopnie naukowe. Szczególnie ważne było uzyskanie w 1798 roku stopnia dr filozofii, to bowiem było warunkiem koniecznym do uzyskania nominacji profesorskiej i rozpoczęcia samodzielnych wykładów. W 1800 roku uzyskał doktorat z teologii, który umożliwił mu obejmowanie wszelkich funkcji w Uniwersytecie, nawet tych, które były związane z takimi kwalifikacjami. Przez cały okres swojej działalności profesorskiej brał czynny udział w pracy organizacyjnej uczelni. Wielokrotnie referował zagadnienia naukowe, opiniował projekty zakupów uzupełniających zbiory, był członkiem licznych komisji, nieraz referował aktualne zagadnienia na posiedzeniach. Był także współzałożycielem i aktywnym autorem ważnego czasopisma "Dziennik Wileński", w którym ogłosił wiele cennych artykułów, dotyczących różnych problemów biologicznych. Między innymi na łamach tego periodyku wypowiadał się o potrzebie znajomości botaniki przez różnego typu fachowców. Np. O potrzebie układowej nomenklatury w przedmiotach historii naturalnej, ["Dz. Wil.",1805]. Stanisław Bonifacy Jundziłł często wypełniał specjalne zadania zlecane mu przez rektorów. Do ważniejszych należały ekspertyzy dotyczące poszukiwania surowców mineralnych. Były to zagadnienia palące dla ówczesnej gospodarki. Ziemie północno-wschodnie, które znalazły się pod zaborem rosyjskim, zostały odcięte od źródeł niezbędnych surowców, których złoża pozostały pod zaborem austriackim. Dotyczyło to szczególnie soli, której poszukiwano przede wszystkim w słonych źródłach, a także zasobów materiałów dostarczających energii. Badano zatem wszelkie wzmianki o ewentualnym występowaniu zasobów torfu i słonych źródłach. Do Uniwersytetu należało zbadanie prawdziwości tych informacji, a także określenie możliwości otrzymania produktu i rodzaju zastosowanej technologii. Najważniejszą ekspertyzą wykonaną przez Jundziłła było badanie soli w Stokliszkach. Podróż do tej miejscowości odbył w 1792 r. Jako pierwszy badał te źródła profesor U.Wil. J. Sartoris - chemik i Jundziłł był przekonany, że jego ujemna opinia o ich przydatności do eksploatacji znanymi sposobami np., drogą zagęszczania przez parowanie, była słuszna. Próbował jednak nowej technologii, a mianowicie zastosowania do zagęszczenia roztworu zamrażania słonej wody i uzyskiwania tym sposobem lepszych właściwości produktu. S.B. Jundziłł przeprowadził bardzo wnikliwe badania, powtórnie przeprowadził analizę składu chemicznego badanej wody, opisał swoje eksperymenty i przygotował raport, który następnie opublikował jako obszerną dysertację. [O źródłach słonych i soli stokliskiey, Wilno 1792]

