Rouba N. Franciszek Bohuszewicz
Аўтар: Rouba Napoleon,
Дадана: 18-05-2011,
Крыніца: Rouba Napoleon. Kaliś pisali. Franciszek Bohuszewicz // Tygodnik Ilustrowany, nr 23, 9.06.(27.05.) 1900.
Дадана: 18-05-2011,
Крыніца: Rouba Napoleon. Kaliś pisali. Franciszek Bohuszewicz // Tygodnik Ilustrowany, nr 23, 9.06.(27.05.) 1900.
W dniu 18 kwietnia r.b. zmarł znany adwokat wileński i pisarz ludowy, Franciszek Bohuszewicz.
Ś.p. Franciszek Bohuszewicz urodził się w r. 1840 w majętności Świrany pod Wilnem z rodziców szlacheckich i średnio zamożnych.
Skończył czteroklasową szkołę bazyliańską w Wilnie, poczem przeszedł do gimnazyum.
Po ukończeniu gimnazyum udał się do Petersburga na uniwersytet, ażeby oddać się studyom matematycznym i przyrodniczym.
W roku 1860 powrócił do domu, gdzie wkrótce był wezwany na nauczyciela do szkoły, specyalnie założonej dla włościan w Dociszkach (powiat Lidzki) przez zamożnego i światłego obywatela, Zwierowicza.
W r. 1863 udał się do Nieżyna i wstąpił do liceum prawniczego, które chlubnie ukończył.
Odtąd jest już ś.p. F. B. prawnikiem z zawodu i pozostał nim do końca życia, lubo z kilku zmianami. Zrazu zmarły, jako kandydat do posad sądowych, następnie jako sędzia śledczy, przebywał w gub. Czernihowskiej i Wołogodzkiej. I tu, i tam, zmuszony w interesach służbowych zwiedzać znaczne przestrzenie ziem i ocierać się o mnóstwo ludzi, zostawił po sobie zaszczytne wspomnienie w szerokich kołach.
W r. 1884 podał się do dymisji i zamieszkał w Wilnie. Gdy jednak środki mu nie pozwalały na oddanie się ulubionym zajęciom literackim, musiał zostać adwokatem i pozostał nim do końca, stawszy się obrońcą przeważnie "maluczkim". Od chwili ostatecznego osiedlenia się w Wilnie ś.p. F. B., dotąd pochłaniany przez życie i badanie wszelkich stosunków ludzkich, a najwięcej oddany folklorowi, przystąpił do zajęć literackich, które dotychczas tylko dorywczo i przygodnie uprawiał. Ale po polsku pisał mało, bo pragnął pisać przede wszystkiem dla ludu, zamieszkującego jego strony rodzinne (powiat Oszmiański) i mówiącego przeważnie po białorusku.
I oto ten poeta z zapału i usposobienia dotychczas w życiu tylko teraz staje się poetą białoruskim, poetą jedynym w tym rodzaju. Język białoruski, jak wiadomo, lubo bogaty, dźwięczny i wyrobiony już od lat przeszło dwustu, opuścił tory dalszego literackiego rozwoju i pozostał jeno własnością i puścizną ludu.
Trudne więc miał zadanie przed sobą ś.p. F. Bohuszewicz, nie mając ni wzorów odpowiednich, ni źródeł dostatecznych.
Pozostało mu jedno: zaczerpnąć pełną garścią z jedynego źródła - z ust ludu i materyał w ten sposób zdobyty opracować odpowiednio.
Tak też i zrobił. Przed dziewięciu laty ukazał się pierwszy zbiorek p.n. "Dudka" przez Macieja Buraczka, a w kilka lat później drugi p.n. "Smyk" przez Szymona Reuke z pod Borysowa. Oba te zbiorki pod względem formy bardzo przypominają gawędy i liryki Władysława Syrokomli; nie różnią od nich także ogromem uczucia dla ludu. W trzech czwartych mieszczą one w sobie oryginalne utwory ś.p. F. B., owiane rzewnem natchnieniem, a częstokroć miłym i szczerym humorem. To też zbiorki te, jako pisane poprawnem językiem białoruskim, staną się pomnikowemi z uwagi, iż język ludu ulega ciągłym i coraz silniejszym skażeniem.
Z prac drukowanych znamy jeszcze tylko drobny utwór satyryczny "Tralalonaczka" na tle stosunków drobno-ziemiańskich.
Natomiast pozostało sporo utworów zmarłego w rękopisach i jest nadzieja, że wejdą one w nową całość książkową, dla której już ś.p. F. B. tytuł obmyślił. Ma to być z kolei rzeczy "Skrypka". Ale największą stratę ogółowi przyniosła śmierć przedwczesna z powodu, iż nie zdołał dokonać dzieła olbrzymiego, a mianowicie: "Słownika białoruskiego".
Dzieło takie mogłoby być podstawą dla przyszłych badaczów języka, a poniekąd i źródłem, któreby rodziło dalszych pracowników na tem polu.
Nic też dziwnego, że na pogrzeb jego w Żupranach przybyli przedstawiciele wszelkich warstw społecznych, kładąc na grobie zmarłego wieniec z wyrazem uznania czci i zasług.