W czasach gdy Stanisław Bonifacy Jundziłł zaczynał swoja profesorską działalność polska literatura przyrodnicza, a więc i botaniczna, była bardzo uboga. Jundziłł słusznie uważał, że utrudnia to pracę dydaktyczną i popularyzację botaniki w społeczeństwie. Wzbogacenie rodzimego piśmiennictwa uznał za swój obowiązek. Jest autorem kilku znaczących pozycji, które przez wiele lat służyły młodzieży jako podręczniki. W 1799 ukazuje się w Wilnie Botanika stosowana czyli wiadomość o własnościach i miejscu roślin w handlu, ekonomice, rękodziełach i ich ojczyźnie , mnożeniu, utrzymywaniu, według układu Linneusza . Sam tytuł, jak to bywało w osiemnastowiecznych drukach, informuje dostatecznie o zawartości dzieła. Można jeszcze dodać, że - jak sam wspomina autor w Pamiętniku, zebrał w niej wszystkie swoje obserwacje poczynione w czasie podróży zagranicznej. Tak więc przystępując do pracy profesorskiej jest już Jundziłł autorem dwóch ważnych książek. - flory litewskiej czyli Opisania roślin w prowincji W.X.L. naturalnie rosnących, według układu Linneusza oraz wspomnianej powyżej Botaniki stosowanej. W latach późniejszych rozpoczął Jundziłł prace nad następną ważną pozycją. Roważając przydatność do celów dydaktycznych podręcznika Krzysztofa Kluka, który zresztą bardzo cenił, stwierdził, że w czasie 20. lat, jakie upłynęły od wydania Botaniki dla szkół narodowych [Warszawa 1785], botanika poczyniła tak znaczne postępy, że należy napisać nowy podręcznik. Sam podjął się tego zadania i w 1804 roku wychodzi w Warszawie pierwszy tom nowej książki przeznaczonej w zamyśle dla szkół pt. Początki botaniki, cz.1. Fizjologia roślin, a cz. 2 - Nauka wyrazów [czyli obszerny słownik terminów botanicznych] zostaje opublikowana w 1805 roku. Książka była pięknie ilustrowana, co ułatwiało korzystanie ze słownika terminów - czyli naukę wyrazów. Ukazanie się tego dzieła poprzedziła długa dyskusja w środowisku uczonych wileńskich, nie zawsze przychylna dla autora, ale opinie innych botaników polskich, szczególnie bardzo pozytywna recenzja Franciszka Scheidta, krakowskiego, a potem krzemienieckiego profesora, przeważyła szalę na korzyść Jundziłła. Dlatego zresztą ta pozycja ukazała się w Warszawie, a nie w Wilnie. Początki botaniki miały jeszcze drugie wydanie w 1818 roku. Jest ono w wielu miejscach przerobione zgodnie z nowymi danymi uzyskanymi przez naukę. Dotyczy to szczególnie partii poświęconych fizjologii roślin. Książka ta wkrótce po ukazaniu się pierwszego wydania uznana była za zbyt trudną dla uczniów i zakwalifikowana jako podręcznik uniwersytecki. Jednakże w miarę upływu lat poziom nauczania botaniki w szkołach podnosił się i Początki botaniki zalecano jako podręcznik dla szkół. Wileński profesor zadbał również o przygotowanie pomocy naukowej dla studentów, i wydał poprawioną i przerobioną na klucz do oznaczania roślin swoją pierwszą florę. Ukazała się pt. Opisanie roślin litewskich według układu Linneusza, w Wilnie 1811. Swoje intencje przedstawił we wstępie: "Celem tego dzieła jest ułatwienie słuchaczom moim postępku w roślinnej nauce". Ta książka - klucz do oznaczania - wiele lat służyła polskim florystom w ich pracy.

S.B. Jundziłł wykładał przez wiele lat również zoologię. I w tej dziedzinie opracował podręcznik Zoologia krótko zebrana w trzech tomach.( Wilno 1807) Także ta książka zyskała sobie powszechne uznanie i długo służyła jako podręcznik, zalecany w szkołach przez długie dziesięciolecia wieku XIX. Wydanie 4 ukazało się w 1829 r. Wielu przyrodników uważało, że jest w niej zawarty najlepszy wykład systemu Linneusza, jaki został opracowany na progu XIX stulecia.

Książki Jundziłła cieszyły się popularnością również ze względu na piękny język wykładu. Profesor wileński był nie tylko pionierem w tworzeniu nazewnictwa morfologicznego roślin, czego dowodzi jego Nauka wyrazów. Także wiele nazw gatunkowych polskich przez niego utworzonych pozostało na zawsze w naszym piśmiennictwie.

Odchodząc w 1823 roku ze stanowiska profesora botaniki i zoologii w Uniwersytecie Wileńskim Jundziłł przekazał katedrę dobrze przygotowanemu następcy. Józef Jundziłł [był wychowankiem profesora, ale nie jego krewnym] uczeń i adiunkt przy Katedrze Historii Naturalnej przejmując swoje obowiązki miał za sobą kilkuletnią podróż zagraniczną (1817 - 1820) i samodzielną wyprawę badawczą na północną Litwę (1821). S.B. Jundziłł przygotował go starannie do nowych zadań. Opracował szczegółową Instrukcję dla młodego stypendysty, kierując go do innych ośrodków naukowych niż sam zwiedzał. Nie przewidywał już Wiednia, ale m.in. Niemcy, Anglię i Francję. Pomógł mu także finansowo, umożliwiając dłuższy pobyt w zakładach botanicznych Europy aby mógł wysłuchać wykładów najlepszych specjalistów i poznać ciekawe ośrodki badań [m.in. Paryż i Londyn, Leydę i Królewiec]. Pokierował też zagranicznymi studiami tak, aby młody przyrodnik mógł się wyszkolić w dziedzinach zaniedbanych w Wilnie. Po powrocie do kraju, latem 1821 roku, J. Jundziłł wyjechał w podróż botaniczną na tereny północno-zachodniej Litwy. Podróż ta była równie starannie przygotowana przez S. B. Jundziłła. Przedstawił na posiedzeniu Rady Oddziału nauk fizyczno-matematycznych, w 1817 r. projekt zatytułowany Podróż po guberni wileńskiej w przedmiotach umiejętności przyrodzonych. Potrzebę jej odbycia motywował następująco: "Zwiedzenie ojczystej ziemi, ku wyśledzeniu i poznaniu w niej tworów trzech królestw przyrodzenia, powszechną jest potrzebą; uczeni prawie wszystkich narodów dali już poznać rozliczne i właściwe swym krajom płody [...]. Gdy liczne i ciągłe zatrudnienia moje zająć się osobiście podobną pracą dotąd mi nie dozwoliły, dla rozpoczęcia tak pożytecznych i ważnych badań w bliższych przynajmniej i otaczających nas powiatach, życzyłbym w tym roku na początku następującego lata, wysłać pomocnika mojego Józefa Jundziłła". Ciąg dalszy tego projektu stanowi szczegółową instrukcję podróży. J. Jundziłł - po stażu zagranicznym i samodzielnej podróży badawczej - obejmując katedrę był już zawansowanym florystą i znał najnowsze osiągnięcia botaniki. W drugim roku prowadzenia wykładów opracował nowy program nauczania, zawierający w sobie treści stosowne dla trzeciego dziesięciolecia wieku XIX. Profesor S.B. Jundziłł projektując dla swego pomocnika taki tryb kształcenia przygotował katedrę, której poświęcił 25 lat pracy do nowych zadań, jakie dyktował postęp badań botanicznych.

Jakkolwiek Stanisław Bonifacy Jundziłł był wieloletnim, sumiennym profesorem botaniki i zoologii, aktywnym uczestnikiem życia społeczności uniwersyteckiej, autorem cenionych dzieł, to jednak w pamięci potomnych pozostanie przede wszystkim jako odnowiciel, a właściwie twórca nowoczesnego znanego, cenionego w świecie wileńskiego ogrodu botanicznego.


4. Ogród botaniczny - jego odtworzenie i rozwój

19 lipca 1799 roku S.B. Jundziłł przejął ogród botaniczny. Podpisano stosowny dokument Inwentarz sprzętów ogrodowych i roślin tak treibhausowych, jak gruntowych w Ogrodzie Botanicznym Akademii Wileńskiej. I nowy kierownik rozpoczął wieloletnią pracę w dziedzinie, którą tak bardzo lubił i w której był specjalistą. Stan ogrodu był bardzo nędzny. Inwentarz pokazuje nam wyposażenie i kolekcje w stanie daleko odbiegającym od potrzeb nauczania botaniki na poziomie uniwersyteckim. Dość powiedzieć, że przekazano Jundziłłowi około 400 gatunków roślin. Co więc się stało z kolekcjami przywiezionymi do Wilna przez Giliberta, zgromadzonymi przez tego uczonego w Grodnie, gdzie pracował wiele lat? Na zbiory te składały się nie tylko rośliny przez niego zebrane, ale i otrzymane od wybitnych botaników-podróżników, którzy francuskiemu przyrodnikowi udającemu się do dalekiej, północnej krainy chcieli pomóc w organizowaniu nowego ośrodka badań botanicznych. Gilibert przewiózł grodzieńskie kolekcje do Wilna w 1781 roku i umieścił tymczasowo na dziedzińcu Collegium Medicum. W 1799 roku ogród znajdował się na tym samym miejscu, a przeznaczony mu teren skurczył się na skutek umieszczenia na tym dziedzińcu budowli gospodarczych. Stan ten był tolerowany przez władze uczelni, mimo iż już drugi profesor Historii Naturalnej - G. Forster doprowadził do kupienia przez Uniwersytet nowego, obszernego terenu na ówczesnym przedmieściu Wilna - Sorokiszkach. S.B. Jundziłł zaczyna właściwie od początku.

W pierwszej kolejności nowy dyrektor robi gruntowne rozpoznanie uzyskanego terenu i podejmuje prace mające na celu zagospodarowanie go w sposób odpowiadający hodowli roślin w ogrodzie botanicznym. Porządkuje znajdujące się tam stawy, niweluje zbędne wzniesienia i zmienia całkowicie plan rozmieszczenia roślin. Wytycza aleje i obsadza ją drzewami - jak sam pisze "symbirskimi". Może to jeszcze resztki kolekcji otrzymanej przez Giliberta od P. Pallasa? Przez cały czas trwania robót porządkowych stara się o budowę nowych, odpowiednich szklarni [treibhausów]. Były one niezbędne do hodowania roślin egzotycznych, tropikalnych i subtropikalnych, których posiadanie nadawało rangę ogrodowi i było konieczne do nauczania botaniki. Miał z tym problem przez cały czas sprawowania nadzoru nad ogrodem i często zwracał się do Rządu Uniwersytetu o dotacje. Po uporaniu się z najważniejszymi problemami organizacyjnymi Jundziłł zaczyna gromadzić kolekcję roślin. Wzrasta ona szybko, co obrazują liczby: jak wspominaliśmy w chwili przejęcia ogrodu było ich około 400, ale w 1802 już 1072, 1804 - 1526, w 1810 - 2400. W chwili przekazania ogrodu przez Jundziłła swojemu następcy liczba gatunków hodowanych w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Wileńskiego wynosiła już 6500 gatunków. Ułożone według układu Linneusza rozmieszczone były w sposób najbardziej racjonalny na pięknym terenie nad Wilejką. Teren ten był jeszcze powiększony w roku 1801 o przyległy plac. Kolekcja, którą Jundziłł zamierzał w Wilnie stworzyć miała odpowiadać standardom europejskim. Pisał w artykule O znakomitych roślinach ogrodu botanicznego, ["Dz. Wil., 1815] "Lubo w zbiorze botanicznym żadna roślina nie może być obojętną [...] w ściślejszym jednak rozumieniu te gatunki ważnymi i bardziej interesującymi nazywamy, które albo nadzwyczajną okazałością, niepospolitym kształtem, przyjemną mieszaniną farb w kwiecie każdego na się ściągają oko, albo ważnem jakiem użyciem w kunsztach i praktycznych umiejętnościach do pomnożenia wygód i przyjemności bytu naszego znakomicie dopomagają, albo na koniec, które rzadkiemi w przyrodzeniu organizacji swej fenomenami zastanawiają umysł rozumnego i chciwego badania przyczyn człowieka". Gromadził więc S. B. Jundziłł w ogrodzie rośliny ciekawe ze względu na swoją biologię lub budowę, rzadkie, reprezentujące różne krainy geograficzne. Dbał także o uzyskanie nowości odkrytych i przywiezionych do Europy przez wybitnych podróżników. Rośliny rodzime wydzielono w osobnym dziale w myśl programu nauczania, przypisującego ich znajomości szczególne znaczenie. Co pewien czas wydawał Katalogi ( w sumie było ich 14), w których spisywał aktualną liczbę roślin znajdujących się w ogrodzie, a także dwukrotnie (w roku 1815 i 1818) wygłaszał na posiedzeniu Rady Wydziału fizyczno-matematycznego informacje o stanie ogrodu, które następnie opublikował w "Dzienniku Wileńskim". Katalogi służyły między innymi do ułatwienia wymiany między ogrodami.

Od początku swego kierowania Ogrodem Jundziłł prowadził ożywioną korespondencję i wymianę. Wokół ogrodu skupiła się grupa, szczególnie w pierwszych latach, miłośników roślin i kontakty naukowe z nimi pomagały Jundziłłowi odtworzyć i wzbogacić zbiór roślin. Jak pisze w 1801 roku w Pamiętniku: "Pierwsze nasiona, mianowicie krzewiów winienem był Francuzowi Truchy, domowemu pp. Platerów [..] botaniki miłośnikowi i p. Scheidt, profesorowi w akademii krakowskiej. Te, w przyzwoitym [właściwym] czasie posiane były pierwiastkowym zakładem przyszłego zbioru mojego." W dalszych latach Jundziłł prowadził wymianę z ogrodami tak krajowymi, jak i z placówkami niemal w całej Europie. Krzemieniec, Wrocław, Kraków, Paryż, Halle, Montpellier, Drezno, Wiedeń, Dorpat, Gorenki i wiele jeszcze innych znanych ogrodów przesyłało nasiona i sadzonki do Wilna. Nieraz były to dary, w miarę wzbogacania się wileńskich kolekcji wymiana, a wreszcie zakupy w renomowanych ośrodkach. W 1811 roku kierownik ogrodu wysyła swojego pomocnika, M. Bogatkę, do Gorenek, do znanego prywatnego ogrodu hr. Razumowskiego, skąd ten przywozi "przeszło siedemdziesiąt rzadkich i kosztownych gatunków w dobrym stanie". W 1815 roku informuje:"[...] przez nieustanną korespondencyję z krajowymi i zagranicznymi botanikami tyle nowych otrzymałem roślin, iż liczbę ogólną do 4366 podniosłem gatunków, które w dodatku katalogowym, na końcu tego roku drukowanym są wyszczególnione."

Ogród przechodził nieraz złe chwile. Bywały lata niesprzyjającej pogody, która czyniła znaczne szkody w delikatniejszych roślinach z innych stref geograficznych, bywało, że ogrodnik był nie dość fachowy i źle pielęgnowane rośliny ginęły. O kłopotach z niesfornymi amatorami korzystania z ogrodu już wspominaliśmy. Lata kampanii napoleońskiej, gdy wojska stały w Wilnie i część ogrodu została zajęta na pastwisko, nie przyczyniły się do zbyt wielkich zniszczeń w kolekcji. Ponadto zostały one nadrobione tym, że nic nie zahamowało normalnego toku wymiany. Jundziłł stwierdza: "W tym roku, lubo wśród wojennej wrzawy, ogród botaniczny licznemi gatunkami roślin wzbogacony został, a to już przez nasiona, które zimą jeszcze z Dorpatu, Gorenek i Krzemieńca, już w żywych egzemplarzach na początku lata z różnych miejsc odebrałem. Transport nasion najznakomitszy był z Paryża, staraniem Józefa Wodzickiego [znajomość z nim zawarł Jundziłł w Wiedniu]..nadesłany". Wśród hodowanych roślin niektóre były szczególnie ciekawe. Wymieńmy kilka przykładów. Jundziłł uzyskał przywieziony przez J. Banksa [sławnego podróżnika i dyrektora ogrodu w Kew pod Londynem] gatunek Strelizia reginae. Ten piękny krzew, znany obecnie powszechnie, zdobił niewątpliwie ogród. Ciekawa i piękna roślina przywieziona przez A. von Humboldta - Cobea scandens, również znajdowała się w zbiorach wileńskich. Jundziłł uzyskał też len nowozelandzki [Phormium tenax] aklimatyzowany w Europie południowej. Z Wiednia otrzymał kolekcje Stapelli roślin owadożernych z południowej Afryki, o ciekawej biologii, a z Krzemieńca kolekcje dalii i róż. Interesujący i urozmaicony teren, na którym był Ogród Botaniczny położony pozwalał na malownicze rozmieszczenie tego cennego i interesującego zbioru..

Nadchodzi rok 1825. S. B. Jundziłł przekazuje Wileński Ogród Botaniczny swemu następcy na Katedrze Botaniki - Józefowi Jundziłłowi. Wydaje przy tej okazji katalog Index Plantarum Horti Botanici caesareae Universitatis Vilnensis. Pierwszy etap istnienia Ogrodu na Sorokiszkach zostaje zamknięty. Służył on dobrze nauce w Wilnie i wiele pokoleń przyrodników zawdzięczało tej placówce swoje dobre przygotowanie do pracy. Przyniósł on też swemu twórcy trwałą pamięć i uznanie u botaników następnych pokoleń.


5. Ostatnie lata w Wilnie

Ostatnie lata życia, po przejściu na emeryturę spędził S.B. Jundziłł czynnie. Przede wszystkim odbył kilka podróży. Powodem ich podjęcia był wprawdzie zły stan zdrowia, ale uczony nie omieszkał wykorzystać okazji do zwiedzenia nowych miejsc, poznania uczonych i zorientowania się, co nowego się dzieje w świecie botaniki. W 1826 roku wyrusza w podróż na kuracje do Karlsbadu. Jego droga wiodła przez Warszawę, gdzie zwiedza ogród uniwersytecki, Ogród Pomologiczny i prywatny zbiór roślin generała Rauchenstraucha. W drodze powrotnej zwiedza Wrocław i jego ogród Botaniczny kierowany przez Trewiranusa. Oprowadzony przez fachowego i uprzejmego ogrodnika (samego dyrektora nie było we Wrocławiu) ogląda swoim bystrym okiem wszystko i wydaje ogrodowi dobrą opinię. Następna podróż w celu ratowania zdrowia - w 1827 roku - prowadziła do Warszawy. Tam - oprócz kuracji wodami karlsbadzkimi - zwiedził na zaproszenie gospodarza, Tadeusza Ostrowskiego, jego dom w Helenowie i zapoznał się z zielnikiem roślin szwajcarskich wybitnego botanika i twórcy systemu naturalnego Decandolla. Ostatnia podróż, odbyta w 1835 roku już nie sprzyjała zwiedzaniu nowych zakładów naukowych. Stan zdrowia schorowanego profesora na to nie pozwalał. Sam pobyt był jednak przyjemny dzięki towarzystwu wielu starych i nowych przyjaciół, którzy darzyli Jundziłła szacunkiem i życzliwością. Spotkał się tam m.in. z Kazimierzem Brodzińskim. Droga, z powodu niepokojów wojennych, prowadziła przez Prusy. Jundziłł odnotowuje interesujące spostrzeżenia na temat porządnej gospodarki w tym kraju, czystości miast i wsi mijanych, a także znajomości języka polskiego wśród ludu. Stwierdza dobrą znajomość czystej nie skażonej językiem niemieckim polszczyzny na terenach tzw. Prus Zachodnich (Wielkopolski). Do ciekawostek można zaliczyć odmowę zwiedzenia zamku w Malborku, o którym pisze: "odwróciłem oczy od nieczystego gniazda[...]z włóczęgów całego świata złożonego zakonu[...]".

Lata po zakończeniu czynnej służby w Uniwersytecie poświęcił Jundziłł utrwaleniu dziejów ukochanej uczelni. Jej zamknięcie w 1832 r. po powstaniu listopadowymt było dla niego źródłem goryczy. Starał się więc dać świadectwo prawdzie i opisać według własnego poglądu dzieje tego upadku i jego przyczyny. Powstają trzy rękopisy, wydane po śmierci. Jeden z nich opisuje wypadki prowadzące do zamknięcia Uniwersytetu i jest opublikowany w zbiorze Obrazki litewskie. Ze wspomnień tułacza Sobari [Poznań 1874]; drugi podaje własne opinie Jundziłła o ludziach pracujących na uczelni w ciągu długich lat, szczególnie o cudzoziemcach. [Zbiór ułamkowych wiadomości o osobach i zakładach naukowych w dawniejszym i obecnym stanie (1829) wileńskiego Uniwersytetu, w: Pismo Zbiorowe wileńskie , Wilno 1859); trzeci wreszcie, wydany przez jego biografa Jana Jundziłła, szczegółowo, z kronikarską dokładnością notuje dzieje Ogrodu Botanicznego.["Biblioteka Warszawska", 1850, t.1]. Ponadto pisze pamiętnik osobisty - tekst stanowiący najlepsze źródło do poznania biegu życia i sposobu myślenia Stanisława Bonifacego Jundziłła.

Wileński profesor był postacią kontrowersyjną. Znane są jego zatargi i spory z wieloma profesorami Uniwersytetu Wileńskiego. Uważany był często za złośliwego nacjonalistę, zwalczającego wszystko, co obce. Tak jednak nie było. Przyczyny sporu były złożone. Sądy swoje wypowiadał Jundziłł na posiedzeniach bezkompromisowo, ostro. Odzwierciedlały one jego poglądy na powołanie profesora i organizację życia na Uniwersytecie. Sam od wczesnej młodości wdrożony w dyscyplinę zakonną źle znosił nowe obyczaje wprowadzane na Uniwersytet. W tej kwestii jego przeciwnicy mieli racje. Nie można było w nieskończoność organizować życia szkolnego i uniwersyteckiego na wzór zgromadzeń zakonnych. Świecki tryb życia wtargnął w pojezuicki Uniwersytet Wileński wraz z cudzoziemcami i było to zjawisko pozytywne. Na tym tle rozgrywał się główny wątek sporu z profesorem Frankiem, zasłużonym twórcą wileńskiej szkoły medycyny. Jundziłł, który wielce cenił go w dziedzinie zawodowej, nie mógł się pogodzić ze stylem życia wiedeńskiego medyka. Frank - współzałożyciel i zasłużony działacz Towarzystwa Dobroczynności prowadził ożywione życie towarzyskie i np. organizował dobroczynne koncerty, na których występowała jego żona. Trudno sobie wyobrazić, aby Jundziłł pochwalił takie obyczaje. Pozostawał przy swoich konserwatywnych zapatrywaniach. Oburzały go zarazem wygórowane warunki materialne (pensje, mieszkania) oferowane cudzoziemcom. Istniała jednak druga płaszczyzna sporu. S. B. Jundziłł był człowiekiem tzw. tutejszym. Wychowany w kulturze polskiej, realizujący przez całe życie założenia wychowawcze Komisji Edukacji Narodowej i wierny ideałom Oświecenia, miał za złe cudzoziemskim profesorom ich dość obojętny stosunek do problemów kraju. On chciał nie tylko zdobyć warsztat pracy naukowej dla siebie, ale także swoją pracą podnieść cywilizacyjnie własny kraj. Nie rozumiał kosmopolitycznego podejścia Forstera, który wobec interesującej propozycji wyprawy badawczej, zerwał umowę i pozostawił Katedrę Historii Naturalnej na kilka lat pozbawioną kierownictwa. Podobnie ostro ocenił postępowanie Ludwika Bojanusa, który na czas wojen napoleońskich wyjechał do Petersburga, aby tam spokojnie pracować, zostawiając Uniwersytet i swoją Katedrę na łasce losu i przechodzących wojsk. W tym względzie racja w dużej mierze była po stronie Jundziłła. Uczelnia, która chce nie mieć takich problemów, musi wychowywać własną kadrę. I Jundziłł taki sposób postępowania uważał za normalny. Jego uczniowie podjęli wielką pracę - zbadanie przyrody ziemi litewskiej, a on ich do tego przygotował.

Stanisław Bonifacy Jundziłł miał też wielu przyjaciół. Obok wspomnianych już botaników i właścicieli ogrodów, szacunkiem i przyjaźnią darzył Jundziłła Jan Śniadecki. Z Jędrzejem Śniadeckim podejmowali wiele wspólnych inicjatyw na terenie Wydziału.

Całą drogę naukową wileńskiego profesora cechowała wielka odwaga intelektualna. Nie schodził ze swego szlaku nauki oświeceniowej, ale też nie uchylał się od podejmowania nowych zadań, które niósł rozwój przyrodoznawstwa. Trzeba było wiele odwagi, aby młody nauczyciel w Szczuczynie podjął samotnie drogę kontynuacji pracy pierwszego badacza ziem litewskich - Giliberta. Równie wiele jej potrzeba, aby przez 25 lat burzliwych przemian w nauce europejskiej śledzić jej postępy i przygotować swojego następcę do zupełnie nowych zadań.

Lata końcowe życia S. B. Jundziłła nie były radosne. Ciężko chory, pozbawiony wzroku, przeżył upadek swego ukochanego Uniwersytetu [1832] i zamknięcie Akademii Medyko-Chirurgicznej, ostatniej enklawy uprawiania w Wilnie nauk przyrodniczych [1842]. Zobaczył zniszczenie Ogrodu Botanicznego, rozwijającego się jeszcze w latach trzydziestych pod kierunkiem S. B. Gorskiego, a po zamknięciu Akademii Medyko-Chirurgicznej zamienionego na park spacerowy. Przeżył rozproszenie się ludzi, którzy albo zamknęli się w domowym zaciszu, albo zatrudnili się w obcych placówkach. Żywy nurt pracy umysłowej Wilna zamarł na wiele lat. Nic więc dziwnego, że jego pisany pod koniec życia Pamiętnik jest pełen goryczy.

Stanisław Bonifacy Jundziłł zmarł 12 października 1847 roku w Wilnie, gdzie został pochowany na cmentarzu Bernardyńskim. Jego krewny - Józef Jundziłł - wystawił mu pomnik, na którym widnieje napis "Historyi Naturalnej w kraju rozkrzewiciel, Ogrodu Botanicznego w Wilnie twórca". Nagrobek ten, odnowiony z okazji jubileuszu Uniwersytetu znajduje się w dobrym stanie.

Przyrodnicy zawsze cenili dorobek i pozycję S.B. Jundziłła na Uniwersytecie Wileńskim. Wilibald Besser, nauczyciel botaniki i zoologii w Liceum w Krzemieńcu, wybitny florysta i odkrywca wielu nowych gatunków, w 1814 r. poświęcił mu piękny gatunek wołyńskiej róży. Rosa jundzilli Bess. kwitnąca w południowych stronach naszych krajów zawsze będzie przypominać tego badacza i nauczyciela. Drugi polski botanik - Hugo Zapałowicz w 1911 roku nadał odkrytemu przez siebie gatunkowi lepnicy nazwę Silene jundzilli Zapałowicz pisał przy sporządzaniu diagnozy gatunku: "in memoriam Sac. Stanislai Jundziłł, illustris profesoris Universitatis olim. Vilnensis". Gatunek ten zdobi łąki i brzegi lasów Karpat Wschodnich, Pienin i Tatr.


Daty życia Stanisława Bonifacego Jundziłła

1761 - urodził się w Jasieńcach w pow. lidzkim jako syn Benedykta Dunin-Jundziłła i Róży z Dowgiałłów;

1774 - Początek nauki w szkole OO. Pijarów w Lidzie;

1777 - Początek nowicjatu;

1779 - Złożenie ślubów zakonnych; Początek pracy nauczycielskiej - Rosienie ;

1781 - 1783 - Studia filozoficzne w Kolegium Pijarskim w Wilnie; wykłady publiczne chemii J. Sartorisa;

1783 - Początek studiów teologicznych;

1784 - S.B. Jundziłł otrzymuje święcenia kapłańskie;

1785 - Początek pracy w szkole w Szczuczynie, założenie szkolnego ogrodu botanicznego; początek badań florystycznych;

1787 - Kurs historii naturalnej u G. Forstera w Uniwersytecie Wileńskim;

1790 - S.B. Jundziłł rozpoczyna wykłady z Historii Naturalnej w Kolegium Pijarskim w Wilnie (po polsku, nie po łacinie);

1791 - Ukazuje się w druku Opisanie roślin w prowincji W.X.L. naturalnie rosnących według układu Linneusza;

1792 - S.B. Jundziłł otrzymuje od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego medal MERENTIBUS

1792 - 1797 - Podróż zagraniczna;

1798 - Doktorat z filozofii; Jundziłł zaczyna samodzielne wykłady z botaniki;

1799 - Ukazuje się Botanika stosowana; S. B. Jundziłł przejmuje Ogród Botaniczny od F. Spitznagla;

1801 - S.B. Jundziłł zostaje członkiem Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk;

1802 - S. B. Jundziłł uzyskuje nominację na profesora botaniki i zoologii na Uniwersytecie Wileńskim;

1804 - Ukazanie się Początków botaniki;

1805 - S.B. Jundziłł zostaje członkiem Moskiewskiego Towarzystwa Miłośników Natury; wychodzi pierwszy numer "Dziennika Wileńskiego";

1807 - S.B. Jundziłł zostaje wybrany na prefekta kandydatów do stanu nauczycielskiego; ukazuje się Zoologia krótko zebrana;

1811 - Ukazuje się Opisanie roślin litewskich; Jundziłł zostaje członkiem Towarzystwa Gospodarczego w Warszawie;

1824 - Przejście na emeryturę; S.B. Jundziłł przekazuje legat, przeznaczony na naukę dwóch uczni o nazwisku Jundziłł w szkole pijarskiej;

1825 - Przekazanie Ogrodu Botanicznego J. Jundziłłowi;

1826 - Podróż do Karlsbadu - zwiedzenie Ogrodu Botanicznego i Ogrodu Pomologicznego w Warszawie oraz Ogrodu Botaniznego we Wrocławiu;

1827 - Podróż do Warszawy - znajomość z Michałem Szubertem [dyrektor warszawskiego Ogrodu Botanicznego];

1835 - Podróż do Karlsbadu;

1847 - 12 października S.B. Jundziłł umiera w Wilnie. Został pochowany na cmentarzu Bernardyńskim w Wilnie;


LITERATURA
  1. Pamiętniki życia księdza Stanisława Jundziłła, profesora botaniki i zoologii w cesarskim wileńskim uniwersytecie, wydał A M. Kurpiel;
  2. S.B. Jundziłł, Gabinet Historii Naturalnej i Ogród Botaniczny Wileńskiego Uniwersytetu, "Biblioteka Warszawska", t. 1;
  3. S.B. Jundziłł, Cudzoziemcy w Uniwersytecie, w: L. Janowski, W promieniach Wilna i Krzemieńca, Wilno 1903;
  4. Index Plantarum Horti Botanici Universitatis Vilnensis, (Spisy roślin) [1802, 1804, 1808, 1810, 1811, 1814, 1815,1817,1821, 1822, 1823, 1824, 1825];
  5. M. Baliński, Opisanie statystyczne miasta Wilna, Wilno 1835;
  6. J. Bieliński, Uniwersytet Wileński (1579 - 1831), t. 1 - 3, Kraków 1899 - 1900;
  7. Z. Fedorowicz, Organizacja studiów przyrodniczych na wszechnicy wileńskiej w latach 1781 - 1832, "Studia i Materiały z Dziejów Nauki Polskiej", ser. B, 1957;
  8. W. Grębecka, Z dziejów nauczania botaniki na wszechnicy wileńskiej, "Wiadomości Botaniczne", 1983, z.1;
  9. W. Grębecka, Stanisław Bonifacy Jundziłł - wybitny uczony polskiego oświecenia (1761 - 1847), w: Wkład Pijarów do nauki i kultury w Polsce XVII - XIX w, red. I. Stasiewicz-Jasiukowa, Warszawa - Kraków 1993;
  10. W. Grębecka, Wilno - Krzemieniec. Botaniczna szkoła naukowa (1781 - 1841), Warszawa 1998;
  11. J[an] Jundziłł, Wiadomość o życiu i pracach naukowych księdza Stanisława Jundziłła, "Biblioteka Warszawska", t. 1, 1850;
  12. A. Merkys, S.B. Jundzilo moksline ir pedagogine veikla (Naukowa i pedagogiczna działalność S.B. Jundziłła), w: Is mokslu istorijos Lietuvoje, Wilnius 1960;
  13. J. Mowszowicz, Z historii dawnych ogrodów uniwersytetu Wileńskiego, "Kosmos" A ,1948 - 1951;
  14. J. Mowszowicz, Ks. Stanisław Bonifacy Jundziłł (w 120 lecie śmierci), "Wszechświat", 1967;
  15. J. Oleszakowa, Stanisław Bonifacy Jundziłł i Wilibald Besser w świetle wzajemnej korespondencji, "Studia i Materiały z Dziejów Nauki Polskiej" 1971, ser. B, z. 21;
  16. W. Sławiński, X. Stanisław Bonifacy Jundziłł profesor Historii Naturalnej Wszechnicy Wileńskiej, Lublin 1947;
  17. A. Spólnik, Opisanie roślin w prowincji W.X.L. naturalnie rosnących według układu Linneusza przez X.B.S. Jundziłła (w dwusetlecie wydania), "Kwartalnik Historii Nauki i Techniki" 1991, nr 4; .
 
Top
[Home] [Maps] [Ziemia lidzka] [Наша Cлова] [Лідскі летапісец]
Web-master: Leon
© Pawet 1999-2009
PaWetCMS® by NOX